Eryś — koci chłopczyk z sercem wojownika

Ma dopiero sześć miesięcy, a już przeszedł więcej, niż niejeden dorosły kot.

Eryś został odłowiony w Rzepinie — nieufny, wycofany, jakby od zawsze znał tylko chłód i samotność. Początkowo wydawał się zdrowy, tylko odrobinę dziki. Ale kiedy zaczął nam ufać… zauważyliśmy, że kuleje.

To był moment, w którym serce pęka na pół.

Mały kociak, który zamiast biegać i bawić się, cierpiał w ciszy.

Nie miał stawu łokciowego. Łapka była złamana i źle zrośnięta. Musiał tak chodzić tygodniami — nikt nie wie, jak długo próbował znosić ten ból, ale wiemy jedno: Eryś to wojownik.

Nie czekaliśmy ani chwili. Trafił do przychodni Animals w Słońsku. Decyzja była jedna — ratować łapkę, by mógł żyć jak każdy koci maluch: z beztroską i radością.

Implant sprowadzony aż z Niemiec — specjalnie dla niego. Operacja. Opieka. Strach, by wszystko się udało. A między tym wszystkim — on. Nasz Eryś. Który patrzył ufnie i łasił się jakby chciał powiedzieć: „Dziękuję, że we mnie uwierzyliście.”

Dziś Eryś nie zagnie już swojej łapki. Ale może na niej stać. Może wreszcie iść przed siebie — stabilnie, bez bólu.

Jeszcze chwila i będzie gotów szukać domu, w którym już nikt nigdy nie pozwoli mu cierpieć.

Ale to wszystko kosztuje. Operacja, implant, opieka, leczenie…

Dlatego prosimy — pomóżcie nam spłacić dług za uratowane życie.

Za łapkę, która miała być przekleństwem, a stała się symbolem nadziei.

Za Erysia, który nie prosił o nic — tylko chciał mieć szansę.

Każda złotówka to krok bliżej do tego, by Eryś zamknął ten trudny rozdział i rozpoczął nowy — w ramionach człowieka, który go pokocha.

Dziękujemy z całego serca. I z serca Erysia — które bije dziś spokojnie. Bo wie, że nie jest już sam.