Strażak potrzebuje pomocy
Strażak potrzebuje pomocy
Nasi użytkownicy założyli 1 231 476 zrzutek i zebrali 1 364 108 144 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Niekiedy trzeba zacząć od nowa, od zera. Nie dlatego, że tak chcemy, zwyczajnie zmusza nas do tego życie. Właśnie to spotkało Radka i jego rodzinę. W mgnieniu oka stracili dobytek i źródło utrzymania. Pomóżmy im przetrwać ten trudny czas i zacząć na nowo.
"Radosław i Paulina Klimańscy z Sarnowej Góry pod Sońskiem w jednej chwili stracili praktycznie cały dorobek życia. Zdruzgotany mężczyzna, który służy w miejscowej jednostce, jako ochotnik, opowiada nam, jak z powodu zatrucia czadem padło mu kilkanaście sztuk zwierząt.
- Trzy byki. Jednego na dniach miałem sprzedać i kupić paszę. Były trzy krowy cielne, jedna tego samego dnia albo następnego by się ocieliła, reszta to jałówki i jeden cielaczek - wylicza zrozpaczony mężczyzna, który nie kryje emocji.
W sumie stracił 12 sztuk bydła. Dla niektórych, to niewiele, dla rodziny cały dobytek. 33-latek jest rolnikiem. Ziemi ma niewiele, bo zaledwie 5 ha własnej, a 12 ha dzierżawi. Rodzina głównie utrzymywała się z chowu mlecznego. Opowiadają, że coś odchowali, coś sprzedali, kupili, wymienili, mleko oddawali na skup. Na życie, rachunki było i z tego się przede wszystkim utrzymywali. Mówią, że ostatnio zainwestowali, bo musieli wymienić piec, przy okazji zmodernizowali centralne ogrzewanie. Dziś dodatkowym obciążeniem dla domowego budżetu jest kredyt na zakup pieca.
Poniedziałkowy poranek (23.01) zapamiętają na długie lata. Córka szykowała się do szkoły, tata wyszedł na podwórko. Poczuł nagle dym, który wydostawał się z budynku inwentarskiego, gdzie przebywały zwierzęta. Po wejściu do środka od razu zobaczył leżące zwierzęta bez oznak życia.
- Nie było czego ratować. Zaczadziały. Wszędzie było pełno gęstego dymu. Żona szybko zadzwoniła po straż. Ogień pojawił się prawdopodobnie od jakiegoś zwarcia w instalacji elektrycznej, ale było więcej zadymienia niż ognia. Jak strażacy przyjechali to przelali wodą i oddymiali - pokazuje nam miejsce przepalonego przewodu.
Opowiada, że sam od razu zaczął gasić pożar i przelewać wodą ściółkę do czasu przyjazdu kolegów-strażaków. Na pomoc zawołał dziadka. Przyznaje, że przez pierwszych kilka dni był roztrzęsiony, nie spał. Teraz budzi się kilka razy w nocy. Żal mu zwierząt, które tyle czasu chował i zginęły w takich okolicznościach. Martwi się co będzie dalej, kiedy i czy będzie go stać odbudować stado. Zostało zaledwie parę sztuk bydła.
- Ani mleka, ani wyżyć z tego - mówi.
W przestrzeni medialnej pojawiła się informacja o wyjeździe strażaków do pożaru obory w Sarnowej Górze, gdzie przebywało kilkanaście sztuk bydła. Akcja gaśnicza "polegała na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, podaniu prądu wody w natarciu na pożar w celu jego lokalizacji, a następnie ugaszenia, oddymieniu budynku, dokładnemu przelaniu i przegarnięciu słomy oraz sprawdzeniu pogorzeliska za pomocą kamery termowizyjnej". W sumie w akcji brało udział 5 jednostek straży pożarnej, w tym cztery lokalne ochotnicze, na miejsce przyjechała także policja. W przestrzeni medialnej nie pojawiła się już niestety informacja, że kilkanaście sztuk bydła padło zanim straż przyjechała na miejsce, stąd nawet okoliczni mieszkańcy czy sąsiedzi mogą nie wiedzieć, co się wydarzyło feralnego dnia."
Więcej informacji w materiale Zwierzęta zginęły w pożarze. Strażak OSP Sarnowa Góra potrzebuje pomocy (radioplonsk.pl)
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!