Piotruś trafił pod moją opiekę praktycznie przed "chwilą". Mówiłam sobie, że już nie wezme żadnego kota, ale ... jak odmówić śmiertelnie choremu zwierzęciu szansy na życie ...

Koci chłopczyk, którego "dopadały" od początku okropne choroby się nigdy nie poddał i wszystkie pokonał. Miał już być zdrowy i szukać najlepszego domu ever.

Ale ostatnio schudł, był słabszy, sierści matowa ... wynik badań zwaliły wszystkich z nóg - zapalenie otrzewnej!

Kociarze drżą przed tą chorobą, bo wiedzą, że bez kosztownego leczenia to wyrok śmierci w bardzo krótkim czasie...

Piotrus zasługuje na szansę, bo to mały wojownik. On i my chcemy zawalczyć... nie oddamy tej walki walkowerem. Nie ma szans. Niestety leczenie, leki wspomagające i badania to ogromny koszt, którego ja i reszta wspierająca Piotrusia, nie udźwigniemy.

Wszyscy maja swoje stada w domu i mogą pomóc, ale bez Was i Waszej pomocy nie damy rady. Bardzo liczę, że mi pomożecie...