id: 34jfr5

Leczenie cudownej psiny Gajuni

Leczenie cudownej psiny Gajuni

The organiser verified the description with proper documents.
Fundraiser was disabled by Organiser.

Our users created 1 237 359 fundraisers and raised 1 380 463 043 zł

What will you fundraise for today?
Create fundraiser

Updates1

  • Moi Drodzy!

    Wczoraj pojechałam z Gają na ponowne badania w celu sprawdzenia efektów leczenia. Dzisiaj otrzymałam wynik i jestem przeszczęśliwa! Poniżej dołączam wyniki badania krwi "przed" i "po". Jak sami widzicie, różnica jest ogromna. Byłam dobrej myśli, ponieważ Gajka zachowywała się znacznie lepiej, była weselsza, miała apetyt, nie występowały żadne niepokojące objawy. Teraz już mam pewność!


    Wynik badania przed leczeniem:

    v9a58e30cef43b5b.png

    Wynik po zastosowaniu leczenia:

    c39ca0a514f9791f.jpeg


    Jeszcze raz z całego serca dziękuję! Dzięki Wam możemy teraz spać spokojnie. Cudownie było doświadczyć tyle ludzkiej dobroci i empatii. Oby to dobro do Was wróciło ze zdwojoną siłą - tego Wam życzymy z Gajunią. <3

    Trzymajcie się ciepło!

    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.

Description

Kochani,

Nie spodziewałabym się, że kiedykolwiek założę zrzutkę. Jednak tym razem w grę wchodzi dobro mojej psinki, a dla niej zrobię wszystko.


Gaję adoptowałam ze schroniska ponad rok temu, gdy miała około 4-5 miesięcy. Od początku pojawiały się problemy z brzuszkiem. Nie załatwiała się poprawnie, często wymiotowała, dziwnie się zachowywała, miała bardzo ciepłe uszy i głowę. Zaczęły się u niej nietypowe "ataki lizania", jak w jakimś amoku. Była nerwowa i lizała wszystko wokół. Dodatkowo próbowała jeść takie rzeczy, jak swój własny kocyk, firankę, skarpetki lub inny materiał, sianko królika, drewno... Nie dało się jej uspokoić ani odwrócić skutecznie uwagi. Po wyjściu na dwór, jadłaby trawę garściami. Nie dostawała nic poza swoją karmą oraz psimi smakołykami. Nie zauważyłam też, by zjadła coś na dworze.


Dodam, że Gaja jest pieskiem z trudną przeszłością. Jest lękliwa i boi się obcych, co często skutkuje agresją, gdy ktoś taki próbuje się zbliżyć. Kiepsko też znosiła kontakt z weterynarzem, przez co miałam wrażenie, że zwykle nasze wizyty były wręcz "odbębniane" na szybko, a diagnoza to zwykła zgadywanka. Nigdy nie zostały jej wykonane nawet podstawowe badania poza zmierzeniem temperatury... Wszelkie wcześniejsze diagnozy były stwierdzane na podstawie "przeczucia" weterynarzy.


Szukałam pomocy u kolejnych weterynarzy. Aż wreszcie się udało... Trafiłyśmy do kliniki, w której Gaja otrzymała natychmiastową i profesjonalną opiekę. Przed rozpoczęciem badania, pozwolono jej pochodzić po gabinecie, powąchać dłonie, "zakumplować" się z weterynarzem i dopiero, gdy Gajka czuła się pewniej, przystąpiono do badań.

Wykonana została m.in. morfologia krwi. Wyniki były jednak niepokojące. Szybka diagnoza - zapalenie trzustki. Możliwe, że zmagała się z tym jeszcze zanim trafiła do mnie! Lekarze wdrożyli natychmiastowe leczenie. Jeszcze tego samego wieczoru Gaja otrzymała 500ml kroplówki, antybiotyk oraz leki. Przez następne dni jeździłam z nią po pracy na kolejne kroplówki i zastrzyki, a klinika weterynaryjna stała się dla Gai drugim domem. Poza płynoterapią i lekami, Gaja musiała również zmienić dietę i zacząć przyjmować specjalną karmę z bardzo niską zawartością tłuszczu. Obecnie dostałyśmy leki do domu i kontynuujemy leczenie, by następnie za kilka dni wykonać kolejną morfologię i sprawdzić czy są efekty.


Dlaczego postanowiłam założyć zrzutkę?

Na początku pandemii straciłam pracę i nie mogłam znaleźć zatrudnienia aż do końcówki listopada. W tym czasie wydałam całe swoje oszczędności na życie i ostatnie dwa semestry studiów. Dodatkowo pomagali mi rodzice, bez których na pewno bym tego nie udźwignęła. Obecnie pracuję, jednak mieszkam sama i sama też opłacam mieszkanie. Leczenie Gai pochłonęło już znaczną część mojej wypłaty, a przed nami kolejne testy, badania i być może leki... Na pewno Gaja do końca życia będzie musiała jeść specjalną karmę, która uchroni jej trzustkę oraz cały układ pokarmowy. Niestety karma ta jest trzykrotnie droższa od Boscha, którego stosowałyśmy dotychczas...

Dzięki zrzutce chciałabym kontynuować leczenie psa i wykonać niezbędne badania.


Czasami przyznanie się do trudniejszej sytuacji nie jest łatwe, ale w dobie pandemii z pewnością sporo osób zrozumie jak to wygląda. Robię to dla Gai. Bardzo ją kocham.


Chciałabym z góry podziękować każdemu dobremu serduszku, które pomoże mojej kochanej psince. <3

There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Comments

 
2500 characters
Zrzutka - Brak zdjęć

No comments yet, be first to comment!