id: wvrgtb

Pomóż mi uzbierać na studia

Pomóż mi uzbierać na studia

Our users created 1 216 014 fundraisers and raised 1 317 828 769 zł

What will you fundraise for today?

Description

Cześć!


Nazywam się Kasia i chcę zostać architektem. Brzmi banalnie, ale droga jaką wybrałam bynajmniej nie jest prosta. Przez długi czas myślałam, że sama dam sobie radę, bo w końcu świat jest pełen ludzi, którzy osiągnęli wszystko sami. Prawda jest taka, że sobie nie poradziłam, ale też się nie poddałam. Żeby skończyć upragnione studia, zostało mi 1,5 roku studiowania, a to jest warunkiem koniecznym, żeby starać się o uprawnienia w zawodzie.


Moja historia studiowania jest dość długa i skomplikowana. O wiele za długa i niepotrzebnie skomplikowana. I pomimo prób, było tylko gorzej. A jak było? Opowiem.


Studia miały być dla mnie szansą wyrwania się z patologii, w której się wychowałam od maleńkości. Bardzo walczyłam z tym, żeby nią nie przesiąknać. Udało się! Po roku starań dostałam się na obiecujący i przyszłościowy kierunek - Architektura i urbanistyka. Myślałam: "To jest to!". Początki nie były łatwe. Po biol-chemie miałam dużo zaległości w przedmiotach, ale też brak wiedzy technicznej. Jedyną rzeczą, która dała mi szansę to rysunek - i to też we własnym zakresie, bo o kursie nie było mowy ze względu na brak pieniędzy. Miałam dużo nadziei, wiedziała, że dam sobie radę i się wszystkiego w swoim tempie nauczę.

Okazało się, że studia niosły za sobą ogromne koszty, na które nie byłam gotowa. Kalki, rapidografy, robienie modeli, druki, literatura.

Ponieważ ojciec pił i nigdy nie miał pieniędzy, a mama zawsze płaciła za rachunki i najważniejsze potrzeby rodziny (5os.) wiedziałam, że jedynym sposobem na jakiekolwiek własne środki jest pójść do pracy.

I tak na dziennych studiach, na których czas wolny w całości poświęcało się na projekty, ja spędzałam w pracy, a w nocy uczyłam się. Nie spotkało się to z aprobatą ze strony wykładowczyni, która na forum stwierdziła: "Albo praca albo studia".

Wtedy wiedziałam, że walczę z systemem, w którym nie ma miejsca na przeskakiwanie szczebli społecznych. Byłam za biedna na kredyt, za bogata na stypendium. Nie stać mnie było na wyprowadzkę z patologicznego domu, ledwo utrzymywałam się na studiach. Jak się później okazało, kosztem zdrowia.


Postanowiłam zrobić przerwę po pierwszym roku, żeby wyemigrować i uzbierać pieniądze na studia. Była to dla mnie szansa na większy zarobek, pobyt z dala od domu, ale przede wszystkim, szansa na kontynuację nauki, chociaż rodzina twierdziła, że jak już przerwałam, to na studia nie wrócę.


Wróciłam, po półtorej roku wznowiłam naukę. Miałam już wszystkie materiały, które były mi potrzebne oraz oszczędności, by nie mieszkać w domu i spokojnie studiować.


Nie było jednak tak różowo. Po jakimś czasie ceny za lokal wzrosły, a ja nie chcąc przerywać studiów, wróciłam tymczasowo do rodziców. Tym razem już nie miałam pokoju, w którym mogłam całonocnie projektować. Do mojego pokoju oraz mama, która wyniosła się z salonu, w którym do tamtej pory mieszkała w pokoju z ojcem. Jego stan już był na tyle krytyczny, że nie dawało rady z nim żyć.


Wytrzymałam miesiąc. Dzięki dobroci rodziców mojej przyjaciółki na kilka miesięcy mogłam wprowadzić się do ich pustego mieszkania wystawionego na sprzedaż. Wiedziałam, że muszę coś zrobić z tą sytuacją, bo mieszkanie ktoś kiedyś kupi, a ja nie będę chciała znów wracać do rodziców.


Podejmowałam się wielu różnych prac, by przetrwać z miesiąca na miesiąc. Starałam się nie zaniedbywać studiów. Były dni, że nie było kiedy położyć się spać, zjeść czy nawet umyć. O chodzeniu do lekarz czy pojechaniu na weekend nie było mowy. Każda chwila była przepełniona pracą.


Pech chciał, że załapałam się do pracy u dewelopera, który nie wypłacił mi pieniędzy za kilka projektów. Pociągnęło to za sobą ogromne konsekwencje i zobowiązania finansowe. Nie miałam pieniędzy na sprawę sądową, więc postanowiłam, że nigdy więcej nie dam się tak nabrać, że to mnie nie złamie.


Musiałam w końcu pójść do pracy, a studia zeszły na dalszy plan. Na szczęście czas covidu przyniósł ze sobą zajęcia zdalne, więc udało mi się ostatnie zajęcia zaliczyć pomimo pracy. Niestety problemy zdrowotne, które bagatelizowalam od kilku lat coraz bardziej dawały się we znaki. Po kilku wizytach i wielu badaniach zostałam skierowna na leczenie. Patologia w domu i stres na studiach i w pracy w końcu dały o sobie znać. Dzisiaj uczę się radzić sobie z tym wszystkim na terapii, która jest dodatkowym kosztem, ż którego nie chcę zrezygnować, jeśli chcę żeby było lepiej.


Obecnie zostało mi 1,5 roku do ukończenia studiów. Jedyna forma to studia zaoczne, które stanowiłyby kolejny koszt, na który mnie po prostu nie stać. Myślałam, że jak znajdę stałą pracę, to będzie mi łatwiej, ale nie. Koszty życia wzrosły, leczenie kosztuje, rachunki kosztują, a wizja studiów oddala się coraz bardziej. Może i mogłabym walczyć dalej, ale już nie mam tych sił i zdrowia. Musiałam udawać od dziecka, że jest dobrze i że niczego nie potrzebuje, ale nie jest. Mogłabym pójść w ślad za ojcem, nigdy nie studiować, żerować na najbliższych i krzywdzić ich. Postanowiłam jednak żyć inaczej i powiem Wam, nie chcecie wiedzieć jak wiele rzeczy może odebrać taki człowiek.

Dzisiaj go już nie ma. Też przez alkohol. A to co zostawił muszę jakoś poskładać w całość i sama już nie dam rady.


Jeśli chcesz możesz mnie wesprzeć w walce o ukończenie studiów, ale to jest walka o lepsze życie. Walka o znalezienie własnej drogi i oderwanie się od przeszłości, która nie powinna stanowić o moim życiu tu i teraz.


Wszystkim, którzy dotrwali do końca, serdecznie dziękuję. Podzielenie się tą historią, to moja chęć pokazania, że alkoholizm to ogromny problem i niszczy wiele. Jako DDA nie byłam winna temu co się wydarzyło, ale to ja ponoszę konsekwencję. Chcę żebyście o tym pamiętali, bo to dotyczy wszystkich DDA.


Z poważaniem

Katarzyna

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
Find out more

Donations 1

 
Hidden data
hidden

Comments

 
2500 characters
Zrzutka - Brak zdjęć

No comments yet, be first to comment!