Sikorki na Ukrainie: mobilne obronne stanowiska rakietowe
Sikorki na Ukrainie: mobilne obronne stanowiska rakietowe
Our users created 1 221 638 fundraisers and raised 1 335 926 569 zł
What will you fundraise for today?
Description
Koszt produkcji takiej wyrzutni to 10.000 EUR, czyli nawet taniej, niż kupowane przez nas wcześniej drony tankojebcy Agras T10.
Ma dużo zalet.
Wyrzutnia jest montowana albo na pace pickupa, albo budowana jako przyczepa samochodowa i co zapewnia dużą mobilność.
Mobilność jest ważna, bo można podjechać w jakieś miejsce, wystrzelić serię rakiet i od razu odjechać, tym samym unikając rakiet wysłanych w odpowiedzi.
Zasięg tej wyrzutni jest kolejną zaletą. Niesie rakiety na 10km i więcej. Pozwala to razić wroga pozostając poza zasięgiem np. haubic.
Kolejną zaletą jest siła rażenia. Sztaby zaopartują w amunicję pasującą do tych wyrzutni jednostki, które nimi dysponują.
Tutaj nie zastanawiamy się już czy drugi dron kamikadze przebije obudowę silnika T72. Tutaj mówimy o niszczeniu całych czołgów, umocnień obronnych, a nawet bunkrów.
Czy warto kupić taką wyrzutnię rakietową?
Myślę, że bardzo. Chłopaki wyprodukowały ich już kilkadziesiąt i mają spore doświadczenie, a jednostki wojskowe ustawiają się w kolejce po takie wyrzutnie.
Zapraszam do udziału w projekcie.
Dlaczego my?
Jesteśmy świadomi oligarchicznej spuścizny pozostawionej przez marionetkę Putina i wieloletniego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, który w efekcie wydarzeń Euromajdanu uciekł do Rosji. Jesteśmy świadomi występowania problemów korupcyjnych i defraudacyjnych i mieliśmy z nimi kontakt. Dlatego, z pominięciem innych organizacji cywilnych i sztabów, dostarczamy sprzęt bezpośrednio do żołnierzy, którzy mają z nim pracować.
Przed podjęciem decyzji o udzieleniu pomocy odwiedzamy żołnierzy na ich pozycjach, rozmawiamy z nimi, sprawdzamy gdzie stacjonują i jakie zadania wykonują.
Staramy się jak najlepiej wykorzystać każdą powierzoną złotówkę. Dlatego współpracujemy z dystrybutorami, którzy dają nam ceny bez naliczania własnej marży. Minimalizujemy też koszty spedycji.
Jesteśmy w bliskim i stałym kontakcie z "naszymi" jednostkami, a nasz wysiłek i dokonania znalazły uznanie w dwóch odznaczeniach nadanych przez Ministerstwo Obrony Ukrainy, poświadczeniu o byciu zaopatrzeniowcem Gwardii Narodowej, oraz wielu dyplomach przyznanych przez różne jednostki wojskowe.
Nasza historia:
Nazywam się Tomek Sikora i w pierwszych dniach wojny rozpocząłem działanie wraz z Joanną Czarnocką.
Potem pojawiło się więcej osób i założyliśmy fundację.
W pierwszych dniach dostarczałem pomoc na granicę, a z niej rozwoziłem uchodźców.
tem nawiązaliśmy kontakt z wolontariuszami w położonej w środkowej Ukrainie Winnicy i tam dostarczaliśmy pomoc dla uchodźców, którym udało się wyjechać pociągami ewakuacyjnymi z Charkowa, czy wydostać w różny sposób ze stref walk na południu i wschodzie Ukrainy. Od początku bardzo nam zależało na zrozumieniu skali problemu, potrzeb, oraz mechanizmów, którymi radzi sobie państwo. Pracowaliśmy z uchodźcami zarówno w tymczasowym ośrodku uchodźców na dworcu głównym, jak i w klasztorze Kapucynów.
Następnie zaczęliśmy pracować na rzecz uchodźców w Połtawie, mieście położonym 140 km od Charkowa, do którego docierali uciekinierzy ze wschodniego Kijowa, obwodu sumskiego, Charkowa, oraz obwodów ługańskiego, donieckiego i zaporożskiego. Nawiązaliśmy tam współpracę z fundacją Dobrowolcy Ukrainy i pracowaliśmy dla trzech miejskich ośrodków dla uchodźców.
W Połtawie nawiązaliśmy kontakty z żołnierzami i zaczęliśmy dostarczać im pomoc. Po kilku nieprzyjemnych doświadczeniach ze sztabami zdecydowaliśmy się na dostawy bezpośrednio do jednostek frontowych.
Dowozimy sprzęt tam, gdzie żaden cywil już nie wjedzie. Często przeładowujemy dostawy na opancerzone samochody żołnierzy i w nich jedziemy do odbiorcy końcowego. Kilka razy byliśmy świadkami ostrzału, dwa razy jego uczestnikami. Osobiście miałem spotkanie z MiGiem i dwoma helikopterami. Nasz wolontariusz znalazł się pod ostrzałem czołgu. Odwiedzamy żołnierzy w ich okopach i blendażach, czasami śpimy na ich pozycjach, a czasami w domach rodzin żołnierzy. Prowadząc fundację Sikorki na Ukrainie jestem jednocześnie wolontariuszem ukraińskiej fundacji Dobrowolcy Ukrainy. Mamy też podpisane memorandum o współpracy z ukraińską fundacją Zielony Korytarz.
Nie mając żadnego oparcia w znajomościach, nie posiadając wpływowych znajomych zgromadziliśmy i przekazaliśmy pomoc na ponad 6 miliony złotych.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.