Zbiórka na chęć do życia
Zbiórka na chęć do życia
Our users created 1 263 576 fundraisers and raised 1 453 167 525 zł
What will you fundraise for today?
Description
Mam depresję, nie chcę żyć w tym pokręconym świecie, staram się nie wychylać, być neutralnym, ale jest coraz ciężej ze wszystkim, mam żonę i dziecko. Kiedyś byłem sam, miałem dola bo byłem sam, teraz mam ich a dola dalej mam. Nie boję się odejść, nie żal mi żony dziecka, lekarz mówi, a co z dzieckiem. Nie jedno dziecko wychowuje się z jednym rodzicem, na lepsze lub gorsze.
Przestałem się przejmować, bo gdybym wszystkim się przejmował nie było by mnie już tu. A tak żyje, bo większość spraw, zwłaszcza tych trudnych dla mnie zrzucam na barki kogoś innego. Tzw. Spychologia.
Nie wierzę w Boga. Dziecko jest przed Komunią, najchętniej bym go nie dał do Komunii, bo to jest wciskanie nieświadomemu dziecku wiary na siłę. Tylko tu babcia święto... się wtrąca ze swoimi trzema groszami. Do mojego marnego życia Bóg, jak dla mnie wymyślona postać nie jest mi do niczego potrzebna. Choć nie powiem że jestem nie wierzący. Jestem ale w zupełnie coś innego, w to co reszta nie wierzy, acz nie wiem dlaczego, przecież Ci wierzący którzy wierzą w Boga ponoć wszechmogącego też tak jak Ja wierzą w tajemniczą rzecz, która być może nawet nie istnieje, a życie stworzył przypadek.
Aj, to miałem gdzieś indziej napisać, ale już nie kasuję.
Zbiórka jest do wigilii święta zmarłych.
Będzie dwa w jednym.
Jeszcze cos napiszę, Ci co przeczytają powyższy tekst cały. Pomyślą faktycznie ten człowiek jest chory. Czuję się chory, umysł to nie jedyna dolegliwość, mam ich wiele, palców u obu rąk by brakło gdyby wszystkie wymienić. Mówią chłop jak dąb, co z tego jak tak jest z zewnątrz, w środku odkąd się urodziłem zacząłem próchnieć ze wzmożoną siłą.
Miałem dwie operacje zaplanowane, przy jednej to już prawie na stole byłem, nie udało się. Chirurg nie podjął się cięcia, gdyby miał mnie ratować, zrobił by tą operację, ale planowany zabieg nie chciał się podjąć, bo miałem stanowczo za niski jeden z wyników, a jaki to sie domyślcie. Choć próbowałem się ratować tą operacją, to i tak miałem cichą nadzieję. Wiecie na co.
Jak nie zejdę szybkim sposobem, to do usranej śmierci będę się męczył.
Nie pasuję do tego świata, jakbym się urodził nie tu gdzie trzeba. Zastanawiam się obserwując otaczający świat, czy to Ja jestem chory, czy reszta świata ?
Nie musicie mi nic wpłacać, będę dalej klepał biedę i użerał się sąsiadami

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
tak swoją drogą, przykro jest patrzec jak znajomo dookola przechodza na tamten swiat. dosłownie dzis, kilka godzin temu odszedl na Amen moj sasiad, zostawil chora zone i dwoje synow znam go ichoc wiem ze tez borykal sie z roznymi problemami to zaden z nich nie byl powodem do tej smierci. to byl wypadek. i tak sobie patrze na te sytuacje i mysle ze jest mi przykro ze zostawil w zalobie swoich bliskich. ja tez sie boje mojej depresji zeby nie pozwolila mi zejsc do stopnia bez wyjscia, bo to dla mnie tez bedzie koniec o zal i smutek dla bliskich