Rudy Dolar to kot który wywalczył sobie życie. Chodził od domu do domu, mimo, że był kotem działkowym. Trafił do nas... Uchylone okno zachęcało do skorzystania, ale nie chciał...długo nie chciał. Nie wiemy co zgotował mu wcześniej człowiek. Gdy kilka lat temu zaczęła się mroźna zima... Postanowił się ogrzać. Człowiek wpuścił go do domu, raz, drugi, trzeci... Potem zabrał gdzieś w podróż. Wrócił bez jaj. I tak stwierdził, że zostanie skoro ciepło, na głowę nie pada i jeść dają. Ale natura działkowca pozostała. 
Mimo to w końcu postanowił zostać kotem niewychodzącym właściwie. Czasem pod okiem opiekunki wyjdzie na "hale"...Kilka tygodni temu zaczęło się dziać coś z okiem. Krople nie pomogły. Chwilę później okazało się że puchnie miejsce w okolicy oka. Natychmiastowa wizyta w lecznicy. RTG, badania, leki, zęby zrobione, podejrzenie że idzie coś z zatok, niestety to nie to. RTG po tygodniu bez zmian, oko bez zmian. Nieoperacyjny guz. 
Leczenie ostrożne. Na razie nie ruszamy guza... Koszty leczenia już za nami. Kilka RTG, zabieg na zębach, antybiotykoterapia jeszcze trwa, a co przed nami się okaze... Jednakże ten kot jest wyjątkowy, sam wywalczył sobie los, zasługuje na pomoc... Na polepszenie być może ostatnich miesięcy życia. 
Prosimy pomóżcie nam pomagać i dorzućcie się choćby złotówka do opłacenia leczenia Dolara. To nie koniec. To nie koniec walki. To początek...