Nazywam się Monika Bołoz i wraz z moim mężem Dariuszem chcielibyśmy pomóc naszym przyjaciołom Judycie i Norbertowi Szymula, których wczoraj wieczorem spotkała tragedia. Pokój ich starszego syna stanął w płomieniach. Na szczęście, dzięki sprawnej akcji strażaków, ogień nie przeniósł się dalej, ale sadza i pył jest w każdym pomieszczeniu na całym piętrze. Cała kondygnacja wymaga generalnego remontu, ściany, podłogi, okna, meble, większość rzeczy będzie do wyrzucenia. Nie wiele osób wie już o tej tragedii, ale pewnie zaraz się dowiecie i większość z was będzie chciała zadzwonić pewnie z pytaniem jak pomóc, zróbcie to tutaj, będzie szybciej i łatwiej. Dom jest ubezpieczony, ale różnie bywa i na pewno potrwa to trochę czasu, a remont potrzebny jest od zaraz. Norbert i Judyta zgodzili się na "zrzutkę", ale pod warunkiem, że jeśli odzyskają pieniądze z ubezpieczenia to wszystkie nasze wpłaty przekażą na inny szczytny cel. Uwierzcie kiedy zobaczyłam dom, to chciało mi się płakać. Nie wyobrażam sobie, co muszą czuć jego właściciele, nikomu nie życzę takiej sytuacji. Pomóżmy im w tym ciężkim dla nich czasie.