Mam MGFa. Mam dziewczynę. Ale kiedy próbuję połączyć te dwa światy... zaczyna się robić przeciąg. Dosłownie.

Przy 60 km/h czuć, jakby ktoś suszył głowę suszarką na maksa. Przy 90 – jakby samolot startował za karkiem.

No i cóż – przewiało ją. Dosłownie i emocjonalnie.

A że chcę, żebyśmy dalej jeździli razem, nie osobno – czas na windschott.

Windschott (po ludzku: wiatrołap) to taki ekran montowany za siedzeniami w kabriolecie.

Nie poprawia osiągów. Nie dodaje mocy.

Ale sprawia, że nie wieje Ci w potylicę jak z odkurzacza.

I że pasażer(ka) nie pyta po 5 minutach: „Możemy już zamknąć ten dach?”

Na Allegro znalazłem gotowy zestaw montażowy idealnie dopasowany do MGFa – kosztuje 480 zł.

Mocowania, rama, siatka – wszystko gotowe do jazdy.

W sam raz, żeby zachować styl auta i... dobry nastrój pasażerki.

Zrzutka na ten jeden element, który uratuje mi wspólne przejażdżki.

MGF zostaje, dziewczyna zostaje – tylko wiatr znika z tylnego siedzenia. 😄