id: mfh93g

Na "Mirabelki" - wydanie książki Baszki

Na "Mirabelki" - wydanie książki Baszki

Nasi użytkownicy założyli 1 234 085 zrzutek i zebrali 1 372 572 055 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM ZA POMOC!

KSIĄŻKA UKAŻE SIĘ POD KONIEC LISTOPADA!


Baszka pisze dla nas książkę.

Dla nas, bo mogłaby ją pisać dla siebie, do szuflady. 

Dla nas, bo wiemy i czujemy o czym pisze.

I od dawna czekamy :)


"Esencją czasu jest pamięć. Rozcieńczona wspomnieniami pozwala na powroty. Sięganie w przeszłość ma w sobie sensualną prawdę. Dorosłość, czy wiekowość rozpaczliwie podąża za tęsknotą za zapachem, dźwiękiem, smakiem, fakturą materiałów i widokiem tego, co było.

Dziecięce wałęsanie się pozwalało na poznawanie miejsc, osób, odkrywanie znaczeń słów, które jak zarodki nasion dryfowały w powietrzu.

Najcenniejszym dla mnie zmysłem jest zapach.

Kiedy wspominam zabawę w kapsle, to myślę o tym, że godzinami mogliśmy leżeć na drodze okalającej plac podwórka. Zaledwie od czasu do czasu trzeba było wstać, by umożliwić przejazd jakimś samochodom.

To pełzanie nad pstrykanymi palcami kapslami dawało możliwość przyjemnego zatracenia się w rozgrzanym słońcem prochu ziemi.

Wakacyjna perspektywa widzenia niedoskonałości jezdni, śladów ludzkiego życia, okruchów cywilizowanego z niecywilizowanym były niemym tłem przyjemności zabawy.

Osiedlowe zapachy to nie tylko kwitnące forsycje, obowiązkowo obecne przy większości śmietników mirabelki, czy dziczki jabłonek, które rosły tam, gdzie ktoś kiedyś porzucił ogryzek. Zapachy, które określały topografię Helenki, wiązały się z miejscami takimi jak na przykład piekarnia, lodziarnia, zegarmistrz, apteka, czy kiosk Ruchu.

Zupełnie nadzwyczajnym miejscem była świątynie NMP Matki Kościoła. Tam woń kadzideł uskrzydlała i nas – maluczkich czyniła zdolnymi do metafizycznych wzruszeń.

Mnie ta sakralność przeżyć zdarzała się i w innych miejscach. Nie potrzebowałam wiele, by czuć mistyczny związek z czymś nieokreślonym, obecnym nie wprost.

Uwielbiałam zapach piwnic. Tego kotłowania się życia ze śmiercią – dochodzących ogórków, kiszonej w kamionkowych beczkach kapusty, zapasów ziemniaków, ale też podrdzewiałych pił i siekier, gór węgla i wilgotnej pleśni drewna.

Wysyłana przez rodziców do piwnicy, miałam odczucie, że wchodzę w obszar jakiegoś krwiobiegu bytu, który tkwi dość nieelegancko w głębi, jednak daje mi pożądaną ciszę.

Ówczesna autonomiczność sklepów pozwalała czuć z osobna zapachy gazet, zgromadzonych w filii Domu Mody materiałów, butelkowanego mleka, śmietany i krojonych na wagę białych serów oraz roztłuczonych butelek piwa, które – ku rozpaczy osiedlowych pijaczków - wyślizgnęło się wychodzącemu z monopolowego.

Zapachy uwodziły albo zobrzydały. Odnoszę wrażenie, że nie można było być wobec nich neutralnym.

Smród śmietników, odchodów nakrytych gazetą lub liściem łopianu sprawiały, że współczułam mieszkańcom, których balkony smutno zwisły nad taką kloaką.

Bywało, że demokracja zapachów dawała równe szanse wszystkim.

Najpiękniej pachniały wieczory. Koił nocny zapach lata. Jednak mnie fascynował zapach zimy. Dom wypełniony ciepłem kaflowego pieca, trzaskające w nim drewno i lawa palącego się węgla godziły się z zapachem wydobywającym się z ledwo uchylonego okna. Mroźne, mokre powietrze było jak haust życia.

Dotykanie tych doznań nadało smak każdej z pór roku.

Dzisiejszy świat stworzył swoją mapę zapachów. Nie lekceważę jej. Ktoś kiedyś za nimi zatęskni. Mnie jest obca. Ale to nic nadzwyczajnego"


Dorzuć się! 


Książka jest na etapie korekty w Wydawnictwie ILLUSTRIS, jest już okładka, dzieje się!


UWAGA! Dla osób, które wpłacą min. 150 zł książka autorki z autografem i dobrym słowem :D

Proszę o przesłanie screenu wpłaty na adres [email protected] - będziemy w kontakcie <3


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Download apps
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!

Komentarze 6

 
2500 znaków