Na operację tarczycy kota Antka
Na operację tarczycy kota Antka
Nasi użytkownicy założyli 1 233 876 zrzutek i zebrali 1 371 850 303 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
12.05.2022
O 8 rano wyruszyliśmy na badania do Livetu w Katowicach. Po dwóch tygodniach brania leków dzisiaj pobieramy krew żeby sprawdzić czy parametry trzustkowe się poprawiły. Jakoś się udało pobrać i teraz czekamy na wyniki. Zobaczymy czy już jest dobrze na tyle żeby umawiać się na operację.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Witam wszystkich:) Mam na imię Antoś, mam chyba 7 lat (chyba bo jestem znajdką i tak naprawdę to nikt nie wie kiedy się urodziłem). Mieszkam z człowiekową Mamą Kasią i to ona za namową moich licznych internetowych cioć postanowiła założyć dla mnie zrzutkę. Jak już pisałem jestem znajdką. Podobno miałem kiedyś inną rodzinkę ale przeszkadzałem im w wyjeździe na wakacje i zostawili mnie na ulicy. Jako zaradny kotek raz dwa wymiauczałem ( dosłownie) sobie moja terazniejszą rodzinkę. Żyjąc na ulicy najprawdopodobniej zaraziłem się Fivem. Na szczęście moje człowieki o mnie dbali i dbają wiec zupełnie nie jest to teraz problem. Dość często miewałem problemy ze zdrowiem. Nie mam ząbków, trzeba było wszystkie usunąć. Miałem problemy z pęcherzem,przez kilka dni po operacji kicałem z założonym cewnikiem. Wszyscy bardzo się o mnie martwili. Ech, trochę już przeszedłem. Ale zawsze byliśmy we trójkę, Mama, Tata i ja i sobie jakoś radziliśmy. Jakiś czas temu( już 5 miesięcy) straciłem Tatę. Było mi i Mamie strasznie smutno. Kasia się bardzo o mnie martwiła bo nie chciałem jeść, bawić się. Bardzo tęskniłem. I dalej tęsknię ale już jakby troszkę mniej. Tak zostaliśmy we dwójkę. Wczoraj byłem na badaniach profilaktycznych. Nie spodziewaliśmy się niczego złego. Tzn ja byłem zły, bo odkąd nie ma Taty, do weta zabiera mnie ciocia (bo mama przez to że jest na wózku ma troche trudniej). Ciotka wzięła mnie do doktora, pobrali mi krew i dziś przez chwilę nam się świat zawalił. Okazało się że mam nadczynność tarczycy. Można by próbować ją leczyć. Tyle że leki mogą zrobić małe spustoszenie. Mogą zniszczyć nerki czy wątrobę. I do tego nie mamy możliwości jeżdżenia do kliniki a ponoć przy tych lekach wizyty, zwłaszcza na początku są częste. A leki są do konca życia.Jest też druga opcja czyli operacja. To zaleca mi moja pani doktor.Bardzo mądra ciocia:) Po dwóch tygodniach brania leków żeby ustabilizować tarczyce zostanie ona wyciętą a zamiast szkodliwych leków będę brał dopasowaną, nieszkodzącą dawkę hormonu tarczycy. Też do końca życia. Decyzja zapadła bardzo szybko. Operacja. I tu chciałem Was poprosić o pomoc. Zawsze radziliśmy sobie sami, pomagaliśmy innym. Podobno mam mnóstwo internetowych kocich przyjaciół. Pomożecie mi nazbierać 1500 zł na operację? Proszę, bo jest mało czasu i Kasia się martwi że możemy sami nie dać rady. Ona wyplata bransoletki, z maleńkich koralików szyję kolczyki i robi co może ale to duża kwota. Pomożecie? Z góry wszystkim dziękuję Antek
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Cześć Antosiu, wysyłam Ci mały datek na dobre jedzonko po operacji, abyś szybko wrócił do zdrowia!
Bardzo ślicznie dziękujemy😸❤️❤️❤️
Trzymaj się Antosiu, ściskam mocno ciebie i twoją mamusię, Kasię ❤️❤️❤️
Bardzo, bardzo dziękujemy😻❤️❤️😍
Zdrówkaj nam, Antosiu! ♥️ Trzymamy paputy i ślemy Ci dużo dobrej energii. ❤️
Wielkie dzięki❤️❤️
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrawiamy
Bardzo dziękujemy❤️❤️
Przesylamy paputy mocy ❤️
❤️❤️❤️