Przedwczoraj dostałam info o kotku, który pod Warszawą, w deszczu, siedzi brudny w krzakach i miauczy, ale nie rusza się. Najpierw został zawieziony do mojego zaufanego lekarza na Racławicką. Tam otrzymał zastrzyki przeciwbólowe i zalecenie by zrobić mu dokładne prześwietlenie. Całą noc spędził zamknięty w transporterku.

Wczoraj trafił do chirurga ortopedy do lecznicy Animal Center przy ul. Zamiany 12 i po prześwietleniu dowiedzieliśmy się, że ten maluch jest ofiarą wypadku samochodowego. Ma złamaną w kilku miejscach miednicę, ogonek do natychmiastowej amputacji. Nie miał w nim czucia, więc mogłoby dojść wkrótce do martwicy.

Trafił do mnie na tymczas, nazwaliśmy go Bambi, Bambino - bo jest takim rozkosznym dzieciakiem, który zdaje się nie rozumieć co mu dolega…

Dzisiaj rano zawiozłam go na operację usunięcia ogonka. Jest operowany w klinice przy ul. Powstańców 101 na Bemowie.

Kolejne 6 tygodni musi spędzić w kojcu lub kennelu by ograniczyć jego ruchy - operacja miednicy jest ultra skomplikowaną sprawą, podobno najczęściej się nie udaje, więc liczymy na to że złamanie się zrośnie i kocio choć będzie pewnie odrobinę niezdarny, będzie miał normalne i szczęśliwe życie.

Jednocześnie dostałam cynk, że w Warszawie przy ul. Puławskiej swoją klinikę ma wybitny chirurg Dr Bissenik. Po operacji chciałabym zabrać Bambino właśnie tam, aby poprosić o obejrzenie go i sprawdzenie czy rzeczywiście operacja złamanej w kilku miejsach miednicy nie ma sensu. Chirurg ten jest znany z dokonywania rzeczy niemożliwych :)

Dziękuję za każdą złotówkę dla tego słodziaka!