Benji nie jest bezpańskim psem. Ale niewiele to zmieniło w jego życiu. Może miałby lepszy ten swój psi los, gdyby jednak właściciel się nim nie zajmował.

Benji to skóra, kości i lata życia w bólu i upodleniu. Uwiązany krótko, bez miski, a zapewne i wody - konał powoli w męczarniach i filipińskim skwarze.

Bo Benji to nasz kolejny psi bohater z Filipin. Kraju oddalonego o tysiące kilometrów, gdzie wiele psów przeżywa prawdziwe piekło. Kraju, gdzie chwilę temu psy hodowano dla ich mięsa. I choć już się tego nie robi, w podejściu do nich niewiele to zmieniło.

Nasza Janice, która działa na naszą rzecz na filipińskich wyspach i współpracuje z nami już kilka lat, poznała Benji’ego trzy dni temu. Właściciel twierdził, że nie miał pieniędzy ani na żywienie psa, ani leczenie go. I nie za bardzo był przejęty jego stanem. A w zasadzie to agonią. I na nikim wkoło nie robiło to wrażenia. Jakby taki Benji był tam normą.

Janice zrobiła w klinice zdjęcia i film i wysłała do nas błagając o pomoc. Pomogliśmy dzięki Wam już setkom psów i kotów na Filipinach. I choć czasem słyszymy głosy, że nie powinny nas obchodzić psy z wysp oddalonych o tysiące kilometrów - to jednak pomoc płynie. I udało nam się ocalić większość psów, które trafiły tu po pomoc. Setki tych i innych dzięki Wam na co dzień karmimy.

A dziś staje przed Wami Benji. I błaga o pomoc. Opiekun bez żalu zrzekł się psa i zostawił. Nie ma kto finansować leczenia. Benji ma tu i dziś tylko Ciebie. I Janice, która wraz z weterynarzami trzyma rękę na pulsie i szuka dla niego pomocy.

Nie mamy asa w rękawie, by przekonać Cię, że warto pomóc Benji. Mamy tylko to jego błagalne spojrzenie. I przerażenie w oczach mieszające się z ogromną samotnością. Myślisz, że to wystarczy?