Mamy dom, nie możemy go stracić
Mamy dom, nie możemy go stracić
Support your passion. Regularly.
Description
Jessy z Ronaldem uśmiechają się do siebie. Właśnie wracają ze szkoły, są naprawdę szczęśliwi. W końcu znaleźli swoje miejsce na ziemi, w domu dziecka Fundacji Agandi w Mbarara. Nie chodzą już głodni, mają swoje łóżka. Razem z 23 pozostałych dzieciaków. Na szczęście teraz mogą cieszyć się po prostu swoim dzieciństwem. Ich uśmiechy dodają mi siły każdego dnia. Tym bardziej teraz, w tak trudnym dla Nas czasie. Dobrze, że dzieci nie mają tej świadomości, nie wiedzą co ile kosztuje i jak blisko krawędzi jesteśmy.
24 780 złotych- tyle miesięcznie kosztuje utrzymanie naszego domu. Opłacenie rachunków, zakup jedzenia, pensja dla opiekunek, opłaty za szkołę. Bez pieniędzy nasze funkcjonowanie jest niemożliwe, a nie wyobrażamy sobie, że po tylu latach ciężkiej pracy, moglibyśmy zawieść nasze dzieci. Pomóż nam przetrwać kolejny miesiąc. Wiem, że z Twoją pomocą nasz dom dziecka będzie bezpieczny.
Od czego zaczęła się nasza misja?
Słyszałam historię wielu dzieci. Historię wielu smutków, cierpienia, głodu i rozpaczy. W głowie pojawiła się myśl, odległe marzenie, żeby im pomóc. Nakarmić, poszukać schronienia, może po prostu przytulić. Pojawiło się marzenie żeby być realną zmianą na tym świecie. Wiem co sobie pomyślisz. Kolejna osoba chce zmienić świat….
Tak zaczęły się moje podróże do Ugandy. Najpierw jako wolontariuszka w domu dziecka, szkole, przy powstawaniu innych placówek. Marzenie o czymś więcej kiełkowało w mojej głowie. To oczywiste, że nie wszystkim można pomóc, ale ważne jak się pomaga, a ja miałam swoją wizję pomocy. Potrzeby porzuconych Ugandyjskich sierot były ogromne. W trakcie swojego krótkiego życia doświadczyły tak wiele bólu i cierpienia. Wiedziałam, że muszę zrobić coś więcej. Wtedy zrodził się pomysł na założeniu domu dziecka w Ugandzie, aby wnieść realne zmiany w życie tych dzieci. Zadbać o ich bezpieczeństwo, wyżywienie oraz edukację. Po wielu miesiącach poszukiwań znalazłam odpowiednie miejsce. Wynajęłam dom. Dzieki pomocy rodziny i przyjaciol kupiliśmy wszystko, co niezbędne. Byliśmy gotowi na przyjęcie pierwszych dzieci.
Betty.
Pierwszym dzieckiem, które zostało naszym podopiecznym jest Betty.
Dostaję telefon z lokalnej policji, porzucone dziecko potrzebuje pomocy. Pełna obaw, ale też pełna nadziei na możliwość pomocy wsiadam w samochód i ruszam na miejsce. Na posterunku policjantka pokazuje mi porzucone niemowlę. Mała wygląda na 6 miesięcy. Jakie było moje zdziwienie i przerażenie, kiedy okazało się, że ma już rok! Była tak bardzo zaniedbana… W dodatku , po czasie okazało się, że jej mama jest uzależniona od narkotyków. Ogarnia mnie coraz większy smutek, malutka została porzucona pod domem. Policja przypuszcza, że matka w tym czasie poszukiwała narkotyków. Niestety nigdy nie udało się jej odnaleźć. Betty miała niesamowite szczęście, nie mogłam uwierzyć w tę historię! Przetrwała dzięki suczce, która wychowywała swoje szczeniaki i podzieliła się mlekiem z małym dzieckiem!!. Coś nieprawdopodobnego! Zabrałam Betty do domu. Na miejscu ogarnął mnie strach, mała jest tak krucha i słaba, aż boje się, że prosta czynność może zrobić jej krzywdę. Razem z opiekunką wykąpaliśmy ją i przebraliśmy. Przez zaawansowane niedożywienie musiałam stworzyć dla niej specjalny program żywienia, tak aby posiłki były małe i częste. Pierwsze dni były bardzo trudne, cały czas odczuwałam niepokój. Kiedy jedzenie na talerzu się kończyło Betty wpadała w panikę. Potrzebowała trochę czasu, żeby poczuć się na tyle bezpiecznie i upewnić się, że jedzenia nigdy dla niej nie zabraknie Postępy przychodziły bardzo szybko. Już po tygodniu malutka stanęła na własne nóżki przy barierce. Po kilku tygodniach zaczyna stawiać pierwsze kroki. Ogarnia mnie radość, coraz większy spokój.
Betty jest z nami już pięć lat. To inteligentna dziewczynka. Lubi zabawy z innymi dziećmi, zdarza jej się czasami pokłócić. Ma oczywiście swoje humorki. Jak dobrze, że może je mieć.
Jessy, Ronald, Betty, Peter, Steven, Paul, Maison, Timothy, James, Edward, Raphael, Gabriel, Chloe, Gloria, Agnes, Ritah, Samuel, Moses, Henry, Vincent, Anthony, Mark - te dzieci znalazły schronienie w naszym domu. Teraz doskonale pamiętam słowa osób które miały wątpliwości - chcesz zmieniać świat? Tak. Już zmieniliśmy, cały świat tych dzieci.
W tym miejscu zwracam się z prośbą o pomoc do Ciebie. Razem z Nami możesz tworzyć lepszy świat dla naszych dzieci. Możesz zostać jego częścią, zadbać o ich bezpieczeństwo, wyżywienie, edukację, o ich uśmiechy - żeby nigdy nie znikały z ich twarzy.
Dziękuje, że poświeciłeś swój czas na przeczytanie naszej historii. Dziękuje że nie przechodzisz obojętnie. Świadomość, że dla Ciebie to również wiele znaczy, wiara, że razem możemy zmienić świat jest dla nas bezcenna.
Nasza Fundacja działa od 2016 roku. Ratujemy życia niewinnych, porzuconych dzieci w Ugandzie. Posyłamy je do szkół, wyciągamy z głodu najuboższych. Pomóż nam! Już dzisiaj możesz ocalić kolejne ludzkie życie. Zajrzyj na nasz profil na facebooku: Fundacja Agandi | Facebook lub zadzwoń: 790-200-154
Poznaj nas :
*Polka prowadzi dom dla sierot w Ugandzie. Kim jest Anna Małecka-Mutambi? | Dzień Dobry TVN
*Uganda. Polka mówi o prawdziwym obliczu afrykańskiego kraju - WP Turystyka
*Miłość niejedno ma imię - Radio 5
Numery kont do wpłat darowizn na rzecz Fundacji Agandi:
18 1020 5242 0000 2602 0386 5102 (PLN)
83 1020 5242 0000 2602 0386 5193 (EURO)
Kod BIC (SWIFT) BPKOPLPW
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
miętowy kit-kat w ciemnej czekoladzie -
Chusta prosto z Ugandy
licytacja-torba
Zestaw przepięknych dużych magnesów
Herbata runiankowa - Kenia