Zdzisław... niektórzy z Was go znają, a kto nie zna to zaraz po krótce opowiem jego historię. Niestety, historia Zdzisława na chwilę obecną nie ma dobrego zakończenia :( Czy uda się jeszcze zmienić jej bieg? Nie wiem :( Ale nie wybaczyłabym sobie nigdy gdybyśmy nie spróbowali...

Zdzisław trafił do TOZ Szczecin jako jeden z wielu kotów z interwencji. Stan w dniu przyjęcia był... zły :( Stare, zakażone rany, martwica, ogon do amputacji, a on cały brudny. Martwica została usunięta, rany zaszyte i zagojone. Niestety, po zabiegach ujawnił się największy problem Zdzicha - uszkodzenia nerwów. Zdzisław nie kontroluje zupełnie oddawania moczu ani kału. Robi to bezwiednie, czasami gdy śpi, czasami podczas zabawy, czasami gdy idzie, biegnie, bawi się... lub je. Było wdrożone leczenie - leki na przewodzenie, na zaburzenia neurologiczne, na pęcherz... i nic :( Żadnej, dosłownie żadnej poprawy :( Ostatnia terapia - leki sprowadzone z Niemiec i to była ostatnia próba, bo droga farmakologiczna została wyczerpana.

Zdzisław mieszka w moim hotelu. Nie powiem, "dba" o to bym miała duuuużo pracy ;)

Niestety, ostatnie badania pokazały, że... dni Zdzisława są policzone :( Niepokojący wzrost mocznika związany z problemami z wypróżnianiem będzie się pogłębiał... :( Ostatnia rzecz jaką możemy zrobić dla Zdzisława by mieć pewność, że zrobione zostało dosłownie wszystko, to rezonans - bardzo drogie badanie, wykonywane w klinice w Gorzowie Wlkp. Jego wynik może nam wskazać dalszą drogę leczenia... albo potwierdzić, że... to wszystko i jedyne co zostanie to... sprawić by krótkie życie Zdzisława było szczęśliwe... :( Chciałabym aby chłopak miał szansę na lepsze życie niż ma teraz, może na dom? :(

Pomożecie? To jego ostatnia nadzieja... :(

Pomoc dla Zdzisława można przekazać na zrzutkę: https://zrzutka.pl/wztfyk/

albo bezpośrednio na konto: 63 1020 4795 0000 9402 0103 5419 z dopiskiem "dla Zdzisława"

Dziękuję, z całego serca wierzę, że się uda...