Dwubiegunowa w pogoni za pasją i marzeniami
Dwubiegunowa w pogoni za pasją i marzeniami
Our users created 1 231 416 fundraisers and raised 1 363 811 889 zł
What will you fundraise for today?
Description
DOBRY CZŁOWIEKU, OGROMNIE DZIĘKUJĘ CI ZA ZROZUMIENIE I WSPARCIE! :) TO ZNACZY DLA MNIE DUŻO. DZIĘKI TOBIE MOGĘ SPEŁNIAĆ MARZENIA I REALIZOWAĆ MOJĄ WIELKĄ PASJĘ DO PODRÓŻY, ŻYĆ W DRODZE <3 , a jednocześnie TWORZĘ, robiąc coś dobrego, ważnego, mądrego dla Świata, prowadząc dwa blogi (angażując w to mój czas i moją pracę) : od dwóch lat: Podróże Dwubiegunowej bez ściemy https://www.facebook.com/profile.php?id=100083528176103 ( " #stopstygmatyzacji Chorzy psychicznie moga żyć normalnie, podróżować po świecie, realizować marzenia") i od ponad 4 lat: Pakuję plecak i jadę https://www.facebook.com/pakujeplecakijade ("Świat na serio jest fajny, a ludzie niesamowici. Podróże dają tonę pozytywnej energii :) " ), jestem również Założycielką, póki co - fejsbukowej grupy wsparcia Love Addicts Narkomani/ Narkomanki Miłości ("Grupa dla Osób uzależnionych od Miłości, bycia w związku - Narkomanów Miłości. The group for people who are addicted to Love, addicted to be in relationship - Love Addicts. GRUPA WZAJEMNEGO WSPARCIA, MIEJSCE DZIELNIA SIĘ WIEDZĄ, DOŚWIADCZENIAMI, POSZERZANIA ŚWIADOMOŚCI EMOCJONALNEJ. THE GROUP OF MUTUAL SUPPORT, THE PLACE OF SHARING KNOWLEDGE, EXPERIENCES, RAISING YOUR EMOTIONAL AWARENESS."), docelowo - grupa wsparcia online z cyklicznymi spotkaniami np. raz w tyg. Otrzymuję pozytywny feedback, że to co robię ma sens i jest pomocne :) Chcę rozwijąc moje blogowanie, vlogowanie, lata temu myślalam o tym, by pójśc w dziennikarstwo...jednak w wyniku błedow mlodosci haha , mając w głowie dziennikarstwo, wylądowałam na Wydziale Ekonomicznym :O :D , a później skończyłam Zarządzanie Zasobami Ludzkimi mgr... Jeśli chodzi o możliwości mojego podróżniczo-blogowo-vlogowo-dziennikarskiego, rozwoju (właściwie to też zaowodowego somehow...) - W ciągu ostatnich lat dostawałam zapro do TV i radio, tylko, że nawracające depresje i rozwijające się borderline zabrały mi spotkania w "Dzień dobry TVN", "Pytaniu na śniadanie", czy wywiad Polskim Radiu RDC, udało mi się wziąć udział w Festiwalu Podróżników Piąty Ocean (tutaj link do mojej prelekcji Autostopowy Pierwszy Krok: https://www.facebook.com/piatyocean/videos/389213092318274 ) oraz stać się częścią audycji "Łopacińskich Świat - czyli podróżowanie baaardzo rodzinne" w Dobre Radio , gdzie opowiadałam o moich autostopowych historiach (link do wywiadu: https://fb.watch/tvmfKs49N_/ ).
ŻYCZĘ TOBIE, DOBRY CZŁOWIEKU I WSZYSTKIM MIŁEGO DNIA, ZDROWEGO I SZCZĘŚLIWEGO ŻYCIA :)
Moje tripy, podróże od zawsze były niskobudżetowe (m.in. autostop, trudne, survivalowe warunki) Dzięki WASZEMU ZRZUTKOWEMU WSPARCIU zamierzam realizować moje ŻYCIE W DRODZE ❤️🙂, W PODRÓŻY, NA STOPA ❤️🙂 . Środki ze zrzutki zostana przeznaczone na moje autostopowe podróże w Europie i poza (ew. również na bilety lotnicze). Aha, i NIE CHCĘ LITOŚCI, CHCĘ MIŁOŚCI <3 :)
Moje HITCHHIKING TRAVEL TAK! WROCILAM NA DROGĘ i znów PODRÓŻUJĘ AUTOSTOPEM PRZEZ ŚWIAT ..tyle, że TERAZ, mądrzejsza, dojrzalsza, bardziej dorosła, bardziej ŚWIADOMA, SOLO NAPRAWDĘ, pod hasłem:
Zero alcohol!
Zero love addicition!
Jeszcze nie zero smoking ale soon ❤️🙂
Mam POMYSŁ na poszerzający samoświadomośc, dający motywację i nadzieję PROJEKT , czyli wywiady w formie video, podcastów z Osobami, spotkanymi na mojej Drodze, w Podróży , które WYSZŁY Z UZALEŻNIEŃ, POKONAŁY NAŁOGI <3 . O MOJEJ DRODZE DO ZDROWIENIA z love addiction, zaburzeń odżywiania (nałóg jedzenia), nałogu nikotynowego czyli fajek opowiadam na wymienionych powyżej: blog Podróże Dwubiegunowej bez ściemy , blog Pakuję plecak i jadę, grupa wsparcia Love Addicts Narkomani/Narkomanki Miłości. (w języku polskim & in english)
Moje Życie od prawie 6 lat to non stop hipomanie i depresje, czyli choroba afektywna dwubiegunowa plus borderline, zaburzenia odżywiania, uzależnienie od miłości w tym całym chaosie. Próbowałam ponad 13 leków (stabilizatory i antydepresanty) - bezskutecznie, po 4letniej remisji 2014-2018 i błedzie lekarskim czyli odstawieniu litu i lamotryginy w 6 dni omg. Coraz wiecej depresji...bolu psychicznego, a od prawie pol roku - hard lęki, stany lękowe..., coraz krótsze hipomanie to moje Życie na przestrzeni tych ostatnich 6 lat... Łapię moje oddechy i ŻYJĘ, a w depresji umieram psychicznie, jestem na dnie. Poza tym towarzysza mi jazdy ze zdrowiem fizycznym. W tym wszystkim mam pasję i marzenia...MOJE PODRÓŻE - od 10 lat , o których opowiadam na Pakuję plecak i jadę - link do bloga: https://www.facebook.com/pakujeplecakijade/ . CHCĘ ŻYĆ
P.S. Posiadam orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym. Tak, podróżując, LECZĘ SIĘ, ćpam psychotropy, jestem w psychoterapii, autoterapii, nie porzuciłam tego, nie odleciałam maniakalnie w kosmos, CHCĘ BYĆ ZDROWA
A PONIŻEJ KRÓTKA HISTORIA Z KWIETNIA-MAJA 2024:
Kiedy wylądowałam w tym...miejscu, pierwszego dnia, pełna nadziei pisałam na @Podróże Dwubiegunowej bez ściemy (link do bloga: https://www.facebook.com/profile.php?id=100083528176103) : "Wraz z dniem wczorajszym wyladowalam NA SREBRZYSKU Nieee, nie na cmentarzu haha , tylko W PSYCHIATRYKU, po raz pierwszy po 10 latach. I nagle...na stoliku w holu z TV zobaczylam BEATE PAWLIKOWSKA Wiedzialam, ze to DOBRY ZNAK
A dzisiaj wszystko zaczyna mi sie ukladac w całość, przeciez mialam zostac w Gdańsku, by zrobic robote - AUTOTERAPIE plus odczarowywac Gdańsk choc ostatnia dwumiesieczna depresja przeorala mnie w ch*j, skutecznie zniechecila mnie do tego czarowania...i nagle znalazlam sie TUTAJ... Okoliczności w ktorych przyjechalam i moj stan poranny byly hardcorowe - wylala sie tona lęku, atak borderline i moze kiedys opowiem szczerze bez sciemy więcej - w każdym razie chce powiedzieć, ze ODDZIAL 20B W SZPITALU PSYCHIATRYCZNYM NA SREBRZYSKU to TERAZ kompletnie inna miejscowa niz za dawnych czasow moich traum, ktore przezywalam na Srebrzysku 10 lat temu, ale to NOWE, ZACZAROWANE MIEJSCE - Kiedys porownywalam noc spedzona tutaj do tego ze ludzie przecież przezyli oboz koncentracyjny w Auschwitz a dzis powiem ze to WAKAJKI... NAPRAWDE NIE MA CO SIE BAC PSYCHIATRYKA, JA JESTEM W SZOKU pozytywnym, nie mowie ze jest idealnie, ze to hotel all inc, senatorium, ale ja tez nauczona autostopowego survivalu, przeorana depresyjnym dwubiegunowym survivalem od lat, POTRAFIE TERAZ BARDZIEJ DOCENIC MALE RZECZY I CIESZYC SIE Z NICH Poznaje tu wspanialych Ludzi i ucze sie by nie ufac na dzien dobry latwo kazdemu jednak, jak to mialam w zwyczaju To tak w skrocie, na szybko, po pierwszym dniu spedzonym na ODDZIALE. Chcialam tylko dac znac, ze nie warto uciekac, przed psychiatrykiem tez nie i ze TUTAJ TEZ MOZE BYC FAJNIE Nie wiem, jak inne oddzialy, szpitale psychiatryczne w PL bo tam mnie nie bylo, pisze stricte o 20B, ale wiem, ze akceptacja, zrozumienie i pokora SA WAZNE Ide w akceptacje tej sytuacji, nie buntuje sie jak mala, rozkapryszona, pogubiona dziewczynka i jest latwiej Przetrwam! Wzielam prysznic, zapapkowalam pryszcze, wkrotce tez i ogarne monobrew Ja sie nie poddalam i nie poddaje
Pozdrawiam z Psychiatryka (ja nawet tutaj zyje w podrozy haha a moim Domem jest Droga - Juz dzisiaj z lozkiem przeprowadzalam sie w ciagu 1 dnia kilka razy (i az sie uśmiechnelam sama do Siebie :)), odwiedzajac dwie sale i dwukrotnie korytarz, ostatecznie wyladowalam w mojej klimatycznej miejscowce za parawanami na korytarzu ale nie ubolewam nad tym i nie marudze, chce traktowac to co sie dzieje , jako nowe doswiadczenie, przygode - z takim nastawieniem, podejsciem ),
Dwubiegunowa Narkomanka Milosci z Borderline (pewnego Dnia napisze tu po prostu - Aga bo ja CHCE BYC ZDROWA, LECZE SIE, NIE UCIEKAM - tak mnie natchnelo na popsychotropowej wolce paradoksalnie i do mozgu wbila ŚWIADOMKA ) " Potem znów wrzucilam posta z pozytywnym vibem z fotami z super sesyjki made by Ewa - wspaniala Artystka z UK :
"Dziękuję Ewa
Z kulisow w PSYCHIATRYKU ( Ogarnełam monobrew ) Taki moj autostopowy przystanek. Tak chce o tym myślec.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich! ", ale brutalna RZECZYWISTOŚĆ szybko zweryfikowala te wszystkie moje piekne, pozytywne, pełne nadziei slowa... Nadszedl moment, gdy moge przerwac milczenie i postanowilam opowiedziec o PIEKLE, ktorego doświadczyłam... Ta historia wydarzyla sie naprawde...
A wiec... Ja wiem co to znaczy PIEKŁO ZA ŻYCIA. Wiem jak czuje się samobójca. Moje Życie przeoralo mnie w ch*j. Wiem, co czujesz i rozumiem. Bol psychiczny, lęk ktory PARALIŻUJE a jednoczesnie nie czuje tego SYFU tylko gdy śpię, sen chwilowym ukojeniem, przerwa w CIERPIENIU na chwile, oddechem. Tak wygladalo moich 10 dni, gdy zamknieta w chacie, juz po wyjsciu zza krat, odsiedzialam swoje ponownie... Bo przeciez w psychiatryku, by wyjsc na wolnosc, musialam udawac, że czuje sie ok...Otrzymalam pomoc prawna, za co serdecznie dziekuje , Ludzie sa niesamowici, ich życzliwosc piękna , ale dostałam moj happy end psychiatrykowy bez udzialu prawnika.
I nie zabilam sie, żyje, chwilowo jestem na tonie chemii i wielka samotnoscia. Kwetaplex, lamotrygina, brinttilex, egzysta (pregabalina), nigdy w swoim crazy Życiu nie bralam tyle psychotropowego gowna. Moja popsychotropowa wolka zakonczyla sie wraz z kwietniem i wyladowaniem w podlym psychiatryku, gdzie tez przeszłam moje pieklo, traktowana w niehumanitarnych warunkach i teraz, juz na wolnosci zza krat, jednoczesnie za kratami psychotropow, moge przerwac milczenie. Zamkneli mnie tam by torturowac, w szpitalu psychiatrycznym na Srebrzysku w Gdańsku. Doswiadczylam i poznalam WIEZIENIE. Kłuli mnie zastrzykami kompletnie bezzasadnie, truli psychotropami niczym krolika doswiadczalnego, bolalo, nikogo to nie obchodziło, jak rowniez to ze przez dwa tygodnie czy dluzej NIE MOGLAM CZYTAC MOWIC I PISAC, zamknieta za kratami w psychiatryku. Psychiatryk to nie miejsce gdzie lecza - tam krzywdza biednych Ludzi, wykorzystujac to ze sa chorzy i zagubieni, ja nie chcialam brac tej chemii ale mnie zastraszyli, wiec musialam, bylam ZAĆPANA w ch*j a jednoczesnie bezradna i bezbronna. Spedzilam za kratami ponad msc, gdzie odebrano mi wszystko poza wolnoscia, zakazano mi rowniez psychoterapii, spacerow, faszerowano jedynie psychotropowym gownem i nie tylko psychotropowym. A ja blagalam Boga zeby mnie juz stamtad wypuscili, tak bardzo chcialam wyjsc, z WIEZIENIA z torturami - tak mowie teraz otwarcie o psychiatryku na Srebrzysku w Gdansku. Przetestowali na mnie tone psychotropow w ciagu zaledwie ponad miesiaca, zrobili mi z glowy sieczkę, a na wolnosc wyszłam w ciezkiej depresji z bolem psychicznym poza granice mozliwosci i z wylewajacymi sie, paraliżującymi HARD lękami, niczym zastraszony Pies, z ktorymi nie potrafila juz sobie poradzic nawet hydroksyzyna. W psychiatryku wrocilam do żałosnych fajek i kawy, byle przetrwac, gdy odebrano mi tak wiele...
A co do news'ow z ostatniej chwili: PRZETRWALAM, WYRRZYMALAM, PRZEŻYLAM moj (nie)autostopowy, psychiatrykowy i popsychiatrykowy survival, WRACAM DO ŚWIATA
A tutaj HISTORIA MOJEJ PASJI DO PODRÓŻY:
Z JEDNODNIOWEGO TRIPA POCIĄGIEM DO… TORUNIA, DOJECHAŁAM DO 2MIESIĘCZNEJ, AUTOSTOPOWEJ PODRÓŻY PRZEZ BAŁKANY, CZYLI TRAVEL, HOBO LIFE :D, BY PÓŹNIEJ NA CHWILĘ „POMIESZKAĆ” W SZWECJI, AŻ WRESZCIE ZNALEŹĆ W SOBIE ODWAGĘ, BY ZREALIZOWAĆ 1,5MSC SOLO AUTOSTOPOWĄ PODRÓŻ DO MONTENEGRO Z TYGODNIOWYM VAN LIFE PRZEZ AUSTRIĘ I WŁOCHY W PAKIECIE :D W MIĘDZYCZASIE MOIM DOMEM STAŁA SIĘ DROGA <3 :D HISTORIA Z ŻYCIA WZIĘTA
Przed maturą pracowałam na etat na kasie w supermarkecie "Piotr i Paweł". Ktoś wtedy dowalił mi tekstem, że moją jedyną pasją był "Piotr i Paweł", zrobiło mi się przykro, ale miał rację. Kiedyś nie rozumiałam tych wszystkich historii o hobby, a na pytanie czym się interesuje, odpowiadałam, że słuchaniem muzyki, jazdą na rolkach i spotkaniami ze znajomymi omg haha No, ale pewnego dnia, paradoksalnie z braku czasu, no bo robota, zakuwanie, kurs, dodatkowe lekcje, przyszedł czas na to, by zamienić melanże na tripy 🙂 Szkoda mi było zaledwie kilku dni wolnych w miesiącu na imprezy i bardzo szybko okazało się, że tym razem również podjęłam najlepszą decyzję w życiu 🙂 Kiedy jadę w to moje tripowe bajlando, zawsze zaje*iście się bawię 😃 W pasję do podróży zaczęłam wkręcać się jakieś 8 lat temu, a wszystko zaczęło się wypadem do Torunia, Kołobrzegu, Pragi Polskim Busem i późniejszą, włoską Toskanią, gdzie oniemiałam z wrażenia na widok prawdziwej palmy 😮 😃
Do 2019 roku uprawiałam turyzm, w międzyczasie, podczas odkrywania świata przeszłam przez cały PROCES od fajnych miejscówek i foteczek do zrozumienia, że w podróży najważniejsi są ludzie i dobre wspomnienia 🙂 Na oczy przejrzałam dzięki solo tripom i autostopowi ❤ 🙂 Podczas crazy, przełomowego 2019 roku za granicą lądowałam średnio dwa razy w miesiącu :D :O W maju 2019 poleciałam w swojego pierwszego w życiu samodzielnego tripa do Belgii i Danii, potem uderzyłam solo do Irlandii, przez kilka dni odkrywałam piękno Islandii, aż wreszcie pozwiedzałam ciekawe miejscówki w Gruzji :)
Szybko zrozumiałam, że takie samodzielne wyprawy dodają odwagi, pewności siebie plus człowiek wówczas staje się bardziej otwarty na to, co istnieje i dzieje się wokół, a to z kolei daje możliwość nawiązania nowych, ważnych, fajnych znajomości z fantastycznymi osobami 😊 W dzień moich 25 urodzin, które ukończyłam również podczas wspomnianego, przełomowego 2019, ruszyłyśmy z koleżanką na tygodniowego stopa do Szwajcarii ❤ 😃
Ten autostopowy wypad był dla mnie czymś totalnie nowym i jednocześnie fantastycznym doświadczeniem, później wkręciłam się w stopowanie bez pamięci i kontynuowałam te wojaże w Chorwacji, Islandii, Słowacji, Liechntensteinie, Niemczech, Czechach, Austrii, Słowenii, Słowacji i Polsce <3 :D
Tuż przed wybuchem koronafiksacji, w którą też głupia początkowo wpadłam, zdecydowałam, że chcę wyjechać w taką PODRÓŻ na serio...jachtostopem do Ameryki Płd i Płn 😃 Dojrzałam do tego momentu, a przynajmniej na tamta chwile tak mi się wydawalo 😉. Tyle, że jednocześnie nie chciałam aż tak mega szaleć i porywać się od razu na głęboką wodę, jadąc na drugi koniec świata 😃 Tak, więc, wymyśliłam sobie kolejne PODRÓŻnicze marzenie - portugalska Madera na stopa na msc, do zrealizowania przed moim American Dream 🙂Tak naprawdę, ja już dużo wcześniej chciałam uderzyć gdzieś w świat na dłużej, no ale były studia dzienne, praca, potem, jak pisałam wcześniej, wybuchła korona, ponadto w międzyczasie wbijały mi też hard depresyjne jazdy z dwubiegunówką, pojawił się w moim życiu długi związek z niePodróżnikiem, gadałam żałosnym ang., ciągle coś, mogłabym wymieniać bez końca. A może to zwyczajne wymówki i brak odwagi...? Durne pytanie retoryczne… :D W każdym razie, zawsze, latami, gdy wracałam z tripów do rodzinnego miasta - Gdańska, tak bardzo chciałam, by samolot, albo pociąg się spóźnil... 😃 Wreszcie w Halloween 2020, zrealizowałam jedno z marzeń i na spontana, Bla bla carem przeprowadziłam się z walizką, plecakiem, laptopem i śpiworem 😃, na drugi koniec PL do Katowic😃
W pogoni za nowym życiem i świeżym, górskim powietrzem zwiałam WRESZCIE z beznadziejnego Gdańska 😃 Kiedy w końcu wylądowałam na Śląsku, śmiałam się, że tuż przed koroną, zaczęłam myśleć o podróży jachtostopem do Ameryki Południowej, a finalnie trafiłam do Polski Południowej haha 😃Uważam jednak, że ta przeprowadzka była mi potrzebna, wtedy w wieku 26 lat, po raz pierwszy, zamieszkałam sama. Cóż, lepiej późno niż wcale haha 😃 Jadąc do Kato, nie miałam tam niczego i nie znałam nikogo. Na Śląsku dużo się działo, 5 razy zmieniałam lokum. Najpierw dobry człowiek z Couchsurfingu przygarnął mnie do swojego domu. W jednym z mieszkań, kiedy pisałam sobie na kanapie pracę mgr, przytrafiła mi się próba włamania byłego lokatora ćpuna w środku nocy. W innej chacie drżałam ze strachu z powodu zasyfionego junkersa, bałam się, że wybuchnie i polecimy razem w kosmos. Jednocześnie, w Kato poznałam wielu wspaniałych Ludzi, ze strony których spotkała mnie niesamowita gościnność i chęć bezinteresownej pomocy 🙂 Zimowego wschodu słońca na Malinowskiej i w ogóle wszystkich zachodów w Beskidach nie zapomnę nigdy ❤ 😃.
To tak w skrócie wyglądały początki mojego dorosłego życia haha 😃 Być może w tamtym 2020 roku wielka eskapada na inny kontynent to byłoby dla mnie zbyt duże wyzwanie...? W każdym razie, decyzja o przeniesieniu się do Kato okazała się jedną z najlepszych, które dotychczas podjęłam 😃 Do tej pory, gdy wpadam do tego miasta, zawsze czuję się, jak w domu ❤ 😃, mimo, że stricte mieszkając, spędziłam tam zaledwie ponad 8msc 🙂 Cóż, Śląsk w PL najlepszy! ❤ 😃
Koszmarna korona zatrzymała moje tripowe życie na jakieś półtora roku, w ciągu tego okresu robiłam krótkie wypady po PL, szczególnie w moje górki, do CZ i Słowacji plus przede wszystkim zrealizowałam crazy przeprowadzkę Bla bla carem na drugi koniec PL do Kato😃 🙂 W tamtym, koronacyjnym, trudnym czasie, korzystałam podróżniczo, jak mogłam, żeby nie zwariować do reszty :D Z kolei jeśli chodzi o powrót do MOJEJ POKORONACYJNEJ, TRIPOWEJ NORMALNOŚCI - przełomami okazały się DWA SPONTANY Z 2021 ROKU haha , czyli: wypad POCIĄGIEM ❤ 😃 do Krakowa, który zakończył się zamieszkaniem na miesiąc w Opolu haha :D i lot do Bułgarii. Pamiętam, że gdy kupowałam bilet na stronie Wizzair, dosłownie płakałam do laptopa łzami tripowej radości i wzruszenia ❤ 😃 Potem, kiedy moje szalone trampki naprawdę stanęły na plaży…aż w Burgas (po 1,5 ROKU taka anomalia tripowa wśród wiecznych spacerów w PL nad Bałtykiem :O :D) poczułam się szczęśliwa na maksa😃
No własnie, tak dygresyjnie chciałabym dodać, że w 2019 roku trochę już zagubiłam się w tamtych wszystkich wyjazdach, wtedy tyle udało mi się już zobaczyć, doświadczyć, że mi na głowę to siadło i zaczęłam chcieć tylko więcej i więcej, przestając zauważać mniejsze powody do radości. Koronacyjny detoks i coraz bardziej hard jazdy z dwubiegunowymi depresjami skutecznie poukładały mi jednak w głowie priorytety, zrozumiałam, jak fajnie jest doceniać pierdoły i czerpać z tego radość. Cóż, zawsze powtarzam, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny 😃 🙂 Po dwóch, ważnych, zeszłorocznych wyjazdach, które tutaj wymieniłam, pojawiła się pierwsza próba uderzenia na Bałkany na 3 msc, niefortunnie zakończona powrotem z Lublany do PL po dwóch tygodniach. Potem przytrafiły mi się prawie 3msc tkwienia za kratami dwubiegunowego, depresyjnego, domowego więzienia w Gdańsku z hard bólem psychicznym. Następnym wydarzeniem była przeprowadzka do Krk i zrozumienie raz na zawsze, że stabilizacja, do której większość Ludzi dąży to kompletnie nie mój temat. W Krakowie, pomimo realizowanych od czasu do czasu fajnych tripów w górki i na Węgry, dusiłam się w czterech, betonowych ścianach. Nagle w czerwcu 2022, obudziłam się w Gdańsku, przekonana, że mój dom to Droga ❤ 🙂 Wówczas bardzo chciałam, jak najszybciej wyruszyć w świat, a przynajmniej spróbować w końcu smaku PRAWDZIWEJ PODRÓŻY i skonfrontować własne, mądre wnioski z realem :D🙂
W sierpniu 2022, czyli dokładnie po 2,5 roku od momentu gdy wpadł mi do głowy wspomniany już tutaj portugalski autostop, spełniło się moje marzenie i z podobnym Świrem, jak ja, uderzyliśmy w crazy, hitchhiking travel na Bałkany ❤ 😃
Tak, wreszcie, w pełni świadoma, mogę użyć słowa - "travel" zamiast "trip" 🙂 Co prawda, nie pojechaliśmy na Maderę, więc trochę pomyliłam kierunki haha 😃 , ale przecież u mnie to standard, całe życie na spontanie i przypale haha 😃 No, więc olać końcową destynację, najważniejsze to po prostu być w drodze ❤ 😃 2miesięczne, autostopowe Bałkany to dla mnie bardzo ważna historia ❤ 🙂
Nasze travel, hobo life pełne magicznych chwil, prawdziwego szczęścia, zajeb*stych wspomnień, nowych doświadczeń, spotkanych wspaniałych Ludzi na drodze, sytuacji, w których mogłam sprawdzić samą siebie w survivalowych warunkach, często trudnych dni i łez, ale też wielu szczerych uśmiechów, kręcenia beki na maksa, totalnie ześwirowanych akcji :D Przez prawie dwa miesiące, dokładnie - 50 dni, nosiłam swój dom na plecach z Berlina przez Split do Gdańska i wiem, że chcę więcej 🙂 Ta podróż jeszcze bardziej uświadomiła mi, że moim domem jest droga. Teraz to już nie tylko słowa. 43 noce w namiocie NA DZIKO, łącznie z tą, w centrum miasta na trawniku, z praniem rozwieszonym przez barierkę przy rzeczce ( przechodziący obok ludzie nie mogli z beki hahaha 😃), hobo life, 3 noce z prawdziwym dachem nad głową, 1 noc w kamperze (Kiedy mądrzy my, rozbiliśmy się na klifie, a potem o mały włos nie wylądowaliśmy z wiatrem i ulewnym armagedonem w morzu haha, uratowała nas para z Manchesteru 😃 ), 1 noc na stacji benzynowej w Słubicach, gdzie lokalsi na nas widok zareagowali: "O kur*a, Podróżnicy!" hahaha i 1 noc w śpiworkach pod gołym niebem ❤ 😃 Prysznice w umywalkach, jeziorze, rzece, morzu, pod kranami na plaży z tak lodowatą wodą, że nawet co nie jeden Mors by odpadł haha. Golenie nóg , brody, salon fryzjerski nad górskim potokiem w Karkonoskim Parku Narodowym zawsze spoko 😃 Freeganizmowe włamy i grzebanie w śmietnikach w pogoni za jedzeniem haha. W każdym kraju piliśmy kranówę na lajcie (czego NIE POLECAM, moja głupota skończyła się późniejszym leczeniem zapalenia 😉) lub korzystaliśmy z punktów z wodą zdatną do picia. Tych wszystkich toalet pod milionami gwiazd nie zapomnę nigdy ❤ Zabrzmi to durnie i żałośnie, ale dosłownie za każdym razem, gdy wieczorową porą wychodziłam z namiotu i robiłam siku, zdawałam sobie sprawę, że dla takich chwil warto życ, szczególnie, gdy w naszej melince w Trogirze, tuż nad głową przelatywał mi samolot ❤ 😃 haha Kuchnię urządzaliśmy zazwyczaj przyziemnie obok zielonego, namiotowego domku, ale zdarzyło się nam gotować również w Lublanie na ławce w parku niczym totalni Homelesses (ten sam park z Urbexem - patolą i ćpunami, gdzie mądrzy sobie accomodation zrobiliśmy na dwie noce haha omg) i w miasteczku Bled w altanie na wypasie z przedłużaczami i prądem 😃 Na risotto, spaghetti z butli i gazu zawsze cieszyłam się, jak głupia. Przygotowywana tak samo kawa z kradzionym cukrem ze stacji benzynowych haha, zdecydowanie wygrywała ze Sturbucksem. Naczynia zmywaliśmy w jeziorze, rzece, albo w deszczu haha Pamietam taką śmieszkową sytuację, gdy w Słowenii kręciliśmy bekę na maksa, myjąc metalowe sztućce w jeziorze Bled ze światełkowym widokiem, bijącym od hoteli dla bogaczy, robiących shit kasą. My cieszyliśmy się z małych pierdół, enjoy the moment 🙂 Odnalazłam niefarmakologiczny lek na su*ę dwubiegunówkę. Wyszłam z dwubiegunowego więzienia, odzyskałam wolność. Pomimo, że bywało na serio hard, codziennie mogłam IŚĆ ❤ 🙂 I zawsze chodziliśmy wlasnymi szlakami na dziko haha, łącznie w górach 😃 lądując potem na 3 kilometrowej trasie przez potok ze skałami do szczytu czy przedzierając się przez krzaki jagód wspinając po właściwie pionowej ścianie buszu 😃 haha Chorwackie zachody słońca mają magię, jakiej nigdy wczesniej w życiu nie doświadczyłam! ❤ Wszystkie bałkańskie i niebałkańskie światełkowe widoki zostaną ze mną już na zawsze... ❤ 😃 Podczas podróży spotkaliśmy mnóstwo wspaniałych, dobrych, zwariowanych Dusz, łącznie z przesympatycznym kierowca na dragach, ktory z hard muza techno robil w aucie hard after party po hard party w Bosni, dał nam w prezencie energetyki, fantę, 10 bośniackich marek, kilka paczek chusteczek higienicznych, poczęstował nas fajkami, które odpalał trzymając papierosa w ustach (ja podziękowałam haha), pytał nas o grzyby, a kiedy wysiedliśmy, okazało się, że zgubil droge do domu 😀😱 W każdym razie, ja dzięki tej szalonej wyprawie jeszcze bardziej uwierzyłam w dobrych Ludzi i że świat na serio jest fajny 🙂 Jestem Szczęściarą, że ta wyprawa wydarzyła się w moim życiu ❤ 😃
Warto mieć marzenia. Warto walczyć o marzenia. Warto spełniać marzenia. Po prawie 2letniej tułaczce po PL z 11 przeprowadzkami, mieszkaniem sobie w Kato, Krk, Opolu, powrotami do Gdańska, tripami po kraju i za granicę, tysiącem odsiadek w dwubiegunowym, depresyjnym, domowym więzieniu z hard bólem psychicznym, poszukiwaniem szczęścia, próbą olania marzeń, własnej wizji przyszłości, podróży dla love, nieudanym wypadem na 3 msc na Bałkany w zeszłym roku, SPEŁNIŁAM, A WŁAŚCIWIE SPEŁNILIŚMY MARZENIE I UDERZYLIŚMY W 2MSC, SZALONĄ, AUTOSTOPOWĄ PODRÓŻ Z BERLINA PRZEZ PL DO SPLITU ❤ 😃. Cóż, już dawno uwierzyłam w cuda i dobre zakończenia! 😉 😃 ❤
Co do faktu, że MOIM DOMEM stała się DROGA, doszłam do wniosku, że tak naprawdę wydarzyło się to już wtedy w Haloween 2020 😉 😃 , gdy ODWAŻYŁAM SIĘ na zrealizowanie, wspomnianej zwariowanej, solo przeprowadzki Bla bla carem DO KATO na drugi koniec PL, w pogoni za nowym zyciem i.. świeżym, górskim powietrzem😉 🙂 Dojazd z Kato na szlak zajmuje autem max. 1h-1,5h (to dla mnie, mieszkającej przez 26 lat :O w Gdańsku nad Bałtykiem, dla której wypad w góry równał się całej nocy spędzonej w pociągu, za każdym razem wręcz CUD z nieba :D) , gapiąc się zza szyby okna, jak wryta na pierwsze, wyłaniające się szczyty, wybucham maksem tripowego szczęścia z wielkim uśmiechem <3 :D W KATOWICACH rozpoczęło się moje NOWE ŻYCIE, nie bez powodu czuję się tam, jak w domu i mega lubię tam wracać 😊
Zimą 2023 wsiadłam do samolotu i spełniłam kolejne marzenie - zamieszkałam na chwilę w Szwecji 😃 Miesiąc wynajmowania pokoju w Helsingborg to dla jednych długo, dla innych krótko, ale dla mnie wystarczająco by powiedzieć, że spełniłam moje kolejne marzenie o tym, by zamieszkać za granicą ❤️🙂 Docelowo chce w swoim całym życiu pomieszkać (w moim rozumieniu = spędzić max. pół roku, choć never say never 😉) w przynajmniej kilku miejscach na świecie, pierwsza miejscówka już jest 😀 Cóż, doceniaj małe rzeczy i ciesz się z nich! 😀
Od zawsze bardzo balam sie autostopowej podrozy solo. Pare lat temu sama stopem zrobilam zaledwie 250km na Islandii w emergency sytuacji i w zeszłym roku – przestopowałam kawałeczek w PL z Bochni na Slask szlakiem stacji benzynowych haha, gdy tripując do Zakopca zasnelam w pociagu i obudzilam sie jadac w kierunku Krynicy Zdroj haha Jak zawsze na przypale haha 😃 W końcu 28 sierpnia 2023 roku odwazylam sie, powiedzialam pierd*l sie boreliozie i depresji, wstalam z lozka, spakowalam plecak i wyruszyłam... na stopa z nad morza na ŚNIEŻNIK, by zobaczyc wschod slonca z górskiego szczytu ❤️😀 I tak rozpoczęłą się moja 1,5msc SOLO AUTOSTOPOWA PODRÓŻ PO EUROPIE <3
YOLO :D
Później, zimowa porą, na przelomie stycznia/lutego 2024 uderzyłam w solo autostopowego tripa z Gdanska do Zakopanego, lądujac finalnie we Frankfurcie nad Menem w DE :D , udowadniajac sobie, ze AUTOSTOPOWANIE ZIMA BEZ NAMIOTU jest możliwe <3 :D
Wiesz...zanim spakowałam plecak i wyszłam z chaty w świat, czyli wyruszyłam w 1,5msc solo autostopową podróż przez 8 europejskich krajów (Czechy, Austria, Słowenia, Chorwacja, Serbia, Czarnogóra, Włochy i Polska), wyskoczyłam na krótki spacer, łaziłam tak sobie po osiedlu w rodzinnej dzielni i w pewnym momencie spojrzałam na balkony, okna bloków. Nagle do głowy wpadła mi myśl - "Jak Ci Ludzie mogą tak żyć? Jak można tracić tyle czasu w betonie, kiedy Świat czeka ❤ , by ODKRYWAĆ, DOŚWIADCZAĆ, POZNAWAĆ nieustannie..." Wyjechałam z betonu, z 4 betonowych scian w pogoni za marzeniami, pasja i walka o siebie... Bo moim Domem jest Droga ❤️🙂i tak już zostanie. Chcę podróżować i ŻYĆ W DRODZE, JAK NAJDŁUŻEJ SIĘ DA, na ile siły i zdrowie mi pozwolą. Takie ŻYCIE świadomie wybrałam. Chce tanczyc i śpiewać przy ognisku, kapac sie w nocy przy ksiezycu w morzu, skakać z klifów do oceanu (olać że nie umiem plywac haha nauczę się, jak skoczę :D), wejsc na dach i zrobic grilla haha, napic sie kawy o wschodzie słońca w gorkach… 🙂Co chwilę wpadają mi do głowy nowe, crazy pomysły :D Lubie wariować, spontany i cieszyc sie na maksa kazda fajna chwila :D Co do ORGANIZACJI, z doświadczenia mogę śmiało powiedzieć, że wystarczy wyjść z domu, a cuda zaczynają dziać się naprawdę <3😊 A co do spraw przyziemnych, jak praca, kasa - ja podróżuję w warunkach TOTALNEGO SURVIVALU. :)) i dobrze się bawię :D, rzuciłam palenie, imprezy już dawno zamieniłam na podróże, więc budżet 200 euro na msc to mój max i na początek wystarczy nawet z oszczędności na przynajmniej wiele miesięcy😊(zależy kto z jakim budżetem startuję, ale nawet po rzuceniu aktualnej pracy, za ostatnią wypłatę, wolną od długów czy alimentów do spłaty haha każdy może na chillu tyle czasu spędzić w podróży). W TRASIE można dorabiać workawayowo, blogując, vlogując (co robię aktualnie), napisać książkę (co zaczęłam robić :D), zahaczyć się na chwilę nawet na zwykłym magazynie, za barem, na recepcji w hostelu, przy zbiorach owoców, uczyć ang. lub innego jezyka obcego online, uskuteczniać street art czy chociażby puszczać bańki na mieście, albo z kolei wystawić na Amazon zaprojektowane koszulki, kubki z tripowymi fotkami czy bardziej kreatywne souveniry, a jeszcze przed wypowiedzeniem umowy najmu, czy na czas podróży wynajęciu własnego mieszkania (ogarniając dodatkowy dochod tez w ten sposób), sprzedać można niepotrzebną szafę ciuchów na Vinted albo dużą część domowej biblioteczki wrzucić na Allegro (przecież od teraz cały dobytek mieścisz w 60litrowym plecaku 😉) . Opcjonalnie są też fundraisingowe formy wsparcia, z których powszechnie korzystają tysiące podróżniczych blogerów, vlogerów, twórców, jak Patronite, get fund me etc. Opcji są miliony. Opisałam dość wyczerpująco kwestię budżetu bo to zazwyczaj pierwsza wymówka 😉 (poza brakiem czasu, kasy, towarzystwa, czy innych barier jak niepełnosprawnośc, choroba etc. OMG), o której myśli prawie każdy, gdy słyszy o rzuceniu wszystkiego i wyruszeniu w świat :D
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Beka z wykopka Argiope xD
Beciaki, przestańcie sponsorować zdrową fizycznie kobietę. Choroby psychiczne da się leczyć i niech weźmie się za uczciwą pracę.
💪🙂
Trzymam kciuki 😀