id: fkfdf6

Walczę o mojego ukochanego Miszkę

Walczę o mojego ukochanego Miszkę

Organizator przesłał dokumenty potwierdzające wiarygodność opisu zrzutki
Zrzutka została wyłączona przez organizatora
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 160 014 zrzutek i zebrali 1 204 677 025 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności4

  • Przegraliśmy...

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

oa4916d05f6e71e8.jpegTo jest Miszka. Miszka jest moim wymarzonym, upragnionym psem. Razem podróżujemy, szkolimy się, pokazujemy dzieciom, jak obchodzić się z psem. Miszka jest nowofundlandem i ma niewiele ponad dwa lata. Na początku czerwca zachorował na babeszjozę – chorobę odkleszczową, mimo że był zabezpieczony przeciw kleszczom. Od tego momentu jego życie to codzienne wizyty u weterynarza (czasem nawet kilka razy), konsultacje u specjalistów, hektolitry kroplówek, mnóstwo leków, badań krwi i USG.

Przez pierwszy miesiąc wydawało nam się, że mamy do czynienia tylko z babeszjozą, jednak po aż trzech różnych testach (strip, krew i serum) okazało się, że złapał również anaplazmozę. Niestety, te choroby niosą ze sobą powikłania i osłabienie całego organizmu. Miszka podupadł na zdrowiu, stracił łącznie 14 kg. Choroby zaatakowały nie tylko nerki, ale również trzustkę, cały układ trawienny. Zrobiły mu się ropnie, które musieliśmy przebijać i opatrywać. Dostał wysokiej gorączki, która utrzymywała się przez kilka długich dni… W najgorszym momencie gorączka była tak wysoka, że pies nie mógł ani się położyć, ani iść. Stał w miejscu, a jego głowa leciała mu w dół. Wielokrotnie przepraszałam kolegów w pracy, że muszę wyjść, i gnałam do weterynarza. Na szczęście jeszcze mogę pracować z domu. Misza nie był w stanie przejść 400 m do gabinetu, musieliśmy go tam zawieźć, a on nie mógł ani wejść, ani wyjść z auta. Wtedy nasza weterynarz podjęła decyzję o podaniu sterydu mówiąc, że i tak mamy 50% szans. Albo steryd mu pomoże, albo wykończy go gorączka. Pomógł. Udało nam się dostać do najlepszej nefrolog w mieście, która przyjęła nas ekstra, mimo tego, że właśnie zaczynała swój urlop.

Od tego czasu stan Miszy jest stabilny, choć poprawia się bardzo powoli. Raz wyniki są gorsze, raz lepsze. Miszka wymaga ciągłej, praktycznie całodobowej opieki. Koszty wizyt, leków, specjalistycznej karmy i konsultacji obecnie wynoszą około 700 zł na tydzień. Jednak początkowe nakłady na ratowanie życia Miszy przekraczały 2000 zł tygodniowo. Weterynarze mówią, że powinien z tego wyjść, że jest młody i silny, ale walka jest nierówna. Najnowsze wyniki dają nadzieję: kreatynina 2,6, mocznik 62, a lipaza DGGR 171. Od kiedy jest chory, praktycznie nie śpię, ponieważ pilnuję, żeby dostał swoją codzienną kroplówkę. On jest w tym wszystkim silniejszy ode mnie. Z weterynarzami mówimy nawet, że inny pies to już dawno by nas pogryzł za te wszystkie nieprzyjemne zabiegi, którym musimy go poddawać. Ale nie on. On dzielnie znosi każde badanie.

Kocham go ogromnie i nie chcę go stracić. Będę wdzięczna za wszelką pomoc.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 85

 
Dane ukryte
500 zł
 
Dane ukryte
300 zł
AS
Agnieszka
200 zł
 
Dane ukryte
200 zł
RT
Renata Tomczyk
200 zł
PM
Patrycja
150 zł
WE
Weronika
100 zł
EK
Elka
100 zł
KK
kasia
100 zł
MO
monika
100 zł
Zobacz więcej

Komentarze 4

 
2500 znaków