Operacja Kota Bazyla
Operacja Kota Bazyla
Nasi użytkownicy założyli 1 276 792 zrzutki i zebrali 1 489 864 216 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Aktualnie Bazyl jest stabilny dzięki przyjmowanym dwa razy dziennie lekom przeciwpadaczkowym (Phenoleptil i Gabapentin) oraz sterydowi (Dermipred).
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Zaczęło się niewinnie. Częste, bezowocne wizyty w kuwecie. Myślałam, że to znowu zapalenie pęcherza na tle stresowym. Przeprowadzka, głośne odgłosy remontów u sąsiadów... wdrożymy leki, a więcej zabawy i feromony poprawią jego kondycję psychiczną.
Myliłam się...
17.09 nastąpił pierwszy atak padaczkowy. Następnego dnia ataki były już co godzinę. Tuliłam jego zmęczone ciałko zalewając się łzami. Szereg badań, kroplówek i leków. Wiedziałam, że jest źle. Bazyś stał się apatyczny, często chodził w kółko i napierał na meble. W trakcie leczenia miał też kilka załamań. Na sygnale pędziliśmy do weterynarza, gdzie Bazylek zostawał w szpitalu. Wspaniali lekarze prowadzący z Poznania skierowali nas do neurologa we Wrocławiu. Kolejne badania w tym tomograf, które dały nam diagnozę - OPONIAK. Zmiana nowotworowa, która na szczęście nie daje przerzutów.
No to co Bazylku? Jedziemy do onkologa. Specjaliści sprawdzili badania i dali nam nadzieję. Jedyną nadzieję. OPERACJĘ. Oponiaki nie reagują na chemię. W tym przypadku to nie będzie wyrok, to będzie tylko diagnoza.
Termin operacji jest możliwy już za kilka dni, ale jej koszt razem z pobytem w szpitalu to ponad 6 tysięcy złotych. Okrutny nowotwór zajmujący kolejne części mózgu nie pozwala grać nam na zwłokę.
Bazyl się nie poddał to i ja się nie poddam!
Nie myślcie, że to co go teraz spotyka to jedyna tragedia w jego kocim życiu.
Trafił do mnie 2,5 roku temu. Na jednej ze zwierzolubnych grup zobaczyłam post o leżącym na trawie niewidomym kocie. Nie zastanawiałam się długo. Przecież nie będzie tam zdychał! Podjęłam walkę o jego życie. Po wielu wizytach u weterynarzy udało się wyprowadzić go na prostą. Najprawdopodobniej musiał ulec wypadkowi lub został pobity. W jamie brzusznej miał sporo płynu. Dodatkowo rentgen pokazał zagojone już śruty. Był też niedożywiony i wielokrotnie pogryziony.
Między nami nie było miłości od pierwszego wejrzenia. Myślałam racjonalnie. Wyleczę go i poszukam mu dobrego domu. Przecież mam już kota, którego to Bazyl trzaskał w każdym możliwym momencie.
Jednak z czasem stał się ogromną przylepą. Takim misiem. Spał przy mnie każdej nocy i to nie gdzieś w nogach tylko przy poduszce.
No i przepadłam. Totalnie.
Kiedy wszystko miało być już pięknie odezwało się silne zapalenie dziąseł i z tego powodu musieliśmy pozbawić Bazysia wszystkich zębów. Kilka miesięcy spokoju i pojawiły się problemy z okiem. Ponad dwa miesiące leczyliśmy zmiany w gałce, aż jedynym ratunkiem było jej usunięcie.
Kolejne były zmiany skórne no i ponowne wizyty w klinice oraz leki.
Z wszystkich tych przypadków Bazyl wychodził rewelacyjnie, a lekarze podziwiali jego siłę.
Bazyś to moja ogromna miłość. Jest bardzo mądry i towarzyski. Do gabinetu weterynarza wchodzi sam dumnie kołysząc grubym brzuszkiem. Swoją śmiałością zadziwia wszystkich kociarzy.
Jego choroby pochłonęły całe moje oszczędności, jednak nie żałuję żadnej złotówki wydanej na jego leczenie. Obym tylko mogła jak najdłużej cieszyć się jego obecnością i słuchać jego „gruchania”.
Sprawmy razem, by jego serduszko biło jak najdłużej! ❤️

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Bazyś odszedł.