Na nowoczesną terapię dla Hani i Radka
Na nowoczesną terapię dla Hani i Radka
Nasi użytkownicy założyli 1 222 586 zrzutek i zebrali 1 338 869 227 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Witajcie, z tej strony Hania i Radek Radziszewscy. Zwracamy się do Was z gorącą prośbą o wsparcie naszego leczenia. Oboje walczymy z chorobą nowotworową i choć wspieramy się wzajemnie - jak to matka z synem - dzięki Waszej pomocy finansowej będziemy mogli skorzystać z innowacyjnej metody leczenia - immunoterapią komórkami dendrytycznymi. Pozwólcie, że opiszemy Wam naszą historię:
HANIA: Już od dłuższego czasu zmagałam się z wieloma chorobami: oponiak mózgu, usunięta macica, mnóstwo innych operacji... W szpitalu przebywałam nie tylko jako pacjent. Przez wiele lat pracowałam w charakterze muzykoterapeuty, opiekując się ciężko chorymi, osobami po udarach, urazach, operacjach mózgu i rdzenia, wypadkach
Nauczyłam się wtedy jak ważne są wsparcie duchowe i wola walki z chorobą oraz wsparcie ze strony najbliższych. Tego na szczęście nigdy mi nie brakowało – mam męża, trójkę dorosłych już dzieci oraz troje energicznych, pogodnych wnuków.
Mój obecny, najpoważniejszy problem trwa od jesieni 2016 r. Rozpoczął się silnym, nagłym bólem brzucha. W trakcie pobytu na Oddziale Ginekologii niczego poważnego nie rozpoznano. Podano mi leki rozkurczowe i przeciwbólowe. Widoczne w tomografii zmiany w brzuchu lekarze interpretowali jako zrosty po usuniętej 15 lat wcześniej macicy.
W lipcu 2017 r. ponownie trafiłam do szpitala. Badanie TK oraz histopatologiczne wykazały obecność raka jajnika. W trakcie operacji, w badaniu śródoperacyjnym, nie potwierdzono obecności nowotworu. Odetchnęliśmy z rodziną z ulgą. Nie cieszyliśmy się długo. Po kilku dniach wynik był zły. Lekarz nie usunął wszystkiego i znowu operowano mnie w tym samym miejscu. Następnie chemioterapia (Paclitaxel + Karboplatyna) przez 6 miesięcy.
Cierpiałam z powodu zaparć, bólów nóg. Straciłam włosy. Bez wsparcia Rodziny nie poradziłabym sobie z tym wszystkim. Pojawiło się podejrzenie, że pomimo dwóch operacji w ciągu tygodnia guz nie został całkowicie usunięty. Operujący Pan Profesor kategorycznie odrzucał taką ewentualność. Zapewniał, że wszystko jest w porządku.
Niestety w lipcu 2018 bóle brzucha powróciły i ponownie trafiłam na stół operacyjny. Tym razem do innego chirurga. W opinii radiologa oceniającego badanie TK oraz operującego lekarza guz nie został kompletnie usunięty podczas pierwszej operacji. Kolejna chemioterapia (Caelix). Ponownie bez włosów, za to z bolesnymi łuszczącymi się zmianami skórnymi. Nie wytrzymałam - podano zaledwie 3 cykle. Kurację trzeba było przerwać.
Wiosna 2019 r. znów okazała się bardzo pechowa. W styczniu 2019 badanie PET wykazało podejrzane zmiany w płucach. Pan Doktor zaproponował kolejną chemioterapię (Cisplatina + Cyclophosphamid). Wytrzymałam tylko 2 serie. Dodatkowo otrzymałam w maju 8 sesji radioterapii. W lipcu i sierpniu 28 serii radioterapii na okolicę szyjki macicy.
Obecnie jestem w trakcie kolejnej chemioterapii, ponieważ pojawiły się zmiany w wątrobie. Pomimo tego staram się znaleźć siły, by spotykać się z moimi kochanymi wnukami, które są moją wielką miłością i dają mi siłę do zmagania się z chorobą.
RADEK: Moją pasją od wielu lat jest aktywność fizyczna. Już w liceum zainteresowałem się sztukami walki, zwłaszcza Brazylijskim Jiu-Jitsu. Dzięki ciężkim treningom zdobywałem medale na krajowych imprezach, a trenerzy docenili mnie wyróżniając mnie brązowym pasem. Moją pasją udało mi się zarazić najbliższych: brata, a nawet najstarszą córkę. Niestety w ubiegłym roku musiałem niespodziewanie rozstać się ze sportem. W zeszłym roku zdiagnozowano u mnie nowotwór pęcherza nieokreślonego rodzaju.Niestety stopień rozległości guza był tak duży, że koniecznym okazało się całkowite usunięcie pęcherza. Operacja ta miała miejsce w listopadzie. W wyniku powikłań i zarażenia się bakterią szpitalną, oddział mogłem opuścić na dobre dopiero 30 grudnia. Zaraz też rozpocząłem leczenie chemioterapią, ponieważ nowotwór wykazuje wysoki stopień złośliwości. Niestety byłem w stanie otrzymać tylko jedną serię takiego leczenia - w wyniku oderwania się skrzepu doszło do zatamowania tętnicy sercowej i doznałem tym samym bardzo ciężkiego i rozległego zawału serca. Czeka mnie długa rehabilitacja. Na co dzień mogę liczyć na wsparcie rodziny, przede wszystkim ukochanych córeczek. Niestety rozległość zawału eliminuje mnie z dalszej procedury leczenia chemioterapią. Dlatego też swoją nadzieję pokładam w alternatywnych formach leczenia.
Wielu lekarzy widzi dla nas szansę wyleczenia w immunoterapii komórkami dendrytycznymi. Niestety takie leczenie nie jest dostępne w Polsce. Nawiązaliśmy już kontakty z ośrodkiem za granicą. Koszt terapii dla jednej osoby to ok. 20 tys. EUR, dlatego właśnie zmuszeni jesteśmy prosić Was o pomoc.
Zbieramy już środki m.in. poprzez fundację Alivia https://skarbonka.alivia.org.pl/hanna-radziszewska. Na Facebook'u prowadzimy też licytacje ciekawych fantów: https://www.facebook.com/groups/2694739603954659/
Dziękujemy Wam z całego serca!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Licytacja
Licytacja #43 - Trzymajcie się!
Za maseczki :)
Licytacja nr #45
licytacja nr 39