Cześć, 

nazywam się Ludwiczek, dla znajomych kot Ludek :) Od ponad 6 lat jestem członkiem wspaniałej rodziny która przygarnęła mnie jako małego dachowca. Do tej pory wiodłem wspaniałe życie pełne miłości, pieszczot i smaczków. Zawsze potrafiłem odwdzięczyć się za opiekę, moją miłością i nieustannym mruczeniem <3 Pieszczoch to moje drugie imię.

Niestety kilka dni temu usłyszałem straszną diagnozę... śmiertelny koci koronawirus COVID. 

Niektórzy nie dawali mi szans na przeżycie kolejnych dni, w moim brzuchu nazbierał się płyn przez co wyglądam jak balonik, miałem wysoką gorączkę, nie chciałem jeść i moje jelitka nie działały. Całe szczęście moja rodzina i weterynarze postanowili o mnie walczyć!

Jestem już po 13 zastrzykach co oznacza, że czeka mnie jeszcze 71 wkłuć, ale warto... Moje wyniki poprawiają się z dnia na dzień, a jelita zaczęły pracować! Niestety okazało się, że do tego wszystkiego mam silną anemię :(

Wszystko wygląda pięknie tylko niestety koszt mojego leczenia jest ogromny :( jeden zastrzyk kosztuje prawie 70 zł, a w terapii muszę ich dostać aż 84, do tego mam robione wiele badań i bardzo często odwiedzam moje ciocie w lecznicy weterynaryjnej. Moje smaczki i jedzonko muszą być bardzo dobrej jakości, a to wiążę się z kolejnymi wydatkami. Nie mogę pominąć nawet jednej dawki leku ponieważ przerwanie terapii wiąże się z gwałtownym nawrotem choroby.

Niczego bardziej nie pragnę jak spędzenia jeszcze wielu chwil z moją rodziną, na ugniataniu, mruczeniu i mizianiu <3 

Każda wpłata na zrzutkę to dla mnie nadzieja i wielka szansa!

Pomóż mi wyzdrowieć.

Ludwiczek