Pomoc dla Wuni
Pomoc dla Wuni
Our users created 1 231 409 fundraisers and raised 1 363 802 571 zł
What will you fundraise for today?
Description
Wunia od urodzenia ma "pod górkę". Jako szczeniaczek trafiła do domu gdzie miała być miłość i opieka.....Niestety nie do końca było ani jednego ani drugiego.....i co najgorsze taki stan trwał 10 lat. Wśród kilku psów jakoś sobie radziła (czytaj żyła). Z powodu zaniedbanych uszu nie usłyszała samochodu przy którym leżała i stało się - została przejechana. Na szczęście wyszła z tego. Po operacji i leczeniu pozostała jedynie sztywna łapka. Wuwu miała tak chore uszy, że głaskanie sprawiało jej ból. Podrzucana była od czasu do czasu jak podrzutek. Trafiło się, że gdy moi rodzicę pojechali przypilnować zwierzaki do swojego brata w trakcie ich wyjazdu- była tam też Ona. Wunia tak upatrzyła sobie mojego Tatę z wzajemnością, że postanowił ją zabrać. Poinformował właścicieli, że wraca z Wunią do domu i nie zamierza jej oddać. Wunia miała tak chore uszy, że praktycznie nie słyszała. Do tego stopnia były chore, że lała się z nich ropa. Rodzice nie żałowali pieniędzy i zapewnili jej opiekę lekarską jaką potrzebowała, a przede wszystkim dali jej prawdziwy dom i otoczyli miłością. Ona znowu biegała i nawet nauczyła się szczekać - wcześniej całymi dniami spała na rękach Taty. Wunia szczególnie pokochała mojego Tatę. Nie odchodziła od Niego. I tak było by do dzisiaj gdyby nie choroba Taty. Rodzice przeprowadzili się do mnie wraz z Wunią - na początku pandemii - mieli nie wychodzić z domu i żyć bezpiecznie na wsi. W grudniu 2020 u Taty zdiagnozowana raka płuc a 13 kwietnia 2021 odszedł. W tym czasie zachorowała też Mama. Odeszła 3,5 miesiąca po Tacie -25 lipca 2021. Wunia została sama. Na szczęście była u mnie już jakiś czas i została znowu pokochana. Trafiła jej się Ja - córka, która po stracie rodziców przelała całą miłość na ich pieska. Mimo tego, że mam już dwa swoje pieski - została i zajmuje w sypialni honorowe miejsce obok mnie. I wydawało by się, że w końcu ułoży się i będzie można żyć spokojnie.....nic bardziej mylnego. Nieszczęścia chodzą podobnież parami a u mnie to chyba trójkami. Wunia zachorowała..... po licznych badaniach usłyszałam diagnozę: guz jamy nosowej - złośliwy.
Dzisiaj Wunia ma 13 lat. Patrzymy na nią z moimi siostrami i wiemy, że Rodzice by jej nie zostawili aby się męczyła. Po tym wszystkim co przeszła zasłużyła sobie aby pomóc jej i aby jesień życia przeżyła bez bólu. Po trzeciej konsultacji weterynaryjnej zgodnej z dwie pierwszymi dostałam namiar na Ośrodek, która podejmie się leczenia Wuni. Naświetlania - przez 5 dni pozwolą jej żyć w miarę normalnie - jest to najlepsza terapia w tego typie guza. Koszt samego naświetlania to 11 000 zł. Do tego dochodzi koszt hotelu, gdyż naświetlania są codziennie a w jedną stronę to jakieś 250 km (czas i paliwo to większy koszt niż ten hotel) oraz wcześniejsza diagnostyka (tomograf, echo serca, usg, rynoskopia, badania histopatologiczne, leki, pobrania krwi to 4 000,00) i leczenia przez około dwóch tygodni powikłań po naświetlaniach. To kolejne 1000,00 zł.
Koszty jakie poniosłam oraz jakie jeszcze są planowane aby psiak mógł spokojnie żyć to ogromne obciążenie dla mojego budżetu. Wraz z synem postanowiliśmy jednak, że będziemy Wunię leczyć. Dlatego też zwracamy się oboje z ogromną prośbą o wsparcie nas w leczeniu Wuni. Każda przysłowiowa złotówka dla Wuni to kolejny dzień bez bólu.
Wierzymy, że dobro wraca....na szczęście z zdwojoną siła:)
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Od Grifcia i Harllika z grupy Miłośnicy Westów
Wunia bardzo dziękuje :)