Kiedyś było jakoś inaczej...

Kiedyś byliśmy wszyscy razem.

Kiedyś.

W grudniu 2023 umarł mój kochany Tata.

Myślałam wtedy, że gorzej być nie może.

Może.

Kwiecień 2024.

Dopiero co wróciliśmy z Mamą do Naszego rodzinnego miasta, prawie tak, jak za dawnych lat... Zrobiło się jakoś jaśniej w tym smutnym bez Taty życiu i... znów ciemność.

Wyrok.

Mama ma raka (złośliwy rak jelita grubego z przerzutami praktycznie wszędzie, umiera...)

Lekarze uderzają w Nas słowami: "Dajemy max 3 tygodnie życia."

Mama jest leczona paliatywne, przeciwbólowo.

Niestety onkolog odmówił chemii - mogłaby ją zabić.

Jest lipiec, a my nadal walczymy.

Mama walczy dla swojej jedynej wnuczki Zuzi, a mojej córki... Ma dopiero 7 lat. Dopiero straciła ukochanego dziadka...

Stomia wyłoniona, co chwilę toczymy krew.

Jest ciężko, ale nie poddajemy się.

Koszty utrzymania są duże: najem, czynsz, rachunki, media, leki, produkty medyczne do stomii, chłonne, wynajem łóżka z materacem, nutridrinki, podstawowe potrzeby (miesięcznie to kwota ok 4-5tys.).

Mama cierpiała na depresję, nie wychodziła z domu, wcześniej dorabiała na zlecenie, a co za tym idzie nie ma żadnego źródła dochodu.

Każda złotówka, każda pomoc pomaga Mamie ulżyć w ciężkiej chorobie.

Jeśli ktoś chciałby odwiedzić, poznać Mamę - to zapraszamy.

Paczuszkę też można wysłać - bardzo się ucieszy.

Dziękujemy!