Nowe informacje na samym dole strony!

To jest Nami - mój ukochany szczurek jeszcze kilka miesięcy temu. Odpoczywa po kilkugodzinnym wybiegu z trójką jej przyjaciółek. Należy jej się odpoczynek - w końcu biegała najdłużej ze wszystkich, skakała i zajadała dużo przysmaków. Alfa stada, zawsze pierwsza i gotowa do zabawy.

To jest Nami dzisiaj - dopiero ośmiomięsieczna samiczka z dużym guzkiem na szyi. Ma problemy z chodzeniem, zachowaniem równowagi, wspinaniem się. Jej główka jest ciągle przekręcona.

Już nie jest alfą - wycofała się i mimo swojej wielkiej ciekawości i miłości do człowieka nie przychodzi już jako pierwsza, bo nie jest w stanie.

Jakiś czas temu zobaczyłam, że na szyi Nami pojawił się malusi guzek, nie większy niż jej nosek. Pomyślałam, że podczas zabawy ugryzł ją inny szczurek i obserwowałam.

Niestety, okazało się, że nie było to ugryzienie. Guzek zaczął bardzo szybko rosnąć i niedługo później przyjął rozmiar kulki o średnicy 1,5 cm. Nie czekając dalej, wzięłam Nami do weterynarza.

Umówiłam się na najbliższy termin (30.05.2020) do bardzo polecanej Pani weterynarz. Miał to być ropień - Pani doktor nakłuła i oczyściła ranę. Nami miała też zrobione badanie pod kątem zapalenia ucha, jednak nie wykazało ono żadnych problemów. Zostały też zapisane leki dla niej, w tym antybiotyk, oraz wzmacniające dla całego stadka.

Po całej wizycie wyszłam z gabinetu przekonana, że to tylko ropnie. Wiedziałam, że mogą nawracać, ale liczyłam na to, że przynajmniej na jakiś czas pozbędziemy się problemów.

Przez tydzień podawałam leki Nami i stadku.

Niestety, guzek wcale nie zmalał. Urósł.

W tym momencie ma on już około 2,5 cm średnicy. Kolejna wizyta weterynaryjna jest niezbędna i to jak najszybciej.

Niestety, w tym momencie nie mam na nią funduszy.

Ostatnia wizyta kosztowała mnie wszystkie moje oszczędności.

Mam osiemnaście lat i ze względu na zły stan zdrowia nie mogę w tym momencie podjąć pracy.

Wszystkie oszczędności przeznaczam na zwierzęta. Są dla mnie prawdziwym powodem do radości w tym ciężkim okresie życia. Potrafią przynieść szczęście nawet w najgorszej chwili.

A szczególnie Nami. Od pierwszego dnia, gdy do mnie trafiła, była inna niż reszta stada - chciała tylko siedzieć na rękach i latać na wybiegu, co chwilę podbiegając, by upewnić się, że nigdzie nie uciekłam. Nauczyła się reagować na imię w kilka dni, gdy tylko podchodziłam do klatki, była przy niej pierwsza. Lizała dłonie i wchodziła na nie od samego początku.

Nie wyobrażam sobie, by ją stracić. Ma dopiero osiem miesięcy, jeszcze ponad pół życia przed nią. Nie mogę jednak pozwolić jej cierpieć.

Dlatego bardzo proszę o pomoc. Uratujmy tego młodego szczurka, pozwólmy jej kontynuować leczenie.

Będę ogromnie wdzięczne za każdą złotówkę, która pozwoli zbliżyć się do celu i pomóc Nami ♥

05.07.2020

Guz Nami bardzo urósł. Dzięki Waszej pomocy 02.07 byłyśmy u weterynarza, gdzie została znaleziona także ropa w uszku.

Dostaliśmy kropelki, dwa zastrzyki i informację - to prawdopodobnie guz nowotworowy, wokół którego pojawiła się ropa. Konieczna jest operacja, jeszcze dwie wizyty po dwa zastrzyki, następnie pobieranie krwi i prawdopodobnie czyszczenie uszka.

Wczoraj byłyśmy za zastrzykach, jutro idziemy na kolejne. Ale pieniądze się kończą...

Jeśli jeszcze raz uda nam się zebrać pieniądze, Nami może być uratowana. Przed nią może otwierać się całkiem nowe życie, pozbawione bólu i cierpienia, a pełne ukochanej wspinaczki i biegania po wybiegu. Prosimy, pomóżcie.