Godne życie moje i męża :(((
Godne życie moje i męża :(((
Our users created 1 260 866 fundraisers and raised 1 446 757 816 zł
What will you fundraise for today?
Description
Witam serdecznie :-)
Postanowiłam zorganizować tą zrzutkę ponieważ mimo długoletnich starań moich a od 5 lat wspólnie z mężem bardzo trudna sytuacja zdrowotna, finansowa i ogólnie życiowa niestety zamiast się poprawiać z każdym miesiącem się pogarsza :-(
Urodziłam się już z kamieniami nerkowymi i do 6 roku życia mój stan zdrowia balansował na cienkiej linie będąc podtrzymywana lekami aż wreszcie nadszedł dzień w którym mogłam być operowana :-( Mimo wielu przeciwności ja wręcz tryskałam apetytem na życie i doprowadzałam do szału rodziców i starszą siostrę bo ani myślałam się poddać :D Moje cechy charakterystyczne to dwie kitki z różowymi wstążkami i wiecznie dwa obtarte kolana i wszyte przez mamę we wszystkich spodniach owalne łaty ;) Pamiętam tylko wieczny smutek w oczach mamy za każdym razem gdy ja tylko poczułam się gorzej :( Dorastałam w przeświadczeniu że nie zostałam stworzona do wielkich rzeczy gdyż moje zdrowie nie pozwalało na zbyt wiele :/ W wieku 8 lat przeprowadziłam się wraz z rodzicami, siostrą i młodszym o 5 lat bratem na nowe mieszkanie gdzie pokój dzieliłam wraz ze starszą od siebie siostrą. Rozrabiałam ile fabryka dała :D Mimo wszelkich przeciwności których życie mi nie szczędziło wciąż było mnie wszędzie pełno jakbym chciała nadrobić stracony czas :) Tymi przeciwnościami była moja kolejna poważna choroba zdiagnozowana w międzyczasie bardzo silna epilepsja. Zdominowała ona całe moje życie gdyż omdlenia i długotrwałe utraty przytomności wywoływały we mnie notoryczny paniczny lęk żeby wciąż nasilające się ataki nie zaskoczyły mnie w najmniej odpowiednim momencie :( Praktycznie całe moje dzieciństwo i wiek nastoletni był pasmem sporego lęku o wszystko. Dokładką na ten mój stan byli wciąż kłócący się rodzice i odkąd pamiętam każdy mój dzień był okupiony gigantycznym lękiem o wszystko ;-( W wieku 20 lat podjęłam pracę w dużej państwowej firmie i tam oto poznałam ojca mojej córki. Po 5 latach związku zaszłam w ciąże i w wieku 26 lat urodziłam: różowiutką z mnóstwem czarnych włosów i ogromnymi ciemnymi oczami Kruszynkę która wpatrywała się we mnie tymi swoimi przecudnymi o niesamowicie długich rzęsach oczętami <3 W klinice śmiechu i łez było co nie miara bo pielęgniarki kłóciły się która będzie myła moją Paulinę bo totalnie zauroczyła tymi swoimi "spodkami" wszystkie pielęgniarki :D Hormony we mnie szalały a ja w jednej sekundzie byłam przeszczęśliwa z faktu posiadania tak cudownej istotki a w drugiej byłam przerażona czy ja w ogóle dam radę zaopiekować się należycie tym maleńkim człowieczkiem ;-( Każdego dnia tuliłam ten mój największy Skarb do piersi modląc się do Boga aby dał mi mądrość abym dokonywała jak najlepszych dla Pauliny wyborów :/ Niestety w wieku 2 lat zdiagnozowano u mojego dziecka jeszcze silniejszą epilepsję niż moja i wtedy to zaczął się mój koszmar :( Nie wiedząc co tak naprawdę mnie czeka spakowałam swoje i córki rzeczy przeprowadziłam się do rodziców. Mama moja była zachwycona gdyż miała wnuczkę tylko dla siebie a ja tak średnio bo właśnie wszystkie moje plany szlak trafił :( Rzuciłam się w wir pracy i ............. imprez no i oczywiście alkoholu :( W tym to czasie padłam ofiarą pary oszustów którzy to naobiecywali mi złote góry (tj równoważne do nich stanowisko we firmie po jej wypromowaniu przez wzięte przeze mnie kredyty których oczywiście na oczy nie widziałam :( ) Wtedy to właśnie bardzo "modne" było oszukiwanie "na słupa" którego to niestety padłam ofiarą ponieważ w tamtym czasie byłam w stanie uwierzyć we wszystko :((( Ocknęłam się dopiero gdy zmarła moja najukochańsza Mama - niesamowicie ciepła, wrażliwa i najcudowniejsza istota na całej ziemi i we wszechświecie ;-((( Moje rozgoryczenie życiem wręcz osiągnęło Himalaje i cała "żółć" wylewała się praktycznie każdego dnia na Bogu ducha winnych ludzi a szczególnie na najbliższych w tym mojego ojca który też nie szczędził mi cierpkich słów :((( Z czasem moja relacja z tatą poprawiła się i na moje szczęście miały miejsce dni w których się razem pośmialiśmy, oglądaliśmy wspólnie zdjęcia z dzieciństwa a nawet kilka razy się przytuliliśmy czerpiąc niesamowitą radość z tych chwil <3 W czerwcu 2008 roku zostałam całkowitą sierotą ;-((( Lecz nie był to koniec moich cierpień a wszystko co najgorsze było jeszcze przede mną :(( W 2011r. po ogromnej batalii ze szkołą i matką jednej z koleżanek córki cudem udało się namówić moje dziecko na wyjazd do Teize :) Gdy z niego wracała podczas postoju córka doznała urazu kolana i głowy. Zaraz po powrocie i zostawieniu bagaży w domu pojechałam z córką na nocny dyżur aby "dla świętego spokoju" sprawdzić czy nic poważnego się nie stało. Po powrocie z RTG zostałyśmy zawołane ponownie przez lekarza i gdy zobaczyłam wyraz twarzy Pani Doktor calutka krew, tlen i spokój odpłynęły mi z głowy powodując gigantyczne osunięcie się ziemi spod moich stóp i spadanie w czarną otchłań ;-(((( Każdą cząstką swojego jestestwa czułam że właśnie za chwile usłyszę coś co zamieni moje życie w koszmar :(( Pani doktor spokojnym, rzeczowym i bardzo cichym głosem oznajmiła że w kości lewej nogi i kolanie prawej nogi wykryto różnej wielkości guzy ;-((( Mój świat właśnie mi się zawalił i siedziałam nieruchomo patrząc wielkimi oczami w oczy lekarki które natychmiast zasłoniły mi łzy powodując rozmazanie wszystkiego ;-((( Wszystko stanęło do góry nogami i przygnieciona ogromnym głazem machinalnie zaczęłam działać: umówić wizytę do dziecięcego ortopedy, poczytać co to za cholerstwo i DZIAŁAĆ bo gdy tylko pozwalałam sobie na odpoczynek momentalnie zalewałam się łzami i cała się trzęsłam :( W 2013r. wraz z rodzeństwem sprzedaliśmy mieszkanie po rodzicach i po podziale pieniędzy praktycznie każdy poszedł w swoją stronę. Z uzyskanych pieniędzy kupiłam działkę ROD z całorocznym domkiem i tam zamieszkałam z córką i naszym psiakiem <3 Wreszcie zaczęłam przesypiać całe noce gdyż działki zewsząd były otoczone lasem, ćwierkały ptaszki a ja cieszyłam się tą swego rodzaju ciszą i brakiem toksycznych ludzi wokół :D Krótko po tym po raz pierwszy pogryzły moje dziecko kleszcze nie zostawiając rumienia i stąd nasza (moja i wielu wielu lekarzy) walka o zdrowie i życie mojej Perełki ;-((( Totalnym cudem trafiłyśmy do Pani Doktor Barbary Skoryny-Karcz (notabene moja Mama też miała na imię Barbara <3) która to po zadaniu kilku podstawowych pytań stwierdziła że to Bolerioza ale dla pewności prosiła o wykonanie badań które to niestety potwierdziły tylko diagnozę Pani Doktor :((( W międzyczasie trafiłyśmy do ortopedy córki który to kilkoma słowami totalnie zburzył mój ciężko wypracowany spokój wewnętrzny kwitując jednym zdaniem mój optymizm wywołany wyczytaniem tego wszystkiego co zdołałam się dowiedzieć na temat nowotworu córki który był nie złośliwy :( Mianowicie powiedział tak: pewnie już pani wie że u córki zdiagnozowano nowotwór kości a zatem trzeba będzie go bacznie obserwować ponieważ w każdej chwili może się on zezłośliwić ;((( Nie mam prawa nawet przypuszczać co czuła Maryja - Matka naszego Zbawiciela gdy niósł swój krzyż na Golgotę dobrze wiedząc co tam się stanie ale mój świat właśnie runął w gruzach nie widząc najmniejszego sensu w tym wszystkim ;((( Lecz nawet na tym to nie był koniec mojej "drogi krzyżowej" :( Po wielu nieudolnych próbach pozbycia się tego cholerstwa z organizmu córki wreszcie Paula wylądowała na stole operacyjnym i wtedy to wycięto jej 17 guzów z feralnego kolana i totalny brak opieki pooperacyjnej spowodował bardzo szybki niedowład operowanej nogi i jakby było mało tego wszystkiego oczywiście miało też miejsce "cudowne uzdrowienie" w komisji do spraw orzekania o niepełnosprawności (muszę przyznać że mają lepsze wyniki niż Jezus Chrystus ;) ) którzy to orzekli że córka nie jest osobą niepełnosprawną :D :D :D będąc już w domu po operacji na indywidualnym nauczaniu z powodu właśnie odbytej operacji rekonstrukcji całego kolana i więzadeł :D Tylko pozazdrościć wyników :D
Wiedziona ciężarem całego mojego życia podreptałam do pobliskiego kościoła i we łzach błagałam Boga o więcej sił aby umieć dalej ten ciężar dźwigać i jeśli taka Jego wola to proszę o postawienie na mojej drodze mężczyznę który pokocha mnie taką jaka jestem :((( No i tu miał miejsce prawdziwy cud bo ja w piątek proszę Boga a we wtorek dostaję odpowiedź :D Cud nad cudy i moja ogromna wdzięczność za to wszystko co miało później miejsce w moim życiu <3 <3 <3 Niestety i na tym nie koniec naszych nieszczęść :( Dokładnie 10 miesięcy od poznania mojego Adasia wybucha pożar na tej naszej działce i tylko dzięki totalnemu cudowi moje dziecko nie straciło w nim życia bo 15 minut wcześniej wyjeżdża do swojego ojca lecz nasz psiutek na szczęście zostaje odratowany po podaniu tlenu przez strażaków lecz jeszcze chwila i nasza Niunia by nie przeżyła :( Tak jak staliśmy to tylko nam zostało i w ułamku sekundy straciliśmy wszystko bo to co nie strawił pożar to wodą zalali strażacy :((( Dzięki pomocy Przyjaciół praktycznie z całego świata udaje się odbudować dach jeszcze przed zimą <3 <3 <3
Rok za rokiem mijał a po dziś dzień w domku nie został dokończony remont niestety z powodu braku środków do życia a co dopiero do remontowania :(( Na całe szczęście ówczesny Proboszcz był w posiadaniu małego mieszkanka który wstępnie miał posłużyć jako tymczasowe lokum lecz mieszkamy w nim do dzisiaj w którym to niestety panuje wszędzie grzyb a na dokładkę reszta lokatorów w tym budynku to z przykrością trzeba stwierdzić że to patologia w najczystszej postaci gdyż alkohol jest wszechobecny i efektem tego było pobicie mnie przez sąsiada któremu nie spodobało się to że zwróciłam uwagę całej tej "cudownej" rodzince że w samym wejściu do budynku nie robi się grilla lecz gdzieś na uboczu aby pozostali lokatorzy mogli swobodnie wchodzić i wychodzić do i z budynku :( Jakby życie mało mi stresu zafundowało to od czasu pobicia jestem jednym kłębkiem nerwów i gdy w pobliżu pojawia się ten agresor mnie natychmiast paraliżuje strach :((( Gdybym tylko mogła natychmiast bym spakowała manatki i poszła najdalej jak tylko się da :((
Koniec końców w efekcie tych wszystkich przeżyć i pracy ponad siły doigrałam się potężnych chorób które na dzień dzisiejszy totalnie zdominowały moje i męża życie i stanęłam pod ścianą jak nigdy nie wiedząc co dalej :( Schodzenie i wchodzenie po schodach do mieszkania okupione jest potwornym bólem mimo bardzo silnych leków a ja niestety w obecnej sytuacji nie mogę zdecydować się na operację pierwszego kolana które to z powodu ogromnych zwyrodnień ma być zoperowane a raczej wymienione na endoprotezę i praktycznie od razu powinno być to samo zrobione z drugim lecz totalna bieda nie pozwala na podjęcie decyzji o tych operacjach ponieważ wtedy nic bym nie zarabiała a co za tym idzie nie byłoby na podstawowe potrzeby, rachunki, górę recept i wiele innych rzeczy :( W mieszkaniu ogromny grzyb który ma bezpośredni wpływ na mój i męża stan zdrowia: epilepsja, astma, zwyrodnienia wszystkich stawów, nadciśnienie tętnicze, alergie i na dokładkę tętniak kręgosłupa w odcinku lędźwiowym grożący pęknięciem i paraliżem od pasa w dół :( a męża ucisk na rdzeń kręgowy spowodowany bardzo dużym zniekształceniem kręgosłupa w odcinku lędźwiowym także grożący paraliżem od pasa w dół :(
Brak środków do życia i możliwości samodzielnego zarobienia pieniędzy na najpotrzebniejsze rzeczy spowodowały podjęcie decyzji o poproszeniu o pomoc Wszystkich ludzi dobrego serca gdyż sami nie jesteśmy w stanie podołać temu co nas czeka a mianowicie: leczenie, rehabilitacja, leki, potrzebny sprzęt, remont i przystosowanie mieszkania do osób niepełnosprawnych oraz w miarę możliwości chociaż częściową spłatę długów które każdej nocy spędzają nam sen z powiek :(
Sama przez całe swoje życie pomagam wielu ludziom: ukończyłam szkołę o kierunku opiekuna osób starszych i niepełnosprawnych - na moje szczęście zdołałam jeszcze pomóc kilku seniorom; dietetyka gdyż jak i córka tak mąż i wreszcie ja sama potrzebujemy specjalnego żywienia z powodu bardzo silnego uczulenia na gluten i mleko krowie i wiele innych produktów. Na ten moment mam tylko możliwość stworzenia DT dla kociaków więc w tym się aktualnie spełniam czerpiąc z tego niesamowitą radość czasami aż do łez i kosmiczną satysfakcję że te kocięta odzyskują na nowo radość, szczęście i wiarę w człowieka <3
Zwracam się do ludzi dobrego serca których wiem że jest mnóstwo aby nam i kolejnemu kociakowi pomogli stanąć na nogi dosłownie i w życiu żebyśmy odzyskali tą dawną radość życia jeśli to możliwe :( Pozdrawiam serdecznie.
Joanna
P.S.
Link do strony epoznan z relacją i zdjęciami z pożaru: https://epoznan.pl/index.php/news-news-70150-pozar_altany_dzialkowej_przy_ulicy_wrzesinskiej

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.