Hej. Przyszło mi prosić o wsparcie. Jestem mamą piątki dzieci,kota rudego i psa bez ogonka.

Życie poturbowalo nas i chce robić to dalej...ale mamy siłę do walki z dziadygą. Niestety długi jakie nas dopadły,eksmisja z mieszkania na które się zapożyczylam dobija nas co dnia.

Pracuje na pełen etat,dzieciaki chodzą do szkoły,syn w zeszlym roku zakończył rok szkolny z czerwonym paskiem, najmłodsza chodzi do żłobka,kot jest wykastrowany a psina nigdy nie miała szczeniaków. Kocham moje dzieci nad życie i jestem w stanie zrobić dla nich naprawdę dużo ale czasami mnie wszystko przerasta. Przerasta mnie przez ból pleców,przez depresję,która czasami ,mimo ukrycia,daje o sobie znać. Ale trzymam się grubej barierki i nie poddaje. Ostatnio spadło na mnie jak grom z jasnego nieba kolejne zadluzenie- mój były facet,ojciec mojej najmłodszej córki podciął mi skrzydła. Narobił mi brudu i przykrości. Konsekwencją tego jest dług ok 100tys

Nie proszę o wiele,o złotówkę,dwa....ale roześlijcie innym,może jakieś większe miasto będzie chciało przelać na ,,batonika,,.

Życie nas nie rozpieszcza,chłopaki bliźniaki kończą w tym roku podstawowke-maja dwa x w tyg korepetycje, córkę najmłodsza odbiera niania ze żłobka abym ja mogła pracować tam gdzie pracuję,najstarsza uczęszcza do technikum...mam ogromną pomoc od dzieciaków,zawsze jest coś ugotowane na obiad- nawet tosty z serem ale są,jest co jeść,zawsze coś przygotują,kanapkę z masłem, jajko z majonezem, posprzatane,pies wykapany,wyprowadzony,odkurzone.

Jednak nie daje rady finansowo spłacać długów...

Proszę o złotówkę,dwie...w zamian zapraszam nad morze,napewno ciekawie spędzimy czas na kawie lub lemoniadzie