Witam Was serdecznie.

Z początkiem roku 2019 zeszło na mnie fatum niepowodzeń. Wówczas miałem rodzinę, małe dziecko, dom i dobrą pracę. Byłem w sztosie treningowym od 12 lat. I stało się "siadł" mi kręgosłup w odcinku lędźwiowym. Nie mogłem się podnieść z łóżka, pomagać przy półrocznym dziecku i generalnie potrzebowałem pomocy przy wszystkim co prowadziło do konfliktów i w rezultacie do utraty rodziny i domu. W dalszym etapie utrata utrata pracy ,brak środków do życia i koniec treningów. Wylądowałem w mieszkaniu rodzinnym. Załamałem się. Zacząłem codziennie pić i mieszać z wszystkim co pomagało odurzyć się aby nie myśleć o sytuacji w jakiej się znalazłem. Niestety po kilku miesiącach pojawiła się depresja i stany lękowe. Nie chcę tu pisać jak źle już było, myślę ,że dobrze to wyjaśnia PIH na płycie Non Serviam - Śladami krwi. Dziś sytuacja ma się troszkę lepiej. Odstawiłem większość tego co mnie wpychało do grobu. Postanowiłem zmienić swoje beznadziejne życie i postarać się o lepsze życie dla siebie i swojej rodziny. Dlatego musze Was prosić o pomoc. Na dzień dzisiejszy najważniejsze to naprawić kręgosłup by móc pracować ,głowę w sensie psychoterapii i kupić własne mieszkanie w małym mieście co pozwoli mi odzyskać rodzinę i podnieść wartości moralne.

Dziękuję za każdą pomoc