Gdy zaczęliśmy wyłapywać koty na kastrację z ogródkówch działkowych przy Skwierzynce… na naszej drodze stanęło mnóstwo chorych kotów. Elon, Cytrynka, Babcia Milenka no i Mask… :(

Nawet nie chciał już jeść.

Był wycieńczony tą samotnością.

Zgarnęliśmy chłopaka, aby mu pomóc. Okazało się, że w paszczy ma jedno wielkie bagno a zęby trzymają się tylko na kamieniu na zębnym. Dodatkowo w buzi wyrósł mu „kalafior”. Zmiana, która została wysłana na histopatologie.

Po zabiegu i kilku dniach pobytu u nas nastąpiło

dramatyczne pogorszenie stanu zdrowia. MASK stracił przytomność i dostał ataku padaczkowego. Miał również problemy z oddychaniem. Niestety w naszym mieście trudno o pomoc całodobową , więc musieliśmy wyruszyć pędem do kliniki całodobowej w Trójmieście.

Mask został tam na dwa dni. Ustabilizowali chłopaka, ale nie do końca wiadomo co było przyczyną takiego nagłego załamania. Na zdjęciu rtg wyszedł obrzęk płuc. Cały czas na usg klatki piersiowej są widoczne zmiany i lekarz podejrzewa bardzo silne zarobaczenie - NICIENIE PŁUCNE!

Większość z Was pewnie nawet nie wie, że takowe istnieją…

Na chwilę obecną mamy tylko fakturę z lecznicy całodobowej + faktury za paliwo i probiotyk.

Za chwilę dojdą inne faktury z naszych lokalnych lecznic, w których byliśmy z Maskiem…

dlatego błagamy o pomoc!

Ten kot już tyle wycierpiał, że musi wyzdrowieć i zaznać spokojnego, bezpiecznego życia!