To nasza nowa podopieczna. Mieliśmy nie przyjmować kolejnych kotów – dopóki nie ruszą adopcje, bo dom nie jest z gumy, a utrzymanie naszych podopiecznych kosztuje majątek. Kilka mc trzymałam się tego postanowienia, chociaż serce wiele razy mi pękało.

Ale ta kotka sama nie miała już nadziei, ani woli życia. Jak powiedziała nam znajoma karmicielka, która zauważyła małą: kotka większość czasu siedziała na środku drogi, jakby była już martwa.

Kochani, zbieramy na karmę i opiekę wet dla naszych kocich podopiecznych. Dla takich kotów jak ta mała ze zdjęcia. Obecnie mamy ich pod regularną opieką 21, a także wspieramy jak tylko możemy te koty, które wykastrowaliśmy, ale nie mogliśmy ich przyjąć na stałe…

Ratujemy bezdomne koty z greckiej wyspy Evia. Pod naszą opiekę rocznie trafia kilkadziesiąt kotów. Zawsze są one wyciągnięte z miejsc, gdzie czeka je śmierć. Często są to koty bardzo chore (np. nerkowe, z nowotworami, zębami w tragicznym stanie, z różnego rodzaju obrażeniami, z zaawansowanymi problemami dermatologicznymi, zapaleniem płuc itp.). Pakiet “minimum” takiego kota z ulicy to wychudzenie (w tym anemia), koci katar i pasożyty w wewn. i zewn.

Ratujemy koty, na które nie czeka już nic: po sezonie turystycznym, kiedy niektóre z nich miały szansę doświadczyć pełnego brzuszka, bo kosze na śmieci, np. wokół tawern, były pełne, po sezonie zaznają tylko głodu, zimna, chorób i cierpienia. 90% kociąt na ulicy nie dożywa 3 mc życia, a średnia długość kotów dorosłych to zaledwie 2 lata. Do tego dochodzi totalnie niewystarczająca pomoc systemowa, trudno dostępna opieka wet i traktowanie tych kotów jak szkodniki… 

Priorytetem jest dla nas kastracja, aby nie pogłębiać cierpienia bezdomnych kotów, a następnie: zapewnienie tym kotom jedzenia, opieki wet i szukanie im domów. Ważna jest dla nas też współpraca z lokalsami, którzy podobnie jak my: próbują poprawić byt bezdomnym kotom, bo wiemy, że razem możemy więcej: w tym poszerzać świadomość nt. pomocy bezdomnych kotom wśród tutejszej społeczności. 

Wiemy, że koty wszędzie potrzebują pomocy (sami pomagamy zaprzyjaźnionym fundacjom w Polsce, np. w adopcjach). Jednak problem w Grecji jest nieporównywalnie większy… po sezonie turystycznym koty dosłownie “wysypują” się tu z koszy na śmieci, bo tam szukają czegokolwiek, co mogłoby ukoić ich głód. Są wychudzone, rodzą miot za miotem w krzakach, są często przerażająco chore (i wtedy są przeganianie lub traktuje się je takimi samymi metodami jak szkodniki, by “nie roznosiły bakterii”). 

Dlatego to nie możemy przyjść wobec tego obojętnie...