Zrzutka zakończona, proszę nie wpłacać.
Zrzutka zakończona, proszę nie wpłacać.
Our users created 1 247 568 fundraisers and raised 1 404 774 006 zł
What will you fundraise for today?
Description
Dzień dobry, jesteśmy opiekunami czterech kociaków.
Historia choroby..
Na przełomie września i października 2024 roku zaczęły się nasze problemy. Jedna z kotek zaczęła chorować na pęcherz, liczne badania USG raz coś pokazywały innym razem nie ale suma summarum zmierzało to w kierunku operacji pęcherza.
Operacja się odbyła, kociak jest zdrowy i w dobrej formie ale...
W tym samym mniej więcej czasie nasz kot Mamrot zaczął dosyć często wymiotować. Pojechaliśmy z nim do lekarza na jakieś rutynowe badania, została pobrana krew, kot został obejrzany, stwierdzono możliwe podrażnienie żołądka i zalecono usunięcie paproci bo było podejrzenie, że ona jest powodem tych problemów.
Jakiś czas był spokój ale na przełomie listopada i grudnia sytuacja się mocno skomplikowała. Po powrocie z pracy zobaczyłem, że kot siedzi osowiały w szafie z jakąś dziwną zmianą w oku. Szybka decyzja, zabieram go do weterynarza. Podczas wizyty diagnoza- silne zapalenie błony naczyniowej, stan bardzo zły, zagrażający życiu. Szok, bo rano było jeszcze ok. W każdym razie, żeby nie przedłużać od tego dnia cały czas walczymy o zdrowie i życie naszego kota, odwiedziliśmy wiele lecznic, wielu weterynarzy. Padły mnogie diagnozy, zastosowano liczne leki i wdrożono chyba wszystkie możliwe badania. Dwa razy słyszałem o tym, że może trzeba pomyśleć o eutanazji. Jednak nie poddaliśmy się i się nie poddajemy, Mamrot jest obecnie prowadzony przez znanego lekarza z Katowic, do końca nie wiadomo co mu jest ale mamy pewne małe postępy, jego życie na ten moment nie jest zagrożone choć sytuacja jest dynamiczna.
Na dzień dzisiejszy zmagamy sie z bliżej nieokreśloną chorobą wirusową, zapaleniem błony naczyniowej oczu i być może martwicą języka.
Kociak jest codziennie u lekarza, dostaje antybiotyki, koszty wizyt stale rosną a końca nie widać. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy na leczenie wydaliśmy już ponad 13.000 zł, jesteśmy pod ścianą i zwracamy sie z prośbą o najmniejsze choć kwoty wsparcia leczenia naszego kocura.
Niebawem zamieścimy na portalu skany dokumentacji wizyt, jest tego bardzo dużo, w sumie około 40 stron.
Bardzo wszystkim dziękuję.
A teraz o Mamrocie....
W dniu 13 grudnia 2017 tankując paliwo na stacji Orlen w Sosnowcu w oczy rzucił mi się młody kotek chroniący się od zimna na palecie, jeśli się nie mylę drewna do kominka. Przy kocie kręciło się paru chłopaków o bliżej nieokreślonych intencjach.
Hmm, pomyślałem, że warto zapytać obsługę stacji skąd wziął się ten kociak, tak też zrobiłem.
Okazało się, że kot pojawił się w nocy, nikt nic więcej o nim nie wiedział.
Pani z obsługi zapytała mnie czy nie zabrał bym go do siebie bo mimo, że wygląda na oswojonego to właściciela raczej się nie znajdzie. Jako , że w tym czasie mieliśmy w domu dwa psy, o bliżej nieokreślonym stosunku do kotów zacząłem obdzwaniać znajomych kociarzy. Niestety nikt nie zdecydował się dać mu choćby na tymczas domu. Nie było innej rady, zapadła decyzja, kot jedzie do nas choćby na jakiś czas, potem się zobaczy co dalej. W zasadzie całą drogę przespał na fotelu samochodu, po drodze była jeszcze wizyta w sklepie zoo w celu zakupu kuwety i karmy bo wiadomo jeść coś musi i....
Po przyjeździe do domu i przyniesieniu kociaka do mieszkania duże zdziwienie, psy zbaraniały, nie chciały go pożreć, były raczej bardzo ciekawe i nachalne. Kot był na tyle wyczerpany, że w zasadzie dalej jedyne co go interesowało to spanie.
I przyszedł kolejny dzień, Pan Hrabia kot zaczął się przechadzać po mieszkaniu jak po swoich włościach, psy zdezorientowane jedynie co mogły zrobić to czasami próbowały za nim pognać po mieszkaniu. Chyba tak naprawdę już drugiego dnia zapadła decyzja , że skoro jest tak dobrze z psami i kotem to dlaczego nie, znajdzie się miejsce dla niego u nas. Minęły kolejne tygodnie, kocur świetnie dogadał się z psami, z jednym z nich 30 kg. suczką uprawiał nawet systematyczne zwierzęce zapasy, było naprawdę komicznie. Jednym słowem sielanka. Na imię dostał Mamrot ponieważ cały czas coś do nas gadał. Minęły lata, nasze psy niestety odeszły, w międzyczasie pojawiły się dwa nowe psiaki na pokładzie i o dziwo trzy kolejne koty, dwa z nich zebrane z ulicy (centrum miasta), jeden przywieziony ze wsi przy przeprowadzce ojca. Wszystkie nasze kociaki są więc znajdami.

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Dzień dobry. Przed chwilą dostałem informację, że dziś w nocy, na parę godzin przed planowaną operacją nasz kochany kocór Mamrot niestety zaczął odchodzić. Własnie ustaliłem z lekarzem, że nie pozwolimy mu dłużej cierpieć. Pękają nam serca,. Ciężko to pisać ale jesteśmy winni Wam tą informację . z całego serca dziękujemy za wsparcie, kwota wsparcia zostanie przeznaczona na uregulowanie zaległych zobowiązań w lecznicy oraz kremację Mamrota. Jeszcze raz dziękujemy za wszystko, wierzyliśmy do końca.
Dzień dobry. Dawno nie pisałem co u nas bo...było i w sumie nadal jest kiepsko. W piątek 31-go stycznia zakończyliśmy antybiotykoterapię i tak jak pisałem wcześniej zaczęło się leczenie lekami przeciwzapalnymi niesterydowymi. Cóż, niestety zaczęła się równia pochyła, w zasadzie z dnia na dzień kot czuł się coraz gorzej, coś wyraźnie było nie tak. Spadek apetytu, jakieś oznaki bólu, bardzo słabe samopoczucie. W czwartek wizyta u lekarza, jechaliśmy bez nadziei. Na miejscu badania, kolejne leki i do domu. Poprawa na około dobę a potem już tylko gorzej. Mamrot bardzo osłabł, nie chciał jeść, cały czas spał. W niedzielę 9-go stycznia nie wiedzieliśmy już jak mu pomóc, sytuacja była bardzo zła. I wtedy zapadła decyzja, jedziemy pilnie do Śląskiego Centrum Weterynarii w Silesii bo przecież tam jest szpitalik dla zwierząt i jesli ktoś mu moze pomóc to tylko tam. 16:30 przyjazd z Mamrotem, natychmiast trafił do inkubatora na tleno i płynoterapię. Z nadzieją na to że będzie lepiej pojechaliśmy do domu. Po około 4 godzinach kontakt z Centrum, że jest w miarę ok, że jest zaopiekjowany i konsultowany. Lekarze tego samego dnia kontaktowali się z Panią doktor specjalizacji okulistyki. Zrobiło nam się trochę raźniej, bedzie dobrze pomysleliśmy, jest w dobrych rękach. Od tego czasu nasz kot przebywa w tamtejszym szpitalu, jest pod stałą kontrolą i opieką. Dziś odbyła się konsultacja okulistyczna, Pani doktor stwierdziła jaskrę w prawym oku, oko jest niewidzące, bolesne i w zasadzie nie da się go uratować. Drugie oko z owrzodzeniem rogówki. Dodatkowo była kolejny raz pobierana krew w celu wyeliminowania pewnych chorób o podłożu wirusowym lub bakteryjnym. Po otrzymaniu wyników będzie wdrożone leczenie. Niestety ale mamy takie wrażenie, że nasz poprzedni lekarz zawiódł i w pewnym momencie się zgubił w tym wszystkim. Na ten moment Mamrot przebywał będzie w szpitalu, musimy go postawić na nogi do ew. zabiegu usunięcia prawego oka (niestety). Będziemy wdzięczni za Wasze dalsze wsparcie i że kolejny raz przekażecie znajomym a Oni znajomym znajomych naszą zbiórkę bo mam wrażenie, że jeszcze dużo przed nami. Oby się udało...
Byliśmy dziś z Mamrotem u lekarza, niestety nie jest dobrze. Wyniki krwi, USG wszystko super a kot dosłownie niknie nam w oczach, jest bardzo słaby. Trzymajcie za nas kciuki i to bardzo mocno.
Został podany steryd, kroplówka i Mirataz, liczymy na cud.
Dzisiaj Mamrot rozpoczął kurację niesterydowym lekiem przeciwzapalnym, nadal podajemy masę kropli. Jego formę można określić na przeciętną, prawie cały dzień przespał w towarzystwie swojego przyjaciela Czuczu.
Mamrot dzisiaj po wizycie u lekarza. Od wczoraj ma kiepski apetyt natomiast jest szansa, że język będzie się goił, to chyba nie martwica. Od jutra dajemy niesterydowe leki przeciwzapalne, kolejna wizyta w środę. To ulga dla niego i dla nas bo ostatnie dwa tygodnie to codzienne wizyty i zastrzyki.