id: 2x2tr7

Na spłatę długu za mieszkanie i dług u weterynarza.

Na spłatę długu za mieszkanie i dług u weterynarza.

Our users created 1 223 691 fundraisers and raised 1 342 135 467 zł

What will you fundraise for today?

Description

Nazywam się ulv. A w każdym razie z takim nickiem kojarzy mnie sporo osób. "Ta od Kraksy".

Pomocą zwierzętom zajmuję sie od wielu lat. Od ponad dwudziestu jestem wolontariuszem w schronisku we Wrocławiu. Nieco krócej prowadzę dom tymczasowy...

Przez mój dom przewinęło sie w ciągu ostatnich kilkunastu lat niemal 150 psów i kilkakrotnie wiecej kotów. Plus ogromna liczba kotów wolnożyjących, które trafiały tylako na czas kastracji i ewentualnego leczenia.

Duża część z nich to zwierzaki które znalazły sie w skrajnej sytuacji- w końcu to takie najbardziej potrzebują pomocy.

Dom tymczasowy to taka "rodzina zastepcza" dla szczególnie potrzebujących zwierzaków. Ma za zadanie doprowadzić podopiecznego do "stanu używalności"- i w miarę możliwości znaleźć mu dom stały. Czasem w tym celu potrzebne jest długie leczenie ciała, czasem... duszy. Zwierzęta skrzywdzone, niezsocjalizowane, ranne, chore....

Te zdrowe, młode, ładne- znajdują chętnych do adopcji bez specjalnego trudu. Te "brzydkie", zaniedbane, "trudne", chore, niepełnosprawne- mają malutkie, lub żadne szanse na prztrwanie bez szczególnie troskliwej opieki. W nawet najlepszym schronisku nie ma miejsca na indywidualną opiekę, rehabilitację, czy mozolny trening dobrego wychowania.

Pod moją opieką z reguły najwięcej jest psów i kotów, ale trafiali sie także mniej typowi podopieczni. Ptaki, gryzonie, fretka, a nawet jeże.

Czasem ze schroniska – takie psiaki i koty, które nie miały szans na przetrwanie w dużym zbiorowisku. Czasem wprost z ulicy- niejednego zgarnęłam podróżując autem. Czasem od ludzi, którzy trafili gdzieś na mnie w czeluściach internetu

Emotikon wink

Zgłaszane porzucone. Koty na sterylizację- odławiane z miejsc bytowania.

Pogryzione, potrącone, pobite. Porzucone.

Kubuś, który trzy tygodnie czekał na śmierć pod płotem swojego domu, bo właściciele mieli nadzieję, że potracony stary kundelek sam umrze.

Gruzik, przyniesiony pobity kawałkami gruzu do schroniska w ciężkim stanie.

Dżeki zabrany z łańcucha, z dziurawej budy, z nowotworem łapy.

Zagłodzona niemal na śmierć Słowisia.

Łacik, kociak z raną na szyi od sznurka, który się wrósł.

Rozjechana i porzucona sunia Dusia, która miała nie chodzić.

Nataszka, z połamaną miednicą, martwym ogonkiem i potworną biegunką.

Dida z kalekimi łapkami, przeznaczona do uśpienia.

Upośledzona Piku, porzucona "bo taniej będzie kupić nowego psa"

Połamana, wyziębiona Puzzelka z jelitami pod skórą.

Dixi z wybitym oczkiem i padaczką.

Brutus, który rok nie wychodził z mieszkania.

Pogryziona niemal na śmierć Maja i równie ciężko pogryziony Chester.

Bilbo z wybitym oczkiem, ciężko pogryziony w schronisku.

Korek z dziurą w głowie (niezarośniete ciemiączko), wszołami, pasożytami, zagłodzony i wyziębiony.

Rudzia, niewidoma staruszka z cukrzycą.

Sabinka po wypadku niewidoma i z padaczką.

Niepełnosprawny Nóżkin. Paralitki- Cezar, Arystoteles, Sprinter, Duszka......

Większość udało się uratować, większość znich znalazła domy. Niektóre dożyły swojego czasu u mnie- Borys, staruszek z rakiem jądra, przyprowadzony do uśpienia, Nestor, stuletni jamnik, Milena, zagłodzona benia, Azalka, stareńka kicia z ropomaciczem...

Czasem się nie udaje. Mimo walki, mimo wszelkich wysiłków. Silver, srebrny kot z FIPem, Busia z niewydolnością nerek, malutki kociak, porzucony przez matkę wystraszona przez ludzi, ósemka dzieci Niobe, szczeniaki z nosówką...

Na szczęście znacznie więcej jest wygranych walk. Czasem nie na długo, ale dla starego psa, czy kota, nawet kilka miesięcy w komforcie to dużo. I to, że jeśli odchodza- to odchodzą zaopiekowane. W cieple. Pod dotykiem rąk kochajacych ludzi. Bez cierpienia, bo robimy z lekarzami wszystko, żeby koniec życia był dla zwierzaków jak najlepszy, bez bólu i dolegliwości. A kiedy trzeba, podejmujemy decyzję o eutanazji, bolesną dla nas, ale jedyną możliwą, kiedy już nie mamy możliwości inaczej pomóc zwierzakowi.

W przypadku zwierzaka, który ma chociaż niewielką szansę na godne życie- podejmuję walkę. Niestety- walkę zazwyczaj ciężką, wymagającą zaangażowania, ale też... kosztowną.

To jest ta trudniejsza część pomagania. Bo zaangażować swój czas, wysiłek, emocje- to jedno, ale niestety proza życia każe też mieć zaplecze finansowe.

Leczenie jednego zwierzaka w ciężkim stanie to czasem koszt kilku tysięcy- leki, badania (RTG, USG, MRI, badania krwi...), operacje, rehabilitacja.

Czy warto? Patrząc na radość, zabawę, szczęśliwe oczy tych uratowanych- z całym przekonaniem mówię, tak, warto.

Niestety- opieka nad zwierzakami to oprócz kosztów leczenia, także koszty karmy, odrobaczenia, szczepienia, żwirku, ściółki, "infrastruktury"- czyli posłanek, drapaków, keneli, transporterów, zabawek, kuwet, obroży, smyczy, kagańców itd. A przy niesfornych tymczasach te rzeczy częściej niż w domach stałych ulegają zniszczeniu. Sprzęt do bezpiecznego dla obu stron łapania dzikich kotów.

To koszt wody, prądu, podkładów, pieluszek, środków czystości, środków dezynfekcyjnych i wielu innych.

To także zniszczenia, nieuniknione przy większej liczbie zwierząt. Meble, podłoga, konieczne częstsze remonty. Czasem zjedzone drzwi, czy łóżko

Emotikon wink

Małe kwoty kumulują się w ogromne sumy, a to sprawia, że portfel jest z reguły pusty, a wypłata znika błyskawicznie........

W tej chwili jestem zmuszona do poproszenia o pomoc.

Mieszkanie, w którym mieszkam, mieszkanie w którym pomagam zwierzętom jest zadłużone. Bardzo zadłużone

Emotikon frown

Grozi nam eksmisja. Sama nie dam rady spłacić chociażby niewielkiej części długu- staram się, wystąpiłam m.in. O mozliwość odpracowania chociaż trochę zadłużenia.

Tak, wiem, jest w tym dużo mojej winy. Bo trzeba było płacić regularnie rachunki. Tyle, że niestety jakoś tak wychodziło, że zawsze był kolejny zwierzak, kolejny rachunek u weterynarza, kolejna karma, którą trzeba było kupić....

Dzisiaj mogę tylko prosić o pomoc. Nawet nie dla siebie, ale w imieniu tych już uratowanych, tych które sa obecnie i tych, które może uda mi się uratować w przyszłości........

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
Find out more

Donations 103

preloader

Comments 6

 
2500 characters