Porzucona, wychudzona, okaleczona ofiara ludzkiej niefrasobliwości.
Porzucona, wychudzona, okaleczona ofiara ludzkiej niefrasobliwości.
Nasi użytkownicy założyli 1 226 097 zrzutek i zebrali 1 347 952 476 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Wielka głowa i wychudzone ciałko,
ropny wysięk z oczka, brak sporej części zębów,
lewa strona pyszczka opuchnięta i nienaturalnie krzywa,
jedyny ostały kieł obluzowany, na przednich łapkach wygryziona sierść,
a do tego absurdalne zarobaczenie.
To obraz kotki, która jeszcze jesienią wyglądała zdrowo, okazale, miała ładną, trochę dłuższą niż przeciętna gęstą sierść.
Od paru lat przychodziła wieczorami chrupnąć parę "kropeczek" z wystawianej przy naszym domu dla wolno-bytujących kotów miseczki. Wyglądała człowieka, wyciągała łebek do głaskania, pozwalała się wziąć na ręce i przytulić.
Gdy ze 3 lata temu chcieliśmy ją wysterylizować okazało się, że już ktoś o to zadbał.
Wystawialiśmy więc jedzonko i wyglądaliśmy wieczorami przesympatycznej kotki.
W okolicach zimy zniknęła.
Koty chodzą własnymi drogami, więc trochę się pomartwiliśmy, trochę powyglądaliśmy z tęsknotą, a potem życie potoczyło się dalej i miseczka czasem pozostawała niedojedzona.
Niedawno pojawiała się znowu.
Czekała na swoją miseczkę ze świeżymi "kropeczkami" (tak nazywamy sucha karmę :-)) siedząc na na stałe zamontowanym dla bezdomnych kotów styropianowym domku.
Była strasznie chuda!
Dokarmialiśmy więc tym pilniej!
Gdy tydzień temu przybiegła zobaczywszy, że wracamy do domu z zakupów i usiadła na kocim domku czekając grzecznie, objawiła się jako "wielki koci dramat" - łebek w jakimś białym prochu, brudna, śmierdząca gnojówką czy śmietniskiem, tylne nóżki się pod nią uginały i sama się o nie potykała.
Zakupy zostały na trawniku, a kociak bez zastanowienia wzięty pod pachę i zabrany do domu.
Przez trzy pierwsze doby wypijała prawie litr wody dziennie i bardzo dużo jadła, dostała kropelki na odrobaczenie.
Na 12 marca jesteśmy zarejestrowani do lekarza, by zbadać stan zdrowia kotki.
Nie możemy czekać z rejestracją, aż będziemy dysponowali środkami na wizytę weterynaryjną, ponieważ terminy u weterynarza, któremu w pełni ufamy opiewają na 2-3 tygodnie na przód.
W związku z czym błagamy o grosik dla Tosi, bo takie daliśmy jej imię.
Trzeba ją dokładnie przebadać, pewnie konieczna będzie ekstrakcja luźnych ząbków, odżywienie i suplementacja.
Sama narkoza do ekstrakcji kosztuje 400 zł, a za usuniecie jednego ząbka ponad pół roku temu płaciliśmy 80 zł.
Dzisiaj ze strachem patrzymy na każdego chorego sposób naszych podopiecznych.
Z całego serca dziękujemy za każdą złotówkę dla kotki!
Gdy będzie już w pełni zdrowa poszukamy Tosi bezpiecznego domu z ogrodem, bo ogromnie tęskni do uganiania się na świeżym powietrzu za wszystkim co jest w ruchu, a nie chcemy wypuszczac jej z powrotem w miejsce w którym żyła by nie spotkała jej jeszcze większa krzywda.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!