Zrzutka jest na operacje ratujące życie Soni

SONIA ma około 11 lat.

Jest ze mną od chwili, gdy ktoś podrzucił ją z 10 lat temu na moje podwórko.

W tym czasie skociała, tzn. wtopiła się w stado kotów, z którymi mieszka.

Opiekowała się nawet wieloma maluchami, jakby była ich mamą.

Z uwagi na to, że kotów wokół było i jest duuuużo, prawie wszystkie pieniądze wydawałam właśnie

na nie.

Na szczęście Soni  zdrowie dotąd dopisywało.

Ze 3 lata temu byłyśmy tylko na usunięciu kamienia z ząbków i od pewnego czasu planowałam

to powtórzyć, bo znów powstał i co najmniej jeden ząb zaczął się ruszać.

Z przykrością muszę przyznać, że dotąd nie wykastrowałam Sońki. 

Na jej zabieg potrzeba było kilkaset zł i jakoś zawsze tego brakowało.

Żyłam dotąd z obawą, że może zrobić się ropomacicze czy nowotwór listwy mlecznej.

Niestety – ten dzień nadszedł ponad rok temu, gdy pojawiły się małe guzki, i ponad tydzień temu,

gdy zaczął się wyciek z dróg rodnych. Na usunięcie tych guzków dotąd również nie było pieniędzy.

Na szczęście w nieszczęściu do dziś był to umiarkowany wyciek bezwonnego jeszcze śluzu.

Od dzisiejszego wieczora zaczęło się z Soni ulewać tak, że wciąż ma mokry ogonek, a podkład,

na którym leży, jest jest co chwilę z kałużą, którą wylizuje. Wydzielina zrobiła się lekko zaróżowiona

i w pomieszczeniu czuć dziwny zapach - chyba krwi.

Podsumowując: chcąc ratować już nie zdrowie, a życie Soni potrzebne są jej operacje:

1) kastracja – usunięcie macicy z wypełniającą ją wydzieliną – koszt 900 zł ze znieczuleniem wziewnym

2) sanacja i usunięcie niektórych zębów – około 500 zł

3) usunięcie guzów na listwie mlecznej - około 550 zł + rtg klatki piersiowej – 120 zł (czy są przerzuty?)

Razem mamy 2.070 zł.

Korzystając z okazji chciałabym, aby wyczyszczono jej gruczoły okołoodbytowe i prawidłowo obcięto pazurki - mi pozwala tylko trochę.

Do tego na pewno dojdą koszty dojazdów do lecznicy i zakup podkładów.

Będą potrzebne jeszcze leki i być może jakieś badania zdaniem wetki.

Myślę, że kwota 2.500 nie będzie wygórowana, a w razie większej potrzeby skoryguję ją.

Wczoraj wydałam już 295 zł na pierwszej wizycie z usg i badaniem krwi.

Wyniki jak widać w załączniku Sońka ma dość dobre. Dziś przez telefon pani doktor powiedziała to samo o biochemii, do której krew wczoraj była wysłana. Cieszę się, bo 3 zabiegi to duże obciążenie jak na psa w tym wieku.

Było to możliwe dzięki pomocy od kilku osób w wysokości w sumie 650 zł.

Po zakupie 2 paczek podkładów i paliwa na dojazd do lekarza (ok. 30 zł razem)

zostało nam 325 zł.

Gdy odejmiemy to od potrzebnej kwoty to do uzbierania pozostanie w zaokrągleniu 2.200 zł.

Jestem umówiona na jutro czyli na 3 grudnia na kastrację.

Zdaję sobie sprawę z tego, że jest mało czasu na uzbieranie chociaż na pierwszy zabieg.

Nie byłam w stanie wcześniej utworzyć zrzutki.

Na jutrzejszy potrzeba jeszcze 600 zł.

Jeśli do jutra, czyli do czwartku do godziny 9-tej ta kwota będzie realna, to jestem umówiona z lekarzem na potwierdzenie wizyty.

Jeśli nie, to trzeba będzie przełożyć, choć boję się o Sonię z powodu tego znacznie większego wypływu od dzisiejszego wieczora.

Kolejny zabieg to ząbki, bo są w brzydkim stanie i to mogłoby być za około 10 dni również przy wziewnej narkozie, bo trzech zwykłych w tak krótkim czasie mogłaby nie przeżyć.

Na końcu byłoby usuwanie guzów, które z groszków stały się fasolkami i zaczęły się zlewać. 

Nie mając świadomości zagrożenia pytałam, czy można to zrobić za jednym razem z uwagi

na znieczulenie?

Nie należy, bo w macicy jest śluz z ropą, co podczas gojenia rany po wycięciu guzów mogłoby być źródłem infekcji.

Czyszczenia zębów z kolei, gdzie są bakterie też nie powinno się łączyć z tzw. czystymi zabiegami.

Bardzo proszę o pomoc dla Sońki, bo dla mnie są to koszty nie do udźwignięcia.

Dziękuję ... bardzo ...

(pierwsze 4 zdjęcia z Sonią są aktualne - reszta jest z 2017 r.)