Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż z Wrocławia działa od ponad 10 lat. Czym dokładnie zajmuje się Ekostraż? Gdzie można ją spotkać? Jak do niej dołączyć lub ją wesprzeć? Jakie zwierzęta ma pod swoją opieką? Czy trzeba mieć wielki dom z ogrodem, aby przygarnąć zwierzaka? Na te i inne pytania odpowiada Honorata Kołodziejska-Karaś!
Tomasz Chołast: Bardzo dziękuję, że zechciała Pani przyjąć zaproszenie do naszego podcastu. Chciałbym prosić, żeby przestawiła się Pani naszym słuchaczom.
Honorata Kołodziejska-Karaś: Jestem członkiem zarządu Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Ekostraż z Wrocławia. W Ekostraży jestem praktycznie od samego początku czyli prawie od 10 lat.
Czym zajmuje się Ekostraż?
Zajmujemy się pomocą zwierzętom. Naszą ideą przy zakładaniu organizacji była pomoc wszystkim zwierzętom - nie tylko domowym, ale też dzikim - czyli jeżom, sarnom, lisom czy różnym ptakom.
Czy działacie tylko na terenie Wrocławia i okolic?
Działamy na terenie Dolnego Śląska, z tym że zwierzęta (zwłaszcza dzikie) trafiają do nas też spoza województwa. Pomoc dzikim zwierzętom w Polsce działa bardzo kulawo i czasami ciężko jest znaleźć pomoc dla takiego dzikiego zwierzaka nad danym terenie.
Ilu zwierzętom udało się pomóc dzięki działalności Ekostraży? Ile zwierząt znalazło dom za Waszym pośrednictwem?
Nie jestem w stanie tego określić - to było kilka tysięcy, licząc i domowe i dzikie. Obecnie połowa zwierząt pod naszą opieką to zwierzęta domowe, a druga połowa to zwierzęta dzikie. Było kilkaset adopcji zwierząt: psów, kotów, gryzoni, królików. Jeśli chodzi o zwierzęta dzikie, to mówimy o tysiącach, bo samych jeży pod opieką mamy w tym miesiącu 200. Do tego kilkaset ptaków, kilka lisów, borsuka, kunę.
Gdzie one teraz są?
Jeże są u nas we Wrocławiu, w lokalu przystosowanym do trzymania zwierząt zarówno dzikich, jak i domowych. Mamy teraz zimę, a jeże są w takim stanie, że nie mogą zahibernować, więc są trzymane w temperaturze pokojowej w specjalnie przystosowanych do tego pomieszczeniach, w kojcach. Natomiast lisy które mamy pod opieką, są to albo lisy, które trafiły do nas z ferm futerkowych, albo lisy dzikie, powypadkowe. Na przykład jeden miał drutowaną szczękę, drugi musiał mieć usunięte jedno oko - i one są trzymane u nas w dużych wolierach zewnętrznych.
Co się później stanie z dzikimi zwierzętami, którymi teraz się opiekujecie?
Dzikie zwierzęta, które będą w stanie przeżyć na wolności zawsze wypuszczamy. Jeże, w zależności od tego jaka będzie pogoda, zaczniemy wypuszczać na wolność od kwietnia lub od maja. Pozostałe zwierzęta, czyli lisy, kuny i inne, również staramy się wypuścić. Są natomiast zwierzęta, które nie mogą być już wypuszczone, ponieważ są np. trwale kalekie. Tak samo lisy futerkowe - one nigdy nie żyły dziko, żyły wyłącznie w klatkach na fermach i nie są nauczone samodzielnego zdobywania pokarmu. Takie zwierzęta albo zostaną u nas dożywotnio, albo szukamy im miejsca w innych ośrodkach dla zwierząt, które mają większy teren.
Czy jest możliwość odwiedzenia Was na miejscu, czy raczej nie jest to wskazane?
Do nas codziennie przychodzą ludzie, ponieważ przywożą do nas zwierzęta. Zawsze zapraszamy do odwiedzin, prosimy jednak o wcześniejszy kontakt, aby umówić się na konkretną godzinę. Mamy dużo zwierzątek pod opieką, często jeździmy do weterynarza albo na interwencję i nie zawsze jest ktoś na miejscu. Najlepiej po prostu umówić się na określony dzień i godzinę. Teraz, ze względu na koronawirusa, nie możemy robić tego, co robiliśmy wcześniej, czyli dni otwartych. W dni otwarte dużo ludzi do nas przychodziło, oglądali zwierzęta do adopcji - to bardzo fajnie działało i cieszyło się powodzeniem. Niestety, odkąd nastał covid musieliśmy z tego zrezygnować.
Mam nadzieję że ten czas szybko wróci i będzie można Was odwiedzać i faktycznie adoptować zwierzęta na miejscu, bo ten kontakt bezpośredni jest nieoceniony i dużo lepszy niż wirtualny. Skontaktowałem się z Panią z tego względu, że prowadzicie - i to z sukcesem - sporo akcji na Zrzutce. Ostatnia z waszych akcji cieszyła się dużym zainteresowaniem - to był Wasz kalendarz. Udało się do niego zaangażować sporo znanych osób - influencerów. Jak ta akcja przebiegała? Jakie są dalsze kroki i na co zostaną wykorzystane środki pozyskane z tej akcji?
Ta akcja udała się właśnie dzięki temu, że zaangażowało się w nią wielu influencerów i promowali akcję na swoich kanałach. Dzięki temu ona miała naprawdę duży zasięg. Środki zebrane na zrzutce zostaną przeznaczone na cele statutowe, czyli na leczenie, opiekę weterynaryjną i wyżywienie dla zwierząt, ponieważ te koszty są największe i najbardziej w nas uderzają.
Czy trudne było przekonanie influencerów, tych znanych w sieci osób, do wzięcia udziału w akcji?
Nie, nie było to trudne. Staraliśmy się o zaangażowanie o wiele większej liczby osób, natomiast te, które się zgodziły, w większości już znały Ekostraż i nie było żadnego problemu z namówieniem ich do udziału w akcji. Mało tego, dzięki tej akcji kilka naszych zwierząt znalazło stałe domy - poszło do adopcji właśnie dzięki kalendarzowi. Niektóre z tych osób same zaproponowały, że będą dalej nas promować i pomagać już po zakończeniu akcji z kalendarzem.
Świetnie! Czy w kalendarze można się jeszcze jakoś zaopatrzyć?
Niestety nie, już ich mamy, ani nie dodrukowujemy. Zakończyła się sprzedaż, natomiast na pewno na przyszły rok będziemy robić kolejne.
Czyli ekskluzywny produkt, limitowana edycja - w przyszłym roku trzeba się pośpieszyć!
Dokładnie tak.
Skąd w ogóle pomysł na wykorzystanie zrzutki dlaczego państwo brali akurat zrzutkę?
Wybraliśmy zrzutkę z tego względu, że Państwo nie pobieracie żadnej prowizji od zebranej kwoty. Wcześniej testowaliśmy inne platformy, na których prowizja była pobierana. Było to nam wytykane przez osoby wpłacające, które chciały żeby cała kwota trafiła na konto organizacji. Zobaczyliśmy, że jest taka opcja na zrzutce i postanowiliśmy przetestować Państwa platformę.
Część z naszych słuchaczy, poza tym, że wspiera akcję, planuje lub realizuje już swoje akcje na zrzutce właśnie jako organizatorzy. Czy na bazie swoich doświadczeń ma Pani rady dla nich co warto zrobić lub czego unikać, aby akcja odniosła sukces?
Aby akcja odniosła sukces, przede wszystkim ważny jest opis zrzutki - przekaz musi być konkretny. Najlepiej gdyby zrzutka była poparta przez organizację albo przez osobę znaną, wiarygodną. Samo założenie zrzutki to jest mało. Najlepiej działają zrzutki, które mają dużo grafik, zdjęć, a jeszcze lepszy jest film, który pobudza ludzkie emocje, wzywa do działania. Po założeniu zrzutki trzeba bardzo ją promować i to przez różne kanały - media społecznościowe typu Facebook czy Instagram, ale również takie media tradycyjne, czyli telewizja, wywiady do gazet i na swoich kanałach oczywiście też. Z doświadczenia wiem, że same początki są najważniejsze, bo na początku działa siła rozpędu. Potem to już stopniowo maleje.
Czy teraz są akcje, które planujecie lub realizujecie i o których na warto byłoby poinformować naszych słuchaczy?
W tej chwili nie realizujemy żadnej dużej akcji, natomiast planujemy w najbliższym czasie. Będzie to taka grubsza akcja, bo od dawna nosimy się z pomysłem, który na pewno wcielimy w życie. Będzie to zrzutka na naszą klinikę weterynaryjną.
To spory projekt. Rozumiem, że będziecie tworzyć tę klinikę od podstaw?
Jeszcze się nad tym zastanawiamy - chcielibyśmy to zrobić z rozmachem. Albo będziemy musieli wykupić teren i postawić budynek, albo kupić lokal na terenie miasta i zrobić w nim klinikę - są dwie opcje.
Czy poza pomocą finansową, udostępnianiem informacji na temat Waszych akcji w mediach społecznościowych, można zaangażować się w pomoc w jakiś inny sposób? Czy szukacie obecnie wolontariuszy? Jak to wygląda?
Wolontariuszy szukamy cały czas. Pomagać można w różny sposób, niekoniecznie mając styczność ze zwierzętami. Można pomagać będąc domem tymczasowym - czyli biorąc kota, psa, czy królika od nas do siebie i otaczając go opieką do momentu adopcji, czyli znalezienia mu stałego domu. My zawsze podkreślamy, że taki dom tymczasowy nie ponosi żadnych kosztów (w sensie my pokrywamy koszty wyżywienia i opieki weterynaryjnej). Można pomóc nam projektując grafiki lub zamieszczając ogłoszenia o naszych zwierzęta do adopcji na różnych stronach. Zawsze łatwiej znaleźć dom ogłaszając zwierzęta na różnych portalach, nie tylko ograniczając się przykładowo do Facebooka. Można pomóc szukając sponsorów lub szukając miejsc, w których możemy postawić swoje puszki zbiórkowe. Można pomóc także przychodząc do naszego lokalu i pomóc jako wolontariusz - przychodzić na dyżury do zwierząt (wprowadzać je, sprzątać, karmić). Można pomóc nawet wożąc nasze zwierzęta do weterynarza. Naprawdę opcji jest bardzo dużo.
Jak z wami się kontaktować w przypadku, gdy mamy do czynienia z dzikim zwierzęciem potrzebującym pomocy?
My, jako bodajże jedyna organizacja w Polsce, mamy praktycznie całodobowy telefon interwencyjny (numer jest podany na Facebooku i na naszej stronie) i to jest numer 605 782 214. Na ten numer można dzwonić, jak coś bardzo pilnego się dzieje. Jeśli nie odbieramy, to prosimy zawsze o sms-a i wtedy odpisujemy. Można też wysłać wiadomość przez Messengera, posty na Facebooku czy na Instagramie. Można również do nas wysłać maila na adres [email protected]. Mamy też jeszcze drugi numer telefonu, też taki alarmowy. Wszystkie nasze numery telefonów są podane na naszej stronie internetowej. Można tam też znaleźć godziny, w których telefony są odbierane i w jakich przypadkach należy dzwonić.
Jak postąpić w przypadku znalezienia potrąconego, chorego, okaleczonego zwierzęcia? Jak rozpoznać taki przypadek i jak później postąpić, żeby się właściwie zaopiekować takim zwierzęciem do czasu, kiedy ktoś z was podczas interwencji je przejmie?
Zawsze prosimy, aby przed skontaktowaniem z nami upewnić się, że to potrącone zwierzę żyje. Dzięki temu zamiast jechać do martwego zwierzęcia, możemy przez ten czas pomóc innemu. Jeśli zwierzę jest ranne i się przemieszcza, to zawsze prosimy aby poczekać przy tym zwierzaku, bo zanim ktoś przyjedzie od nas albo z innej organizacji (w zależności od terenu Polski, w jakim następuje interwencja), to zwierzę może zmienić lokalizację. Czasem ciężko jest już po 15 minutach znaleźć ranne zwierzę na danym terenie. Wtedy już może być za późno na pomoc. Gdy ktoś przykładowo dzwoni, że znalazł rannego ptaka, który utyka albo leży na ziemi, to zawsze prosimy żeby tego ptaka zabezpieczyć i czymś przykryć, np. kartonikiem, kawałkiem materiału, czy po prostu przy nim postać. Bo jeśli ta osoba odejdzie, a ktoś z nas dojedzie za 15 minut, to do tego czasu może się zdarzyć wiele rzeczy - tego ptaka może zaatakować inny ptak, dzikie zwierzę, pies lub potrącić samochód. Czas tutaj ma duże znaczenie, tak samo jak opieka do czasu przyjazdu interwencji.
Czy jest może jakiś temat, który chciałaby Pani sama poruszyć bądź przekazać słuchaczom, wspierającym, potencjalnym zbierającym?
To, co mnie bardzo dotyka i wszystkich, którzy pomagamy zwierzętom, to jest problem starszych schorowanych zwierząt. Ostatnio mamy wysyp staruszków - zwłaszcza psów, które całe życie spędziły na łańcuchu. Kiedy takie psy są już w kiepskim stanie, to wtedy właściciele zaprowadzają je do weterynarza żeby je uśpić, nie sprawdzając wcześniej w żaden sposób stanu zdrowia. Nie sprawdzają czy da się temu zwierzakowi pomóc. Czasem takie starsze psy są wrzucane do rowu. To jest bardzo przykre. Mamy obecnie w lokalu kilka takich starszych psów. Wszystkie psy są złym stanie, nigdy nie były leczone. Właściciele mieli takie podejście: “No jak stary, to już musi na coś umrzeć”, więc nawet nie starali się ich leczyć. Smutne jest też to, że zwierzęta bardzo potrzebują miłości, a były w domach lub łańcuchach i tej miłości nie nigdy nie zaznały. W dodatku przez to już są starsze i schorowane mają automatycznie bardzo mała szansę na adopcję. Ciężko nam się pogodzić z tym, że te psy często czekają na adopcję nawet kilka miesięcy, zamknięte u nas w kojcach czy w klatkach.
Życzylibyśmy sobie jak najwięcej ludzi, którzy są w stanie podjąć zwierzęta starsze, schorowane, potrzebujące całego ogromu miłości. Apelujemy również do osób o większą czułość wobec takich zwierząt. Sam wiem, ponieważ mam starszego psa i wiem, że często w sytuacjach, które wydawały się już beznadziejne, wręcz nie do odratowania, po diagnozie i krótkim dziesięciodniowym leczeniu pies wraca do sił i żyje z nami jeszcze kolejny rok - i mam nadzieję, że będzie żył kolejny. Czy można was wspierać stałe w cykliczny sposób? Czy planujecie uruchomić do tego celu zrzutkę cykliczną, dzięki której będzie można przykładowo wirtualnie adoptować psa lub kota? Nie każdy może adoptować psa czy inne zwierzę, lecz mógłby je wspierać finansowo.
Tak, na problem starszych schorowanych zwierząt, planujemy ruszyć z tzw. wirtualnymi adopcjami. Czyli dana osoba będzie mogła pomóc konkretnemu zwierzakowi, przeznaczając co miesiąc określoną kwotę na jego utrzymanie i w zamian za to będzie otrzymywać aktualizacje o jego stanie zdrowia, zdjęcia, filmiki. Więc jak najbardziej z tym ruszamy. Tym bardziej, że mamy takich zwierząt sporo pod opieką - są to zwykle zwierzęta trwale chore np. koty z chorymi nerkami, o których wiadomo, że nie da się ich wyleczyć. Te zwierzaki po prostu funkcjonują do pewnego momentu.
Czyli będzie można zapewnić im godziwą starość i dobrą opiekę przez was świadczoną. Bardzo dziękuję, moim gościem była pani Honorata Kołodziejska-Karaś z Ekostraży. Słuchaczy zapraszam do wspierania zrzutek czy też wszelkich akcji, które są organizowane przez Ekostraż i śledzenia fanpejdżu oraz strony, która niedługo będzie miała nową odsłonę.