Mikołaj został brutalnie pobity, tylko cudem przeżył. Potrzebuje leczenia i rehabilitacji.
Mikołaj został brutalnie pobity, tylko cudem przeżył. Potrzebuje leczenia i rehabilitacji.
Nasi użytkownicy założyli 1 224 645 zrzutek i zebrali 1 344 533 032 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Mam na imię Anna i jestem narzeczoną Mikołaja, który potrzebuje długotrwałej opieki, leczenia i rehabilitacji po tym, jak został brutalnie pobity we Władysławowie. Mikołaj przez 18 dni był w śpiączce, z tego przez 7 dni był w stanie krytycznym. Dlaczego został tak bestialsko pobity? Bo rozmawiał ze swoim bratem po ukraińsku. Od końca sierpnia 2019 codziennie jeździmy z Władysławowa do szpitali w Gdańsku lub w Lęborku, by opiekować się Mikołajem. Organizujemy zrzutkę razem z mamą Mikołaja, bo skończyły nam się już własne fundusze. Zapraszamy do przeczytania naszej historii.
26 sierpnia 2019 doszło do brutalnego ataku na dwóch mężczyzn we Władysławowie. Byli nimi bracia Mikołaj w wieku 23 lata i Władysław w wieku 19 lat. Skutki tego ataku na długo będą odczuwalne nie tylko przez Mikołaja i Władysława, ale także innych - mnie, jako narzeczoną, ich rodziców i dalszą rodzinę.
Kim jesteśmy?
Pochodzimy z Ukrainy i przyjechaliśmy tu na wizie pracowniczej, legalnie. Mieszkamy we Władysławowie. Pracujemy w różnych lokalach gastronomicznych. Ja i Mikołaj skończyliśmy studia i oboje jesteśmy magistrami rolnictwa. Naszym celem było odłożenie na ślub i wspólne życie razem na Ukrainie. Teraz mamy inny cel - zrobić wszystko, co się da, by Mikołaj powrócił do takiego zdrowia, jakie miał przed pobiciem.
Niestety, z finansami jest ciężko, ponieważ mama Mikołaja została zwolniona z pracy zaraz po ataku na jej synów, a Mikołaj i Władysław nie mogą obecnie pracować ze względu na ich stan zdrowia. Jestem jedyna, która z naszej czwórki obecnie pracuje. Ta wypłata nie wystarcza na pokrycie opłat, dojazdy do szpitali czy inne koszty, nie wspominając już nawet o opiece medycznej, której Mikołaj potrzebuje. Staramy się spędzać każdą chwilę z Mikołajem w szpitalu: opiekujemy się nim i staramy podnosić na duchu, choć chwilami sami tracimy nadzieję. Dlatego prosimy o pomoc.
- Ja się żadnej pracy nie boję i chwycę się każdej. Ona jest mi potrzebna, by móc złożyć wniosek o kartę pobytu - mówi mama Mikołaja. - Bez niej będę musiała wrócić na Ukrainę, a nie wyobrażam sobie zostawić syna w szpitalu.
Co się właściwie wydarzyło?
W niedzielny, późny wieczór (25 sierpnia 2019), Mikołaj z Władysławem postanowili po raz pierwszy od przyjazdu do Polski, do pracy, wyjść i nacieszyć się urokami Władysławowa.
Ja prosiłam go, żeby nigdzie nie wychodził, ale Mikołaj przekonał mnie, że tak ciężko pracuje, że jedno wyjście krzywdy mu nie zrobi. Ja zostałam w domu z ich mamą. Chłopacy najpierw poszli na spacer po plaży, a w drodze powrotnej postanowili wstąpić do klubu na drinka. Tam dobrze się bawili, jak opowiadali świadkowie - bardzo kulturalnie. Zdecydowali się wyjść na zewnątrz - na papierosa. Gdy stali przed klubem rozmawiali pomiędzy sobą po ukraińsku - bo to przecież nasz rodzimy język.
Wtedy zostali zaatakowani: najpierw usłyszeli z ust dwóch ochroniarzy pracujących tego wieczora w klubie, w którym się bawili, wiele obraźliwych słów.
Gdy Mikołaj odezwał się w obronie młodszego brata, obydwoje otrzymali sporą dawkę gazu łzawiącego prosto w twarz.Po czym Władysław został uderzony pięścią w głowę, upadł na chodnik i prawdopodobnie stracił przytomność, był szarpany i ciągnięty po chodniku przez swojego napastnika - jednego z ochroniarzy. Drugi ochroniarz w tym czasie uderzył pięścią w głowę Mikołaja, który przewracając się uderzył głową o chodnik. Napastnik kontynuował bicie i kopanie mojego narzeczonego. Nie wiadomo jak długo się na nim wyżywał.
Gdy Władysław się ocknął, zobaczył swojego starszego brata nieprzytomnego w kałuży krwi - sam zadzwonił po policję i pogotowie.
Mikołaj został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala w Gdańsku, gdzie przez 18 dni leżał w śpiączce, z tego przez pierwszych siedem dni był w stanie krytycznym. Podłączony do najróżniejszych aparatur - nie był w stanie samodzielnie oddychać. Część urazów, jakich doznał, to obrzęk lewej półkuli mózgu, pęknięta czaszka, krwiak przymózgowy, przerwanie ciągłości kostek słuchowych.W rezultacie, po miesiącu szpitalnego leczenia, Mikołaj potrzebuje stałej pomocy rodziny. Nie może mówić - porozumiewa się na piśmie. Ma niedowład lewej strony ciała, który wymaga długiej rehabilitacji. Ma problemy ze słuchem oraz poważne zaniki pamięci.Mikołaj popłakał się gdy mówił mi, że pamięta, że pomagał zawsze ojcu na roli i przy zwierzętach, ale nie pamięta zupełnie jak to się robi. Ja mu pokazuję zdjęcia osób i miejsc, by mu pomóc w przypomnieniu sobie. Niektóre rzeczy sobie przypomina, inne nie.
Konsekwencje dla pobitych, rodziny i sprawców
Nasza cała rodzina jest w ciężkim szoku z zaistniałej sytuacji. Serca nam pękają, gdy widzimy, co zrobiono Mikołajowi i Władysławowi. Za co to? Dlaczego? Czy kiedykolwiek pogodzimy się z tym, co nas spotkało?
Dwóch mężczyzn zostało zatrzymanych w związku z tą sprawą, ale jak ona się zakończy - tego nie wie nikt. Na razie zarówno lekarze jak i prokurator czekają, aż stan Mikołaja poprawi się na tyle, by mógł złożyć własne zeznania.
Dlatego bardzo prosimy o pomoc każdego, kogo nasza sprawa poruszyła i kto może nas wspomóc choćby symboliczną złotówką.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Wracaj do zdrowia.
Mikołaj, Ania, trzymajcie się. Taki wstyd odczuwam. Wiem, że w każdym kraju są tacy socjopaci, ale mimo wszystko. Wyjdziesz z tego. Trzymam za Was kciuki!
Одужуйте:)
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Wstyd mi za tych zwyrodnialców, na szczęście nie wszyscy Polacy są tacy.
Bardzo mi przykro i wstyd za tych bydlaków.