Niestety, ale standardowo w tym czasie – sezon kociakowy trwa w najlepsze.

A w sumie to tak naprawdę „w najgorsze”.

Jest ich mnóstwo… małych kotów – tych świeżo urodzonych, jak i tych już leciutko odchowanych przez matki. Tych jeszcze ślepych – porzuconych przez matki. Mnóstwo kocich matek w ciąży, które nie zostały na czas wysterylizowane. Wszystko to składa się na poszerzanie kociej bezdomności. To przykry i drastyczny czas dla każdego „kociarza”.

My na ten moment, jeszcze nie mamy kociaków na stanie, ale… prawdopodobnie niedługo będziemy mieć, więc musimy się przygotować na ich przyjęcie. Do tego niezbędna jest klatka kennelowa, w której maluchy będą pod „względną” kontrolą, odseparowane od kotów rezydentów naszej wolontariuszki. Same czy z matką – zmieścić się muszą, więc nie chcemy kupować też najmniejszej dostępnej na rynku.

W Internecie, sklepach stacjonarnych jest ich mnóstwo. Jedna lepsza, druga tańsza, jeszcze kolejna wymyślna, a ta następna to taka niby zwyczajna. Wiadomo – co producent to jakieś różnice. Na ten moment nie wybraliśmy jeszcze odpowiedniego modelu, ale zakładamy, że budżet 300 zł – powinien wystarczyć na względnie dobrą klatkę. Wiadomo, jak uda nam się kupić tańszą – budżet przeznaczymy na jedzonko dla maluchów. Jak się uda znaleźć jeszcze tańszą – kupimy dwie. O wszystkim będziemy Was na bieżąco informować – zresztą jak zawsze.

Wiemy, że kolejny raz prosimy Was o wsparcie. Ale bez Was nie ma Nas i Wy o tym dobrze wiecie. To co zrobiliśmy do tej pory udało się tylko dzięki Wam – no i troszeńkę też dzięki naszej pracy, ale to inna inszość.