Cześć,

jak niektórzy z Was wiedzą, jestem współlokatorką dwóch psów i kota. Zdarzyło się ,że ów kot, najmłodsza z rodzeństwa zachorowała. Pysia bo o niej mowa, ma 15 miesięcy od 2 tygodni stała się apatyczna , od tygodnia obraziła się na jedzenie i dość mocno schudła, a od 4 dni wymiotuje po wszystkim co zje. Jako , iż Pysia od zawsze jest strasznym dzikusem minęło trochę czasu zanim udało mi się ją złapać i zaprowadzić do weterynarza. Okazało się , iż nie da się postawić kotu diagnozy ponieważ może jej dolegać wszystko od zakłaczenia , poprzez chorobę przewodu pokarmowego , aż po poważne zapalenie żołądka lub nerek. Na chwilę obecną jesteśmy po dwóch wizytach u weterynarza i podaniu antybiotyków, a kotu się nie poprawia. Każda wizyta z podaniem antybiotyku to koszt 90 zł ( koszt pierwszej wizyty wyniósł 140 zł ) , mamy przed sobą jeszcze 3 wizyty. Następnie musimy jej wykonać badanie krwi oraz UGS celem wykrycia przyczyny , jest to kolejne 120 zł. W ocenie Pani weterynarz nie obejdzie się bez operacji z uwagi na brak poprawy stanu zdrowia po 2 dawkach antybiotyku, musimy tylko zlokalizować miejsce problemu. Pysia musi zostać przeleczona zanim zostanie poddana zabiegowi, po którym ponownie będzie musiała przyjmować leki.

Szacowany minimalny koszt całego przedsięwzięcia może przekroczyć kwotę 1000 zł.

Na chwilę obecną koszt leczenia , diagnozy oraz zabiegu znacznie przewyższa moje możliwości finansowe, stąd moja wielka prośba o pomoc przy ratowaniu Pysi, serce mi pęka jak patrzę na mego chudego dzikuska :(

Każda złotówka ma znaczenie.