Rehabilitacja Anity Zarębskiej nr. 2
Rehabilitacja Anity Zarębskiej nr. 2
Nasi użytkownicy założyli 1 235 094 zrzutki i zebrali 1 375 165 691 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Dzień dobry.
Jest to druga zbiórka na rehabilitację mojej Mamy. W pierwszej udało się zebrać pieniędze na 2,5 miesiąca w Uzdrowisku Ustroń. Mama robi duże postępy ale potrzebuje jeszcze trochę czasu.
Chciałbym zebrać kwotę na kolejne 2 miesiące. Czas na to mamy do 16.08.2020. Po tym dniu kończy się aktualny pobyt Mamy.
W ramach pomocy można licytować przedmioty na FB:
https://www.facebook.com/groups/669173697274632
Poniżej opis historii Mamy i problemów z jakimi sobie radzimy.
Moja mama przez procedury lekarskie, została odcięta od refundowanej przez NFZ rehabilitacji.
Z tego powodu, jedyną dla niej możliwością powrotu do zdrowia, jest płatna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, specjalizującym się w rehabilitacji neurologicznej.
Mama to z natury bardzo energiczna osoba.
Pomimo swoich 64 lat, była aktywną zawodowo, bardzo lubianą nauczycielką.
Od kilku lat prowadziła też swoją ukochaną, hodowlę kotków brytyjskich.
Nieustannie poszerzała swoją wiedzę w tym zakresie, jest to jej wielka pasja.
Niestety w drugiej połowie listopada 2019 roku, mama dostała udaru niedokrwiennego mózgu. Doszło do niego, ponieważ, jak wykazało badanie echokardiografii, mama miała tętniaka przegrody międzyprzedsionkowej serca.
Na szczęście udar ten nie był bardzo rozległy, pomoc nadeszła szybko i równie szybko mama wróciła do domu, do swoich ukochanych kotków, czekając na termin zabiegu, polegającego na zamknięciu przetrwałego otworu owalnego w przegrodzie między przedsionkami.
Sielanka nie trwała długo.
18 grudnia 2019 roku, otrzymałem wstrząsającą wiadomość, że mama miała kolejny udar.
Niestety tym razem nie była w stanie wezwać pomocy i trafiła do szpitala po 10 godzinach, kiedy zmiany niedokrwienne były już bardzo rozległe.
Mama doznała afazji.
Nie mówiła i miała całkowicie niewładną prawą stronę ciała.
Po paru dniach, gdy jej stan ustabilizował się, została przewieziona na oddział rehabilitacji.
Na oddziale rehabilitacyjnym miała bardzo okrojone zabiegi, ze względu na obawy lekarzy o kolejny udar. Prócz mowy nie było żadnej poprawy.
Po trzech tygodniach, mama została z tego oddziału wypisana.
Z końcem stycznia, u mamy pomyślnie przeprowadzono zabieg zamknięcia PFO, tym samym była ona gotowa do rozpoczęcia intensywnej rehabilitacji i bardzo pozytywnie do niej nastawiona- niestety okazało się, że ponieważ rehabilitacja- formalnie- odbyła się przed zabiegiem, kolejna, w ramach NFZ, już nie przysługuje.
W REPTACH dostała termin na 2025(I tak raczej nie możliwy). Pozostała nam tylko prywatna rehabilitacja.
Koszty takiej kompleksowej rehabilitacji są ogromne, jestem jedynakiem i nie mam możliwości zapewnić mamie takiej pomocy, jakiej wymaga... Na jaką zasługuje.
Mama bardzo się stara, ma w sobie wolę walki i wkłada bardzo dużo wysiłku w rehabilitację, jednak ma jej zdecydowanie za mało w jej stanie.
Oprócz tego, że moją mamę spotkała taka tragedia i ciężko mi było skupić się na czymkolwiek innym. Trzeba było też myśleć o tych wszystkich biednych kotkach, które zostały same w domu, bez mojej mamy.
Było ich 20 (razem z nowonarodzonymi ). Jak wiadomo- nieszczęścia chodzą parami i niektóre koty, ze stresu zaczęły chorować, trzeba było je leczyć, a koszty były naprawdę duże.
Na szczęście na mojej drodze pojawili się bardzo dobrzy ludzie, którym będę wdzięczny już zawsze, którzy zdecydowali się pomimo problemów z tym związanych, przygarnąć kotki.
Część z nich na zawsze, a część (ze względu na wielką miłość mamy) na zasadzie domu tymczasowego (Parys i Tola)
Całą sprawę tragicznie pogarsza panująca pandemia SARS-CoV-2, mama musi ze względów bezpieczeństwa pozostawać w prywatnym ośrodku, w którym znajdowała się miesiąc po opuszczeniu szpitala.
Ośrodek był jedynym bezpiecznym miejscem dla niej, ze względu na potrzebę opieki 24h na dobę.
Koszty takiego ośrodka mnie przerastają- 3500zł miesięcznie, dodatkowo dochodzą leki, pampersy i inne potrzebne produkty.
Liczyłem na to, że mama będzie w prywatnym ośrodku miesiąc- góra dwa, a następnie z zewnętrzną pomocą finansową, będę w stanie zorganizować przewiezienie jej do szpitala rehabilitacyjnego w Ustroniu.
Z informacji które zdobyłem, zwykle pacjenci w jej stanie potrzebują około trzech miesięcy, aby stanąć na nogi, było wiele takich przypadków.
Koszt Szpitala rehabilitacyjnego w ustroniu to :
dzień 1-7 / 395zł
dzień 8+ / 345zł
*Pierwszy miesiąc: 10.700zł
*Drugi miesiąc: 10.350zł
*Trzeci miesiąc: 10.350zł
SUMA: 31.400zł
Bardzo proszę o pomoc, nie chcę pozbawić mamy możliwości powrotu do sprawności i do jej ukochanych kotków(Parysa i Toli), a tym bardziej skazywać na pobyt w domu opieki do końca życia, nie mam też takich możliwości finansowych.
Obecnie czekam na wejście kolejnych etapów odmrażania gospodarki aby móc przewieźć mamę do ustronia.
Wszelkie wydatki będą dokumentowane tutaj lub na Facebook-u.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Niech moc będzie z Wami! :)