Na leczenie kotów które uciekły śmierci
Na leczenie kotów które uciekły śmierci
Nasi użytkownicy założyli 1 234 358 zrzutek i zebrali 1 373 146 521 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności2
-
Znowu Zosia.
Nie dość że chora i na lekach to jeszcze musiała się narazić się innemu kociakowi który zadrapał jej oczko pazurkiem. Płacz, krzyk, ból i strach. Trzeba było pannę załadować do kontenera i następna wizyta u weterynarza. Na szczęście oko całe.
Niby nic ale leki przeciwzapalne i antybiotyk podać trzeba.
I następna faktura do opłacenia.
Ręce opadają. Błagam pomóżcie.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Ostatni czas to istny koci Argamedon. Kocia tragedia goni kocią tragedię. Brakuje już nam sił. 20 kotów w domach tymczasowych i ponad 20 na polach. Dopiero co jedne koty zostały wyleczone z kociego kataru a już następne zaczynają kichać.
W miejsce jednej zapłaconej faktury pojawiają się trzy następne. Brakuje nam wszystkiego pieniędzy, karmy, żwirku oraz czasu żeby nad tym wszystkim zapanować. Jesteśmy na skraju załamania. Dobiła nas wiadomość o śmierci Lucka i chorobie Neli. Dwa kociaki uratowane w ostatniej chwili z wiejskiego gospodarstwa które znalazły wspaniały tymczasowy domek u Pani Magdy w Kielcach. Ich matkę oraz rodzeństwo zagryzł pies. Lucek miał wgłobienie jelita. Biedny maluch trafił do weterynarza w stanie wstrząsu hipowolemicznego. Ból, wymioty, biegunka. Pomimo natychmiastowo wdrożonego leczenia, nie udało się Lucusia uratować. Pękło nam serce. Pomimo wielu lat pomagania nie jesteśmy w stanie uodpornić się na takie wiadomości. Lucka nie ma ale faktury do zapłacenia zostały. Do tego jego siostra Nela zachorowała na koci katar. Opadły nam ręce. Z całego stada została tylko ona. Biedna malutka, nie dość że chora to jeszcze tęskni za bratem.
Franuś to następny mały kociak który został przez nas zabrany z ulicy. Ktoś wyrzucił go na stacji benzynowej. Ze strachu wszedł do skrzynki na piwo i nie chciał wyjść. Gdy udało go się w końcu złapać okazało się że kociak jest zapchlony, zarobaczony ze świerzbem w uszach. Został ogarnięty i już szykowałyśmy go szczęśliwe do adopcji a tu następny cios. Choroba skóry. Franuś zaczął łysieć, drapać się, na ciele pojawiła się szara skorupa. Więc następna wizyta u weterynarza. Leki, wymaz. Kąpiele w specjalnym lekarstwie. Tragedia dla nas i przede wszystkim dla kota. Czekamy na wyniki wymazu.
I tak ciągle coś. Następny kot, następna choroba, następna faktura. Szkoda tylko że następnych domków brak. Niezapłacone faktury rosną wprost proporcjonalnie do naszego przygnębienia. Jesteśmy załamane i przerażone naszym zadłużeniem w klinikach weterynaryjnych. Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie pomóc następnym kociakom.
Błagamy o pomoc. Wiemy że jest ciężko, drogo i tragicznie.
Przepraszamy że znowu prosimy, ale nie mamy innego wyjścia. Czas dla kotów możemy ukraść naszym najbliższym, mężom, dzieciom i naszym zwierzętom. Pieniędzy nie ukradniemy, tego nie umiemy. Zostaje nam żebranie. Błagamy pomóżcie nam bo już nie dajemy rady.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!