Na radioterapię naszego psiego przyjaciela
Na radioterapię naszego psiego przyjaciela
Nasi użytkownicy założyli 1 233 879 zrzutek i zebrali 1 371 887 358 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności14
-
Nie wiecie, jak ciężko mi się to pisze...
Nie mogę jednak pozostawić tej przestrzeni bez poinformowania darczyńców... Dopiero teraz znalazłam dość sił, żeby tu zajrzeć.
Bonio odszedł, 21 marca tego roku jego serduszko przestało bić.
To była najcięższa decyzja w moim życiu i najboleśniejsza chwila...
Niemniej, naszego małego, futrzanego "synka" nic już nie boli.
Niestety, najprawdopodobniej Bonia pokonały przerzuty do mózgu. Nie chcę wnikać w szczegóły jego ostatnich chwil. Chcę tylko powiedzieć, że odchodził spokojny, w otoczeniu ludzi, dla których był ważną częścią życia, których kochał.
Została dziura w sercu, puste legowisko, wisząca na wieszaku psia smycz wraz z szelkami puste miski. Karmy, przysmaki. Koce na łóżku wciąż nim pachną. To wszystko wciąż leży tak, jak zostało odwieszone w dniu jego śmierci.
Zostały też niestety długi, które rosły wraz z pogarszaniem się stanu Bonia i walką o jego dobrobyt i życie. Czy żałuję? Nie. Nie żałuję. Bonio dostał niemal dwa lata życia od czasu strasznej diagnozy. Gdyby nie pomoc Wasza, zaangażowanych lekarzy weterynarii, nas, naszych przyjaciół, rodziny, nie cieszyłby się życiem nawet przez część tego czasu...
Zrzutka nie jest opłacona jako "promowana". Nie chcę jej archiwizować. Poczekam do jej wygaśnięcia...
Do tego czasu niech zostanie jak jest.
.
Na zawsze w naszych sercach...
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Szanowni Darczyńcy. Ciężko pisze się takie zbiórki komuś, kto nigdy wcześniej tego nie robił... W skrócie, zbieramy na radioterapię ratującą życie i zdrowie naszego ukochanego przyjaciela, Bonga. Poniżej mogą Państwo przeczytać dokładny opis sytuacji, oraz poznać historię naszego psiaka... Z góry dziękuję za wszelką pomoc!
English version below
Od czego zacząć?.... Naprawdę, nie wiem. :(
Może zacznę od przedstawienia naszego kochanego szaleńca.
Na imię ma Bongo. Po domowemu Bonio, Boniek, Boniesław, przemiennie z łajzą, złodziejem, małym rozumkiem i głupolem. W rodowodzie dzierży z dumą imię Mroźny Wieczór, ale nikt tak na niego nie mówi. Ten pies rozgrzewa ludzkie serca i dusze. Bonio trafił do nas już jako dorosły pies, został przez nas adoptowany i od pierwszych chwil stał się członkiem naszej małej rodziny.
Śmiejemy się, że między uszkami ma sznureczek i kilka komórek nerwowych, odpowiedzialnych za jedzenie, załatwianie potrzeb fizjologicznych, sen, jedzenie, przytulanie się, jedzenie… Kiedyś mu ten sznureczek pęknie i uszka odpadną…
Trafił do naszego domu parę lat temu, jako już dorosły kawaler. Wkroczył w nasze życia z przytupem i owinął nas wokół swojego zakręconego ogonka. Teraz to dwunastolatek, który absolutnie nie przyznaje się do swojego wieku.
Mogę to napisać, jak wszyscy szczęśliwcy, mieszkający w swoim domu z czworonogami, że jest moim prawdziwym, najlepszym, najszczerszym przyjacielem. Każdy, kto miał okazję go poznać, nie może już go zapomnieć, większość go po prostu kocha, z wzajemnością.
Choć po pierwotnemu niewylewny (nie skacze, nie wylizuje twarzy, nie wybucha gejzerem entuzjazmu, nie szczeka, nie piszczy, ogonkiem macha rzadko i robi to delikatnie i z pewną dozą nieśmiałości), to jednak największa przylepa na świecie. Najszczęśliwszy jest mogąc przebywać jak najbliżej człowieka. Bycie głaskanym, tulonym, mizianym, przytulanym - to jego największa miłość zaraz obok jedzenia. Ma niezliczoną rzeszę cioć i wujków, które po pogłaskaniu go już się od niego nie opędzą. Nas kocha nad życie i ożywa za każdym razem, kiedy jesteśmy razem z nim, we dwójkę. Kiedy jesteśmy pełną rodziną. Nie jestem w stanie nawet opisać w jak złożony sposób ten pies potrafi okazać swoje przywiązanie i miłość do nas, jego ludzi. Jak o tym myślę, mam łzy w oczach. To niezwykły, wspaniały pies, któremu zawdzięczam tyle, że nigdy mu się za to nie odpłacę.
Ma swoją psią przyjaciółkę, która mieszka u naszych ludzkich przyjaciół, mieszka z kotami, z którymi świetnie się dogaduje.
Dotąd myśleliśmy, że ta sielanka potrwa jeszcze wiele, wiele lat… Że przed nami wciąż wiele odkryć, zabaw, smutków ale i radości.
Niestety rzeczywistość weryfikuje życzenia i marzenia. Nas uderzyła z siłą meteorytu.
Na początku kwietnia wymacałam mu w szyi, pod żuchwą, po lewej stronie dziwnego “cosia”.
Coś był już wielki, miał kilka centymetrów średnicy. Ponieważ dotąd nie wypatrzyłam tam żadnej zmiany, natychmiast pojechaliśmy do lecznicy.
Lekarz weterynarii prowadzący naszego psa praktycznie od razu stwierdził, że zmiana będzie do wycięcia. 8 kwietnia wykonano zabieg biopsji cienkoigłowej, która miała pokazać z czym mamy do czynienia. W międzyczasie pies miał też zrobione badania krwi, oraz echo serca, badania potrzebne przed ewentualnym zabiegiem. Wyniki badań były dobre, dostaliśmy zielone światło w temacie zabiegu usunięcia zmiany. Niestety biopsja nie powiedziała nam nic więcej, nie udało się pobrać patologicznych tkanek. Po usunięciu guz miał zostać wysłany do badań histopatologicznych.
Zabieg przeprowadzono 25 kwietnia bieżącego roku. Guz był już dwa razy większy niż w chwili jego odkrycia.
Pies goił się szybko i bez większych komplikacji.
Niestety wynik zmroził nam krew w żyłach, sprawdziły się najgorsze prognozy.
Gruczolakorak cewkowy ślinianki. Bardzo złośliwy, często przerzutujący nowotwór złośliwy gruczołu ślinowego podżuchwowego.
Wyniki przyszły 12 maja.
15 maja wykonaliśmy tomografię komputerową, opis 23 maja dał promyk nadziei - brak przerzutów odległych. Pojawiło się pewne podejrzenie, że nacieki są również na tarczycy psa.
Prowadzący naszego psa lekarz - onkolog doktor Jarosław Balcerzak potwierdził, że największą nadzieją dla Bonia jest radioterapia. Nowotwór jest mało wrażliwy na chemioterapię, może być jedynie leczeniem uzupełniającym.
Niestety w Polsce nie jest dostępna radioterapia weterynaryjna. Ośrodek VetSpec w Groblicach oferuje radioterapię ortowoltową. Oparta na promieniowaniu rentgenowskim penetruje tkanki na maksimum 2.5 centymetra. Za mało w przypadku Bonga. Dlatego zostaliśmy skierowani do najbliższego ośrodka współpracującego - Szpitala dla Zwierząt w Postojnej (www.ahp.si) na Słowenii, prowadzonego przez profesora Butinara.
Profesor Butinar kilka dni temu dał naszemu psu zielone światło w temacie radioterapii w swojej klinice. Dostaliśmy też w końcu kosztorys leczenia - 12 naświetlań w ciągu 3 tygodni. 3500 Euro plus VAT plus przejazdy i koszty noclegów. Razem ok. 7500 Euro.
Niestety, koszt ten jest dla nas przytłaczająco wysoki… Choć bardzo byśmy chcieli, nie damy rady udźwignąć finansowo kwoty, którą trzeba zapłacić za leczenie naszego przyjaciela.
Stąd ta prośba, to błaganie…
Jest mi ciężko prosić o pomoc. Dotąd radziliśmy sobie finansowo sami, ale zakredytowanie takiej kwoty w całości oznacza długie lata niepewności, strachu o lepsze jutro i o los naszych czworonożnych domowników. My możemy jeść chleb ze smalcem i gruz, ale przewlekle chorym zwierzakom nie mogę odmówić leczenia i odpowiedniej diety. Nie dlatego wzięliśmy je pod swój dach, żeby je "olać", bo ciężko. Nigdy, powtarzam, nigdy nie oglądaliśmy się na koszty, na pieniądze. Dobrobyt naszych czworonogów jest naszym priorytetem, zawsze był i zawsze będzie, ale takiej kwoty nie da się udźwignąć samemu, bez zamartwiania się o dobrobyt swoich przyjaciół, domowników, członków rodziny.
Prosimy, nie, błagamy - jako opiekunowie naszego czworonożnego kumpla, pozwólcie mu jeszcze nacieszyć się życiem, pozwólcie nam jeszcze cieszyć się NIM…
Poza tym wstrętnym nowotworem nasz pies jest w świetnej kondycji i nie wybaczyłabym sobie gdyby nie dostał tej szansy. :(
Ze swojej strony mogę obiecać rzetelne rozliczanie kosztów dotyczących procesu leczenia Bonia. Jeśli jakakolwiek kwota zostanie nam pod koniec leczenia, lub pojawi się konieczność przerwania terapii, pieniądze powędrują dalej, do potrzebujących zwierzaków…
Dziękuję wszystkim za zajrzenie tu, przeczytanie naszej prośby, pochylenie się nad nią, za każdą pomoc, także w udostępnianiu.
Agnieszka, Mateusz i Bongo.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Bonio came to our house a few years ago, as an adult already a bachelor. He stepped into our lives with a repulse and wrapped us around his twisted tail. Now he is a twelve-year-old who absolutely does not admit to his age. I can not even describe how complex this dog can show its attachment and love to us, its people. As I think about it, I have tears in my eyes. This is an extraordinary, wonderful dog to whom I owe so much that I will never repay him for it.
So far, we thought that this idyll with Bonio would last many, many years ... That we still have many discoveries, games, sorrows and joys before us. Unfortunately, reality verifies wishes and dreams. It hit us with the force of a meteorite.
At the beginning of April I found something in the neck, under the jaw, on the left side. Something, a lump, was already palpable - it was a few centimeters in diameter. Since I have not noticed any change there so far, we immediately went to the clinic. The veterinarian of our dog immediately stated that the change would need to be resected. On April 8, a fine-needle biopsy was performed to determine what we were dealing with. In the meantime, Bongo had blood tests and an echocardiogram done - prerequisites before any surgery. The test results were good, we got the green light for the change removal.
Unfortunately, the biopsy did not tell us anything, we could not get the pathological tissues. After removal, the tumor was to be sent for histopathological examination. The treatment was carried out on April 25 this year. The tumor was twice as large as at the time of its discovery and first biopsy, 4x4cm.
The results had chilled the blood in our veins. The worst forecasts have materialized. Tubular carcinoma of the salivary gland. Very malignant, often metastatic malignant tumor of the submandibular gland. Our doctor - oncologist doctor Jarosław Balcerzak, who led our dog, confirmed that radiotherapy is the greatest hope for Bongo. Cancer is not particularly sensitive to chemotherapy, it can only be a complementary treatment. Unfortunately, veterinary radiotherapy is not available in Poland. The VetSpec clinic in Groblice offers orthovoltage radiotherapy. Based on X-rays, it penetrates tissues to a maximum of 2.5 centimeters. Not enough for Bongo.
That is why we were directed to the nearest cooperating center - Animal Hospital in Postojna (
) in Slovenia, run by Professor Butinar. Professor Butinar a few days ago gave our dog a green light on the topic of radiotherapy in his clinic. Finally, we received a cost estimate of treatment - 12 irradiations within 3 weeks. 3500 Euro plus VAT plus travel and accommodation costs. Total approx. 7500 Euro. Unfortunately, the cost is overwhelmingly high for us ... Although we would like to, we will not be able to pay the amount that we need to pay for our friend's treatment. So this request is a plea ... It is difficult for me to ask for help. Up to now we have managed financially ourselves, but going into debt for enterity of such a sum means long years of uncertainty, fear for a better tomorrow and for the fate of our four-legged household members. We can eat bread with lard and rubble, but chronically ill animals can not be refused treatment and proper diet (one of stray cats we adopted turned out to be diabetic). That's not why we took them under our roof to "mash" them, because it's hard. Never, I repeat, we never looked at costs, money. The prosperity of our pets is our priority, it has always been and will always be, but such amounts can not be handled without worrying about the well-being of their friends, family members and family members.
We please, no, we beg - as the guardians of our four-legged buddy, let him still enjoy life, let us still enjoy him ... In addition to this nasty cancer our dog is in a great condition and I would not forgive myself if he did not get this chance.
For my part, I can promise reliable settlement of costs related to the Bonio treatment process. If any amount is left to us at the end of treatment, or if there is a
need to stop the therapy, the money will go further to the animals in need...
Thank you all for looking here, reading our request, taking it under consideration, for every help, including sharing it further.
Agnieszka, Mateusz and Bongo(Bonio).
If you can't use zrzutka.pl payment system, here is PayPal address:
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Zdrowia dla psiaka
Moja Luna też ma gruczolakoraka. Walczymy i trzymamy za Was kciuki!!
Życzę dużo zdrowia dla pieska!
Zdrowia!
Jak najmocniej trzymamy kciuki za psine. Jesteśmy z Wami razem z Wetkiem z Klanu Lobuzow.
dziękujemy. <3