Zbieram na protezę prawej nogi amputowanej w wyniku udaru niedokrwiennego i rehabilitację
Zbieram na protezę prawej nogi amputowanej w wyniku udaru niedokrwiennego i rehabilitację
Nasi użytkownicy założyli 1 222 313 zrzutek i zebrali 1 337 952 260 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Zbieram na protezę prawej nogi amputowanej w wyniku udaru niedokrwiennego i miażdżycy oraz na rehabilitację i naukę chodzenia po jej założeniu. Uprzejmie proszę o wsparcie.
Nazywam się Leszek Łuczkowski, urodziłem się w miejscowości Susz w powiecie iławskim 30.03.1949 r. Zaraz po urodzeniu przeprowadziliśmy się z rodziną do Iławy, w której mieszkam do dziś. To znaczy mieszkałem do października zeszłego roku. Ale o tym zaraz.
Wykształciłem się na mechanika samochodowego i przez 7 lat pracowałem w tym zawodzie. Swoją Najukochańszą Małżonkę poznałem w 1977 i cieszyłem się Jej obecnością w moim życiu aż 38 lat. W 1980 r. pobraliśmy się i postanowiliśmy przeprowadzić się do Mysłowic, gdyż tam perspektywa otrzymania mieszkania dla nas i dla naszych dzieci, których oboje pragnęliśmy była o wiele większa niż w rodzinnej Iławie.
Na dzieci po otrzymaniu mieszkania nie czekaliśmy zbyt długo. W 1982 r. urodził się nasz syn, Maciej, a rok później w 1983 córka, Marta. Staraliśmy się, by nasze życie było możliwie jak najzgodniejsze, by zapewnić dzieciakom godną egzystencję. I tak żyliśmy długie lata. W 1998 r. wróciliśmy do Naszej ukochanej Iławy i układaliśmy sobie życie na nowo.
W 2002 r. zawalił się mój świat. Moja Najdroższa Żona, Alicja doznała udaru mózgu, czego efektem był lewostronny paraliż ciała. Z dnia na dzień, moja Żona, podpora Naszej rodziny, z energicznej i aktywnej 44-letniej kobiety stała się osoba niepełnosprawną, wymagającą całodobowej opieki. Nie poddawaliśmy się i dzięki intensywnej rehabilitacji jej stan się znacznie poprawił. Nigdy nie wróciła jednak do całkowitej sprawności. Niestety, w 2004 r. doznała kolejnego udaru niedokrwiennego mózgu. Jego następstwem były skurcze spastyczne, napady padaczkowe oraz afazja. Opiekowałem się Nią najlepiej jak umiałem, choć moje serce pękało z bólu. Nie wyobrażałem sobie, że może wydarzyć się cokolwiek gorszego. Myliłem się...
2014 r. u Żony pojawiły się dodatkowe bóle i krwawienia z narządów rodnych. Diagnoza była miażdżąca - rak szyjki macicy. Przewieźliśmy Alę do Szczecina, do córki, gdzie została poddana pilnej radiochemioterpaii. Niestety bezskutecznie...Bardzo cierpiała, a ja razem z Nią...
6 sierpnia 2015 roku musiałem pożegnać Moją Alicję na zawsze... Zmarła w cierpieniu pozostawiając mi najpiękniejsze wspomnienia z naszego wspólnego życia i dwójkę wspaniałych dzieci...
Dwa lata po śmierci Żony musiałem sam udać się do lekarza. Dopóki miałem Alicję, dbałem tylko o Nią. Odsunąłem swój stan zdrowia na dalszy plan, gdyż poświęciłem się Jej w 100%. Lecz gdy moja prawa noga zaczęła ropieć i czernieć wezwałem pomoc. Jak się okazało - za późno...Trafiłem do szpitala w Olsztynie, gdzie próbowano uratować moją nogę. Wykonano szereg badań, założono stenty udrażniające, jednak one nie pomogły. 30 września 2017 r. amputowano moją prawą nogę tuż nad kolanem. Z dnia na dzień stałem się mężczyzną niepełnosprawnym i zupełnie bezradnym. Tym razem to moje dzieci dawały z siebie wszystko, by zapewnić mi opiekę, jednak ja szanowałem ich prywatne życie, rodziny i prace i nie wymagałem od nich całodobowej opieki. Powoli starałem się zaakceptować stan, w jakim się znalazłem, co nie było łatwe. Szybko po amputacji, bo w grudniu 2017 r. znów trafiłem do szpitala z objawami udaru mózgu (jak się okazało drugiego już) tym razem pod postacią niedowładu prawej kończyny górnej. Po zastosowanej rehabilitacji mój stan się polepszył, lecz nie na długo. Mój Syn postanowił nie dać za wygraną i znalazł dla mnie najlepszy Ośrodek - "Gołębi Dwór" Centrum Neurorehabilitacji im. prof. Jana Talara pod Iławą. Przybyłem do niego w październiku 2018 r., ale jeszcze w połowie listopada 2018 trafiłem na krótki planowany pobyt do szpitala celem usprawniania. Tym razem mój stan się nie polepszył, tak wypisano mnie "do domu".
I tak zamieszkałem na stałe w Domu Seniora "Gołębi Dwór". Jestem tu nieprzerwanie od grudnia 2018 r. To wspaniałe miejsce, zadomowiłem się tu na dobre. Dzięki rehabilitacji odzyskałem sprawność na tyle, że jestem w stanie zadbać sam o siebie. I tutaj pojawiają się dwie opcje...Pierwsza - mogę mieszkać tutaj do końca mojego życia, czego bym nie chciał, gdyż bardzo tęsknię za moim domem. Do drugiej opcji potrzebni jesteście mi Wy...Gdyby udało mi się zebrać wystarczającą kwotę pieniędzy na protezę oraz wczesną rehabilitację po jej założeniu, żebym nauczył się na nowo stawać na nogi i chodzić, mógłbym jako samodzielny mężczyzna wrócić do swojego domu i na nowo cieszyć się sprawnością. Stąd moja prośba do Wszystkich, którzy zapoznali się z historią mojego, trudnego myślę życia.
Z całego serca proszę Państwa o wsparcie. Koszt protezy i wczesnej rehabilitacji zamyka się w kwocie 20 000 zł. Koszty mojego utrzymania oraz pobytu w domu opieki są bardzo duże. Wspierają mnie w tym dzieci. Jednak tak niewyobrażalna suma jest dla Nas nieosiągalna. Wierzę jednak, że gdy złączymy siły i moc dobrych serc, jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Dziękuję z całego serca za każdą, nawet najdrobniejszą pomoc.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Powodzenia ❤
Pozdrawiam i trzymam kciuki
Powodzenia Panie Leszku, dużo dobrego :)
Leszek! Wierzę, że jeszcze będzie dobrze!Postaram się Cię odwiedzić! Pozdrawiam!
Życzę panu szybkiego powrotu do pełnej sprawności