Kacper gra o zdrowie!
Kacper gra o zdrowie!
Our users created 1 226 307 fundraisers and raised 1 348 429 222 zł
What will you fundraise for today?
Description
Ma pięć lat i tyle talentów, że można by nimi obdarować kilkoro dzieci. Gra w squasha, jeździ na nartach, gra na małej gitarze. Ma i raka – guza mózgu, który obrócił jego życie do góry nogami. Ale Kacper ma też rodziców i siostrę, którzy razem z nim staną na głowie, żeby uratować ukochanego synka i brata.
Kacper Borkowski jest w Przylądku Nadziei od niedawna, ale chłopca o pięknych, długich kręconych włosach zdążyli już poznać niemal wszyscy. Jest żywym srebrem. Wszędzie go pełno, a jego radosny uśmiech rozbraja nawet najsurowszych lekarzy. Kacper czaruje wszystkich wokół, bo jego beztroska przypomina, jakie powinno być dzieciństwo. A jaki jest Kacper?
– Kacper z wyglądu przypomina aniołka, ale z charakteru to prawdziwy rozbójnik. Ma mnóstwo energii i staramy się ją dobrze ukierunkować – śmieje się mama Kacpra, pani Kasia Borkowska. I niemal jednym tchem wylicza, czego Kacper już zdążył się nauczyć. Od roku gra w squasha. Na ostatnie Mikołajki dostał gitallele – małą gitarkę, na której dzielnie uczy się grać. Bardzo lubi rysować. A ostatnio dziadkowie sprawili mu w prezencie korki i koszulkę Roberta Lewandowskiego. Kacperek jest fanem tego piłkarza, a miłość tę zaszczepił mu tato, który sportem zajmuje się zawodowo. Dzięki tej pasji Kacper wie, że trzeba mieć wiele siły i samozaparcia, żeby osiągnąć zamierzony cel. Od września miał zacząć treningi. Niestety. Plany przerwała choroba.
Dzień, który zmienił życie
Pierwsze sygnały choroby pojawiły się na trzy tygodnie przed jej zdiagnozowaniem. Przy śniadaniu Kacper zwymiotował. Rodzice pomyśleli, że to efekt tego, że chłopca zawsze rozpierała energia i nawet potrafił jeść do góry nogami. Uznali, że widocznie żołądek nie wytrzymał tych porannych ewolucji.
– Bo kto myśli w takiej sytuacji o tym, że dziecko może mieć nowotwór? – pyta retorycznie mama Kacpra.
Dwa dni później z samego rana chłopczyk jeździł przez półtorej godziny na hulajnodze. Później mama odebrała telefon z przedszkola, że synek gorzej się poczuł i zwymiotował. I znów pierwsza myśl, jaka jej przyszła do głowy to to, że pewnie zawiniła zbyt długa zabawa na słońcu. Ale gdy sytuacja się powtórzyła, uznała, że czas na wizytę u lekarza. Pierwsze badania pokazały, że Kacper jest okazem zdrowia. Morfologia – bez zarzutu. USG brzuszka – bez żadnych niepokojących zmian. Na prośbę mamy, lekarka wypisała skierowanie do neurologa i do okulisty. Na cito. Niestety – terminy zostały wyznaczone na listopad. Przy następnych wymiotach rodzice postanowili pojechać na szpitalną izbę przyjęć. Była niedziela. 18 czerwca. Data, którą zapamiętają do końca życia.
– Okazało się, że wystarczył taki prosty test. Lekarka wodziła palcem przed jego oczami, a jemu drgały gałki. Popatrzyła na nas i bez ogródek powiedziała „zacznijmy od wykluczenia najgorszego” – wspomina mama. Skierowała chłopca na oddział neurologii. Jeszcze tego samego dnia ruszyła karuzela badań. Pani Kasia zostawiła synka z mężem, a sama pojechała do domu po rzeczy do szpitala.
Świat się zatrzymał
Nie zdążyła dojechać do domu, gdy zadzwonił do niej mąż.
– Jego słów, jego tonu głosu nie zapomnę do końca życia: „Kacper ma guza mózgu”. Mnie wtedy ścięło z nóg – opowiada pani Kasia. Tomograf komputerowy pokazał, że w główce ich dziecka tyka bomba. Guz miał 3×4 cm. Rodzice od razu wiedzieli, że stoją razem z synkiem na krawędzi. Gdyby nie wystarczyła sama diagnoza: „guz mózgu”, to upewniłyby ich w tym słowa lekarki, która powiedziała, że jeśli Kacper dożyje do rana, to będzie natychmiast operowany. Życie na moment stanęło. Ale zaraz wszystko ruszyło niczym lawina. Kacper został karetką przewieziony do innego, specjalistycznego szpitala.
Była niedziela i rezonans magnetyczny był zamknięty. Ale dla ciężko chorego chłopca, udało się przeprowadzić badanie w trybie nagłym. Zebrał się też zespół fachowców, którzy natychmiast zaczęli przygotowywać Kacpra do operacji.
– W szpitalu trafiliśmy na lekarzy, którzy byli prawdziwymi aniołami. Zajęli się synkiem od razu i dali nam poczucie, że jest w dobrych rękach. Kacper miał już wtedy poważne wodogłowie, więc musiał błyskawicznie trafić na stół, bo lekarze musieli odbarczyć guza. Operacja trwała dwie godziny i była wstępem do zabiegu, który miał odbyć się później – wspomina mama Kacperka.
Dwa dni później odbyła się operacja usunięcia guza. Trwała blisko 12 godzin. Lekarze z niezwykłą precyzją usuwali nowotwór. Uprzedzili rodziców, że tak poważna operacja może przynieść poważne powikłania – problemy z mową i z połykaniem.
– Gdy po operacji trafił na oddział intensywnej terapii, wszystko było dla nas jedną wielką niewiadomą. Czekaliśmy w ogromnym napięciu na to, żeby otworzył oczka i się do nas odezwał. Gdy tak się stało, radości nie było końca, choć wiedzieliśmy, że to dopiero początek walki o naszego synka – opowiada pani Kasia.
Protony na raka
Kacper zadziwił wszystkich po raz kolejny, gdy po tak poważnej operacji szybko zaczął dochodzić do siebie. Już po kilku dniach był jak żywe srebro. Niestety. Mimo ogromnych starań lekarzy, nie udało się usunąć guza w całości. Groźne 10 procent cały czas jest w jego główce. Specjalistyczne badania pokazały też, że Kacperek ma przerzuty do rdzenia kręgowego.
Teraz chłopczyk przechodzi bardzo intensywną chemioterapię. Następnie lekarze planują radioterapię.
– Niestety, takie naświetlania mają bardzo dużo skutków ubocznych. Dlatego szukamy innych rozwiązań. Znaleźliśmy protonoterapię w niemieckiej klinice w Essen. To leczenie jest niezwykle skuteczne i znacznie bezpieczniejsze dla dziecka – tłumaczy mama Kacpra. – W Polsce protonoterapia dla dzieci nie jest jeszcze dostępna w takim zakresie, jaki będzie potrzebny dla Kacpra. Dlatego musimy szukać ratunku za granicą – dodaje pani Kasia.
Terapia protonowa w minimalnym stopniu uszkadza zdrowe tkanki otaczające nowotwór, bo wiązka promieniowania jest bardzo precyzyjnie kierowana na komórki nowotworowe. To daje szansę nie tylko na całkowite zniszczenie komórek nowotworowych i większe prawdopodobieństwo zwycięstwa w walce z rakiem. To szansa na szybszy powrót do zdrowia pacjentów, którzy ukończyli terapię. Rodzice zbierają całą dokumentację medyczną i zajęli się już jej tłumaczeniem. Wszystko musi trafić do kliniki w Essen, która będzie kwalifikować chłopca do leczenia i wyceni taką terapię.
Misja zdrowie
– Na początku wylaliśmy morze łez. Nie mogliśmy uwierzyć, że nasze dziecko spotkało takie nieszczęście. Ale szybko uznaliśmy, że takie podejście do niczego nas nie doprowadzi – mówi mama Kacpra. – Dziś jesteśmy przekonani, że dostaliśmy zadanie do wykonania. Musimy je zakończyć sukcesem. To jest nasz cel i nie bierzemy innych rozwiązań pod uwagę – dodaje mama.
Wokół nich jest mnóstwo ludzi dobrego serca. Którzy rzucili się na pomoc, nawet nie znając Kacpra. Tak było, gdy jedna z mam z klasy starszej siostry Kacpra pomogła w zorganizowaniu zbiorowej modlitwy za zdrowie chłopca. Przez 48 godzin ponad setka osób modliła się za powodzenie jego leczenia. Inni już szykują bieg charytatywny, z którego dochód będzie przeznaczony na leczenie Kacperka.
Taka pomoc jest nieoceniona. Daje siły rodzicom i pozwala im wierzyć, że wokół nich są ludzie, którzy będą z nimi w tych trudnych chwilach. Ale Kacper będzie potrzebował też ogromnego wsparcia finansowego. Terapia protonowa może uratować życie Kacperkowi, ale jest niezwykle kosztowna. Samo naświetlanie protonami może pochłonąć nawet 60 tysięcy EURO, nie licząc dojazdu i zakwaterowania na miejscu. Dodatkowo trzeba myśleć o kosztownej rehabilitacji. Dążymy do zwycięstwa, ale nie wiemy jakie ostatecznie wydatki będziemy musieli ponieść.
– Medulloblastoma, czyli rdzeniak zarodkowy, z którym zmaga się Kacper to trudny przeciwnik. Ale my jesteśmy silniejsi, a Kacper ma duszę wojownika i rozrabiaki i na pewno pokaże chorobie, że zadarła z niewłaściwą osobą! – mówi mocnym głosem pani Kasia.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
trzymam kciuki!
Trzymam kciuki i życzę zdrówka.
Kacper trzymaj sie. Dasz radę.
wracaj szybko do zdrowia !
3mam mocno kciuki !