Cześć wszystkim!

Zdecydowałam się na zbiórkę, ponieważ brak mi już zwyczajnie środków (jak i również sił) na ratowanie mojego psa- Bjorna. Każdy, kto poznał gościa wie, jakim żywotnym był psem i wesołym i pełnym wigoru. 7 letni szczeniak- tak o nim się mawiało. Postanowiłam wykonać mu rutynowe badania krwi, usg "bebechów" no i RTG. Wszystkie badania wyszły celująco prócz ostatniego. Bjorn ma tragedię ze stawami, dysplazję wszystkich stawów, brak mazi stawowej. Nie było tego kompletnie widać szczerze mówiąc a że laby to takie typki, co to ze stawami mają problemy, chciałam wykonać kontrolę.

Jak to określił wet- mielonka. Ale niestety po badaniach RTG, do których trzeba było go odpowiednio ustawić, posypał się. Był już karprofen i relaxigen, nic nie dały. Miesiąc temu dostał pierwszą dawkę Libreli ( zastrzyk ten daje się raz w miesiącu, nie można wcześniej, działa na receptory bólu)- Bjorn odżył całkowicie. Ale po 2 tygodniach wysiadka i jazda na tabletkach przeciwbólowych, byleby do następnej dawki Libreli. W piątek, 14.03.2025 r. dostał kolejny zastrzyk. Zero poprawy tym razem. Został mu podany także zachwalany przez lekarza Galiprant- zero poprawy. Pies nie może chodzić, leżenie sprawia mu także ból, schylanie się po ulubioną piłeczkę czy do miski to dla niego katorga. Jeśli już wstanie z moją pomocą, to strasznie wyje i krzyczy z bólu. Boję się trochę zgłoszeń od sąsiadów, że psa maltretuję.

Jest zalecenie na fizjo, lasery i podskórne podanie kwasu hialuronowego. No i jakieś przeciwbólowe i przeciwzapalne leki. Niestety jestem obecnie sytuacji, że nie daje rady finansowo, aby to wszystko ogarnąć. Sam kwas to 140 zł raz w tygodniu x 8 sesji. Plus zabiegi, 150-200 zł jedna wizyta. Librela i tabletki to kilkaset złotych. Do tego musi dojść jeszcze kolagen, glukozamina, chondroityna, siarka organiczna, wit. C .Szczerze mówiąc jestem na skraju już wyczerpania psychicznego, cierpię, jeśli mój kochany przyjaciel tak cierpi.

Dlatego zwyczajnie zwracam się z uprzejmą prośbą o pomoc....