id: zh8rek

Ściga mnie komornik, potrzebuje pomocy

Ściga mnie komornik, potrzebuje pomocy

Our users created 1 263 807 fundraisers and raised 1 453 881 330 zł

What will you fundraise for today?
Create fundraiser

Description

Witam. 




Na początku streszczę cel zbiórki a w następnej części opisu rozpiszę całość, a więc:


Mam 19 lat, straciłem obojga rodziców w tym przez niemalże całe dzieciństwo widziałem umierającego tatę, rok po śmierci taty zmarła mama, zostałem z długami a przez chorobę i strach nie mogę pracować. Ścigają mnie komornicy, jedyny mój dochód to renta po utracie rodziców a muszę płacić za rachunki, nadganiać zaległości w długach a za resztę żyć. 




Teraz chciałbym dojść do sedna i głębszego rozpisania się na temat tego dlaczego zdecydowałem się stworzyć zbiórkę.




Wszystko zaczyna się około roku 2010. Jest wieczór, ja jako dziecko często żeby podsłuchać o czym mówią rodzice zasypiałem w kuchni, bynajmniej tak myśleli, gdyż nie raz udawałem. Tak było i tamtym razem, udawałem że śpię i czekałem aż tato jak zwykle przyjdzie mnie przenieść do sypialni. Jednakże tak się nie działo. Byłem w kuchni z mamą, od dłuższego czasu udawałem że śpię więc mama postanowiła zawołać tatę. Ten przyszedł i powiedział tylko żeby mama dzwoniła po pogotowie bo boli go brzuch. Na początku zlekceważyła to, powiedziała mu żeby poszedł się przespać. Po pół godziny przestałem udawać iż śpię, tata po godzinie od tamtego wrócił żeby powiedzieć że brzuch boli go jeszcze bardziej. Trafił do szpitala, jak się później okazało z ciężkim zapaleniem trzustki. Samo to było dużym stresem bo była szansa że tego nie przeżyje, jednakże cały dramat rozegrał się potem. Tata zaczął dostawać "depresji" jak wtedy uważali lekarze. Przez kilka lat był leczony jak osoba z depresją, był nawet w ośrodku psychiatrycznym ale prawda okazała się zupełnie inna, w momencie jak zaczął tracić pamięć. Po latach złego leczenia okazało się iż tamta sytuacja z trzustką wszystko spowodowała. Po narkozie uszkodziła mu się półkula mózgu odpowiedzialna za pamięć itd. Jako dziecko oglądałem jak zapomina chodzić, jak trzeba było zamykać go w pokoju bo robił się agresywny, jak potem trzeba było go karmić, wozić na wózku, jak zaczęły mu twardnieć mięśnie więc trzeba było go przenosić i co najgorsze patrzeć w jego oczy, w momencie kiedy sam nic nie mówił ale mama przypominając mu o tym jak bardzo mnie kochał zaczynał płakać bądź uśmiechać się mimo że lekarze twierdzili iż on nie pamięta już zapewne nic a będzie tylko gorzej. Przyszedł rok 2018, w tym roku tata już zaczynał się dusić, praktycznie nie dało się go karmić i miał mieć karmienie rurką (nie wiem jak się to fachowo nazywa). Pewnego wieczoru mama poszła na wywiadówkę, byłem z nim sam. Miałem go nakarmić, z wielkimi trudami to szło bo dosłownie się dusił a ja jako wtedy 16 latek bałem się. W pewnym momencie tata zaczął się dusić, przy okazji wydzielając zapach który czułem tylko w szpitalach, spanikowany zacząłem dzwonić do mamy lecz ona nie odbierała bo była wtedy jeszcze na wywiadówce. Tata leżał na łóżku z podnośnikiem, podniosłem go i przestał się dusić jednakże zaczął strasznie kaszleć, mieć taki jakby workowaty oddech itd. Chwile potem zadzwoniła mama po tym jak zobaczyła 30 nieodebranych połączeń, wszystko jej wytłumaczyłem, przyjechała na rowerze i zadzwoniła po pogotowie. Tata był w szpitalu z zapaleniem płuc i jego organizm nie dał rady walczyć, zmarł 10 lutego 2018.




Następnie około 2-3 miesiące po tej sytuacji mama zaczęła mieć bóle w brzuchu, nie mogła się schylać itd. Wszyscy myśleli że to przez to wszystko co stało się z tatą, przez to że nie raz w zimie chodziła na cmentarz czyścić grób itd jednakże bóle były coraz większe, coraz gorzej z nią było. Mniej więcej w połowie roku po namowach wielu osób zdecydowała się pójść na badania. Jak się okazało miała raka... Raka jelita grubego. Najgorsze w tym wszystkim było to że spóźniła się z tym tylko chwile, jakby poszła do lekarza wcześniej nie doszło by do tego do czego doszło. Mama jeździła po lekarzach, wszyscy próbowali jej pomóc jednakże było za późno gdyż pojawiły się przerzuty. Zaczęły się chemioterapie, mama zaczęła tracić włosy, ja jako osoba ciągle siedząca w domu musiałem jej w wszystkim pomagać, kupować pieluchy, wody mineralne mocno gazowane gdyż miała ciągle zgagi i po takiej najlepiej jej się robiło, wszystko donosić, wynosić itd. Mama była bardzo silna gdyż sama sobie dawała rade z zmianą pieluch, z czyszczeniem cewników itd. Ja nie przyjmowałem do głowy że to nie będzie miało dobrego zakończenia, żyłem jakby nic się jej nie działo bo nie mogłem się z tym pogodzić. Niestety, w pewnym momencie było już bardzo źle, z bratem i siostrą starszymi o ponad 10 lat ode mnie nie dawaliśmy radę a już wszyscy lekarze stracili nadzieje, przestali nawet dawać jej chemioterapie więc zdecydowaliśmy oddać ją na hospicjum w ręce osób które będą mogły jej pomagać całodobowo. Mama zmarła w najgorszym momencie, 31 grudnia, w godzinach rannych. Nie mogłem sobie z tym poradzić i źle się z tym czuje ale w ten dzień, w sylwestra wyszedłem z domu żeby niejako od tego uciec bo nie mogłem w to wszystko uwierzyć.




W czas trwania dramatu mamy sam też "zyskałem" problemy zdrowotne. Od 2 lat chodziłem na siłownie, uciekałem od tego wszystkiego dzień w dzień chodząc na siłownie i pracując nad sobą, jednakże w wakacje przed samym rozpoczęciu roku szkolnego dostałem mocnych bólów brzucha, czułem się fatalnie, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Poszedłem na usg, jak się okazało (co widać na jednym z zdjęć) miałem w woreczku żółciowym 2 duże kamienie które dawały o sobie znać przy każdym schyleniu, podnoszeniu czegoś i tak dalej. Dostałem propozycje operacji, wycięcia tego jednakże wiązało by się to z narkozą po której rozegrał się dramat mojego taty i nie zgodziłem się na to. Dodatkowo, do tego doszła by po tym specjalna dieta i tym podobne których po prostu się boje. Lekarz stwierdził że nie muszę tego operować jednakże jak przesadzę to może mi ten woreczek pęknąć i w momencie jak w brzuchu wyleje mi się żółć to nie obiecuje że karetka zdąży przyjechać na czas. Po dziś dzień jakkolwiek za bardzo się przemęczając daje mi to o sobie znak, boli mnie brzuch, robi się mi słabo i zaczynam panikować. Niestety nie pozwala mi to pracować fizycznie.





Również w 2019 roku wraz z znajomymi zostałem napadnięty przez 2 ludzi w kominiarkach z bronią którzy ukradli mi głośnik mobilny o wartości na fakturze 1000 zł. Potem były sprawy sądowe i zaczął się kolejny dramat. Nie wiem czy można to nazwać gangiem, ale zaczęli mnie prześladować ludzie którzy mieli problemy przez tą sprawę z głośnikiem mimo że to nie ja dzwoniłem na policje, mimo tego że z nikim nie chciałem mieć problemów, mimo tego że to ja byłem "ofiarą". Po dziś dzień boje się nie raz wyjść z domu bo nie raz próbowali mnie złapać czy cokolwiek. To też jest jednym z powodów dla których boje się pracować z myślą że wieczorami nie raz musiałbym wychodzić z domu sam.



Teraz mam dług na niemalże 20 tysięcy licząc sam dług i koszta komornicze i koszta związane z opóźnieniem płatności, powoli tracę nadzieje na to że uda mi się z nim zwyciężyć, dzwonią do mnie komornicy, przysyłają mi listy itd i boje się że zajmą mi rentę gdyź sama w sobie wynosi 1350 zł gdzie 650 miesięcznie idzie na wodę, gaz, prąd a nie liczę w tym ani internetu, ani abonamentu na telefon, ani jedzenia ani nawet i po prostu miesięcznej kwoty którą muszę płacić za kredyt. Oczywiście całej renty zająć nie mogą jednakże już teraz w aktualnym jej stanie ciężko z niej wyżyć a co dopiero by było po zajęciu jej części





Nie będę wprost prosił o pomoc gdyż nienawidzę tego robić aczkolwiek dziękuje za każde wsparcie i pomoc w zwyciężeniu tego oraz powrotu do normalnego życia.




Pozdrawiam

There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Comments 3

 
2500 characters