Nie poddam się! Zbiórka na rehabilitację i dostosowanie domu dla osoby niepełnosprawnej
Nie poddam się! Zbiórka na rehabilitację i dostosowanie domu dla osoby niepełnosprawnej
Our users created 1 231 398 fundraisers and raised 1 363 780 593 zł
What will you fundraise for today?
Updates2
-
Witam,
Chcialabym podzielic sie z wami owocami ciezkiej pracy i pozdrozy Jarka w ostatnich miesiacach. Osiagnal bardzo wiele, a jestem pewna,ze to nie jest nawet polowa tego na co go stac. Cieszymy sie niezmiernie z tego, ze teraz moze wreszcie godzinami siedziec na krzesle, ze jest w stanie, dzieki pomocy specjalistycznych narzedzi, sam jesc,a nawet uzywac telefonu. Osrodek rehabilitacyjny w ktorym Jarek obecnie sie znajduje jest niesamowity. Patrzymy z nadzieja w przylosc! Dziekujemy z calego serca za wsparcie, waire i dobre slowa!
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Nie poddam się!
To, co spotkało mojego brata może wydawać się wręcz nierealne. Ja, nadal 5 tyg. po diagnozie, zastanawiam się, czy to nie okrutny żart losu.
W lipcu bieżącego roku, pewnego weekendu brat narzekał na ból ramienia i górnej części pleców. Ze wzgląd na uraz z przeszłości, wszyscy byliśmy przekonani, ze to coś niewinnego. Coś, na co leki przeciwbólowe i przeciwzapalne napawano pomogą. Pojawiła się również temperatura, która nas troszkę zaniepokoiła, po podaniu czegoś na jej zbicie, wróciła jednak do normy. W poniedziałek Jarek i tak miał mieć wizytę u lekarza, nie chciał więc jechać do szpitala, postanowił poczekać.
W niedziele było dobrze. Brat czul się lepiej. O wiele lepiej. Z kolei kolejnego dnia rankiem usłyszałam z korytarza-Dorota coś chyba jest nie tak, nie mogę chodzić. Gdy wyszłam i spojrzałam na niego, był lekko zgięty w pól i gdy próbował zrobić kroki, z jakiegoś powodu nogi mu się wyginały. Wyglądało to nienaturalnie, wręcz niepokojąco.
Wezwałam pogotowie. Opisałam sytuacje. Po wstępnym przebadaniu, serce było ok, płuca ok, jedynie temp była wyższa. Zostaliśmy zapytani, czy brat chce jechać do szpitala czy zostać w domu (możliwe ze to covid) zasugerowałam, aby pojechał, zawsze to na miejscu zrobią więcej badan, może przeswietlenie, musimy znaleźć przyczynę. Tak tez postanowił.
Wieczorem okazało się, że Jarek zostanie na noc. O 4 nad ranem zadzwonił na szybko, mówiąc, ze ma ropień rdzenia kręgowego i przewożą go do innego szpitala, ze da znać jak tylko będzie miał zasięg i taka możliwość.
Cały dzień próbowałam bezskutecznie dodzwonić się do niego. Po południu zadzwonił telefon, numer nieznany, odebrałam. Był to neurochirurg, wstępnie potwierdził, czy wiem o istniejącej sytuacji i ze względu, iż jestem osoba, która została podana do kontaktu, chciałby mnie o wszystkim poinformować.
Usłyszałam: Brat jest sparaliżowany od szyi w dół.
Najpierw, pomyślałam, że to jakiś żart. Przecież w niedziele było wszystko wporzadku, w poniedziałek jeszcze jakoś stal na tych nogach. Po przewiezieniu do drugiego szpitala, po naszej krótkiej rozmowie o 4 rano, został od razu zabrany na blok operacyjny.
Lekarz musiał usunąć część kości z szyi, oczyścić tkanki. Chciał również od razu wzmocnić szyję metalowymi prętami, aczkolwiek stan Jarka był ciężki, operacja bardzo długa, nie chciał ryzykować i zdecydował, iż wykona druga operacje po tygodniu.
To było coś nierealnego. Rokowania na chodzenie-zerowe, na poruszanie rękoma- jakieś....
Świat obrócił się o 180stopni. Dla mnie, dla rodziny, przyjaciół - był to szok-dla niego? Nie chciałam nawet o tym myśleć.
Odwiedziłam go już następnego dnia, wyjaśniłam co się stało, tłumaczyłam, że będzie dobrze, że ma silny młody organizm i kto jak to, ale on da rade. Musze przyznać, że był podatny na moje słowa i wierzył, że tak będzie.
Okazało się jednak, że jest infekcja, jest wysoka temperatura. Nie wiadomo skąd. Lekarze wykonali dziesiątki badan krwi.
Nigdzie nie można było znaleźć źródła. Z tego tez powodu, operacja szyi musiała poczekać.
Stan brata się pogarszał. oddychanie słabło. Aby wykonać zwykły rezonans była konieczność intubacji, gdyż nie mógł już oddychać bez tlenu/maszyny.
Jeżeli ktoś pomyśli, że teraz już będzie tylko lepiej, że los się odwróci, to się myli....
Była konieczność wykonania tracheotomii (otwarcie przedniej ściany tchawicy i wprowadzenie rurki, która umożliwi oddychanie..)
Teraz, musiałam wrócić do niego i poinformować go, że nie dość, ze druga operacja jeszcze poczeka, to na dodatek oddycha przez rurkę i nie może mówić.
W jakiś sposób, wyjaśniłam co się stało. Powiedziałam, że to tylko mała przeszkoda, że z czasem będzie oddychał sam, że będzie mógł już za parę dni troszkę rozmawiać (specjalna końcówka zakładana na rurkę teraz to umożliwia) i po drugiej operacji już będzie z górki.
Trzeba przyznać-jest silny. Postanowił walczyć!
Obecnie brat znajduje się w szpitalu, ale oczywiście szykujemy się powoli na jego powrót. W obecnej sytuacji oszczędności szybko się rozchodzą...Codziennie go odwiedzam, podróż zajmuje 200km wiec pieniążki idą na paliwo, parking i czekoladki dla cudownego personelu oddziału.
Wraz z mężem zdecydowaliśmy się na opiekę nad bratem. Jest konieczność zorganizowania pokoju na parterze domu, w gościnnym pokoju. Toaleta również będzie musiała być przekształcona w małą łazienkę z prysznicem dla niepełnosprawnych. Obecnie istnieją dwa scenariusze-jeden, bardziej optymistyczny, w którym brat odzyska jakaś władze w rękach (po rehabilitacji) i będzie w stanie poruszać się na wózku, drugi scenariusz-mniej optymistyczny. brat będzie przykuty do lóżka. W obu przypadkach będzie konieczność zakupu wózka bądź też odpowiedniego lóżka.
Oczywiście, jako rodzina, robimy co w naszej mocy, aby mu pomoc. Niestety znamy realia i wiemy jak ciężko będzie nam to wszystko zorganizować i opłacić.
Chcielibyśmy prosić o donacje, każda kwota, nieważne jak mała-zrobi ogromna różnicę! Z góry dziękujemy za każdy akt dobroci.
Dziękujemy również za czas poświęcony na przeczytanie tej historii. Poniżej zamieszam krótki filmik jaki stworzyłam, abyście chociaż troszkę byli w stanie zobaczyć i wyobrazić sobie jakim człowiekiem jest Jarek.
Zobaczycie, że jest to osoba kochająca rodzinę, osoba, która poczuciem humoru rozbawi każdego! Osoba, która nigdy nie odmawia pomocy innemu człowiekowi...
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
☕😍
☕🙂
Mam nadzieję, że szybko uzbierasz kasę i nie będziesz już nic pisać ani wstawiac swoich piersi w necie, żal mi twojego syna, który kiedyś na to trafi i może byc mu wstyd, każdy ma inną wrażliwość i należy się dziecku szacunek. Oby ten nowy tata okazał się ostatnim w jego życiu i nie wymagał po tym wszystkim psychoterapii.
Kawka 🙂
Mocno trzymam kciuki za Jarka w Wam życzę sily i wytrwałości.