id: 5d9f8c

Pomóżmy Saro zakupić własnego tuk-tuka

Pomóżmy Saro zakupić własnego tuk-tuka

Our users created 1 226 961 fundraisers and raised 1 350 346 522 zł

What will you fundraise for today?

Updates7

  • Dzięki 63 imiennym i bezimiennym darczyńcom, wśród których są m.in. członkowie wspólnoty Betlejem Kościoła Zielonoświątkowego w Krakowie, wielokrotny zdobywca Pucharu Świata w rajdach na quadach Rafał Sonik, uczestnicy biegów i projekcji filmowych, udało się zebrać odpowiednią kwotę na zakup pojazdu. To był nasz cel, nasz Everest, na szczycie którego mogliśmy wręczyć Saro kluczyki do tuk-tuka – pierwszego w Kenii w barwach biało-czerwonych. Wszystkim osobom, które chociażby złotówką wsparły to przedsięwzięcie, zarząd klubu składa serdeczne podziękowania. Przed nami – kolejne Everesty do zdobycia.


    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.

Description

Czy zadawaliście sobie kiedyś pytanie, jak bardzo rodzice potrafią poświęcić się dla dobra dziecka, odmawiać sobie wszystkiego włącznie z jedzeniem, byleby zapewnić im właściwą edukację, a co za tym idzie lepszą przyszłość? I to wszystko w kraju, w którym nie istnieje pojęcie „socjalu” - w Kenii.

Tam nie ma 500+, stypendiów i żadnej pomocy od państwa. To kraj w którym najlepszym dobrem jest praca. Wszyscy o niej marzą. Tak, marzą. Niestety, ale miejsc pracy z roku na rok jest coraz mniej. I tu nie chodzi o szeregi niewykształconych, leniwych ludzi z Czarnego Lądu. Ten problem dotyczy również tych, którzy ukończyli studia. To kraj bardzo skorumpowany, w którym o przyjęciu do pracy decydują często inne względy niż wiedza czy umiejętności. Z drugiej strony bez wykształcenia czeka ich tylko żebractwo i głód, więc nie mają wyjścia - muszą zaryzykować i zainwestować w wykształcenie.

Chciałabym Wam przedstawić w wielkim skrócie rodzinę z wioski Mtwapa, oddalonej o kilkanaście kilometrów od Mombasy. Saro – tata, Zipporah – mama i dwójka wspaniałych, uśmiechniętych dzieci – 12-letnia Nelka i ośmioletni Nelius. Poznałam ich bliżej podczas tegorocznego pobytu w Kenii.

g9cc40e3f764e018.jpegŻyją w dzielnicy dla ubogich, w bardzo skromnych warunkach, wszyscy w jednym wynajętym pokoju, który służy im zarówno za sypialnię, jadalnię, kuchnię, jak i miejsce do nauki. Myją się w miskach. Toalety (wc czyli dziury w ziemi) mają na zewnątrz, są wspólne dla całej ulicy.

ja6eb21963de0209.jpeg

Warunki w jakich mieszkają oraz więcej zdjęć rodziny możecie zobaczyć pod linkiem: https://photos.app.goo.gl/hy6buatHoVUdc8bX7

(przepraszam za ich jakość, ale były robione bardzo starym smartfonem).

Żyją z jednej pensji – Saro, który pracuje jako stróż nocny i bagażowy w hotelu przy plaży. W najlepszych miesiącach zarabia około 120 dolarów, z czego 30 musi zapłacić za czynsz. Praktycznie wszystko co mają przeznaczają na szkołę dla swoich dzieci, które są bardzo zdolne i marzą o studiach.

W Kenii nawet szkoły publiczne są płatne. Pomimo obowiązku edukacyjnego wiele dzieci pozostaje w domach, gdyż ich rodziców nie stać, aby je tam wysłać. Szkoły publiczne to jednak raczej „przechowalnie” niż miejsce do nauki. Klasy liczą po 70 i więcej uczniów. Nie wszyscy mieszczą się w klasach, więc dzieci zmieniają się w trakcie trwania lekcji. Część wchodzi, część wychodzi. I tak przez cały dzień.

n4c7daf3d448942e.jpeg

Dlatego marząc o lepszej edukacji dla swoich pociech, Kenijczycy muszą posyłać dzieci do szkół prywatnych, oczywiście dużo droższych.

Za trzy miesiące nauki Saro musi zapłacić po 45 dolarów za każde dziecko + egzaminy i inne wydatki. Nie masz tyle pieniędzy - dziecko nie zostanie wpuszczone do klasy. Miesięcznie Saro musi więc zapłacić minimum 30 dolarów.

Jeśli zarobi za 30 dni 120 dolarów, to po zapłaceniu czynszu i szkoły zostaje mu 60 dolarów na rachunki, jedzenie oraz inne wydatki (czyli 2 dolary na dzień). Jednak takie miesiące zdarzają się 2-3 razy w roku. W pozostałe zarabia ok. 90 dolarów, czyli po opłaceniu mieszkania i szkoły pozostaje im przeżyć za 1 dolara dziennie.

e0c90da16834195e.jpeg

W tym roku Nelka kończy pierwszy stopień edukacji (odpowiednik naszej podstawówki) i marzy o szkole średniej. Oceny ma wybitne. Jest najlepsza w klasie. Ale szkoła średnia to jeszcze wyższe opłaty, a rodzice już teraz ledwo co wiążą koniec z końcem. Egzaminy ma w lipcu. Czy zdążymy ze zbiórką, żeby nie straciła roku i nie musiała zostać w domu?

m2a220e394d62c75.jpeg

Dzieci Saro są bardzo zdolne i pracowite. W domu nie ma czasu na zabawę. Jak mówi Zipporah – bez edukacji w Kenii jesteś nikim. Jeśli będą tracić czas na zabawę to utracą szansę na lepsze życie.

Saro mógłby zrezygnować ze szkoły dla swoich dzieci, jak to robi część Kenijczyków. Dzieci plątają się wtedy bez celu po wiosce. Oni chcą jednak czegoś więcej - aby dzieci ukończyły dobrą szkołę, potem może studia o których marzą. Kim chciałyby być? Nelka chirurgiem, a Nelius pilotem…

c5d6a492489b0f35.jpeg

Dlatego Saro i Zipporah często odmawiają sobie wszystkiego. Jedzą właściwie w kółko to samo - ugali (papka z mąki kukurydzianej). Saro nie ma zapewnionych żadnych świadczeń w hotelu. Nie dostaje posiłku, dojechać musi na własną rękę, a że zazwyczaj nie ma na to pieniędzy, to chodzi 7,5 km w jedną stronę.

Żona Saro jest z wykształcenia nauczycielką. Jednak nie pracuje, gdyż nie ma układów dzięki którym mogłaby zostać zatrudniona. Pochodzi z bardzo biednej rodziny, w której jako jedyna z ośmiorga dzieci ukończyła studia. Cały wolny czas poświęca dzieciom. Gdy nie mają pieniędzy na szkołę i muszą zostać w domu, wówczas sama przystępuje do ich kształcenia. Jest bardzo wymagająca, ale wie że tylko dzięki ciężkiej pracy mogą wyjść z biedy.

Gdy pytam czy chcieliby mieć więcej dzieci, odpowiadają: tak, ale ich na to nie stać. Ledwo z dwójką dają radę. „To nie sztuka mieć dzieci, sztuka zapewnić im godne życie” – mówi Saro. To naprawdę mądrzy i skromni ludzie.

Jak można im pomóc? przecież w potrzebie są miliony na świecie? Wszystkich nie uratujemy, ale poprzez łańcuch ludzi dobrej woli jesteśmy w stanie dotrzeć do wielu. Saro ma plan. Chciałby otworzyć swój biznes. Nie chce wyciągać pieniędzy od ludzi, prosić o pomoc. Nie chce być na czyimś utrzymaniu, jest mu wstyd, że nie zapewnia rodzinie podstawowych potrzeb. Jest mu ciężko, ale nie chce ciągle żyć w strachu czy następnego dnia będzie miał za co kupić dzieciom jedzenie.

Rozeznał rynek. Niestety, wiele prac z powodu korupcji nie będzie mu nigdy dane wykonywać, np. chciał zakupić maszynę do mielenia mąki kukurydzianej, ale jak poszedł do sklepu to się dowiedział, że ON jej nabyć nie może. Czemu? Bo to zawód dla osób „wybranych”. I nawet jakby uzbierał na nią środki, to i tak mu jej nie sprzedadzą.

Jedyny niezagrożony biznes, który może wykonywać bez obaw, że jakaś pseudo mafia go z niego „wygryzie” to transport. Koszt busa (matatu) pozostanie zawsze jedynie w zasięgu jego marzeń, dlatego chciałby rozpocząć pracę jako kierowca tuk-tuka (zdjęcie poniżej). Jego koszt to około 4000 dolarów. Saro sam tego nigdy nie uzbiera. A pomysł jest bardzo dobry i realny.

iad9e54956ca7156.jpeg

Zapotrzebowanie na transport w Kenii jest wciąż ogromne. Jeżdżąc tuk-tukiem (także z polskimi turystami) może zarobić więcej niż w hotelu; będzie go stać na edukację dzieci i nieco lepsze życie. Nie będzie już musiał nikogo prosić o pomoc. O tym właśnie marzy. Chce być samodzielny.

Dlaczego uważam, że ta rodzina zasługuje na pomoc? Bo urzekło mnie ich podejście, determinacja, poświęcenie, priorytety i miłość do dzieci. Mają plan i nie jest nim proszenie o co miesięczne wsparcie, żebranie od białych turystów. Potrzebują jedynie kapitału na start, aby się usamodzielnić.

Podczas każdej podróży w regiony, gdzie panuje bieda, wraz z bliskimi i dalszymi znajomymi, staramy się pomagać różnymi sposobami. Przywozimy ubrania, kupujemy jedzenie. To pomoc doraźna. Tym razem chcielibyśmy jednak pomóc w inny sposób; uważamy, że Saro i jego rodzina zasługują na lepsze życie, o które codziennie się modlą i ufają, że nadejdą lepsze czasy. Niestety kwota jaka jest w tym przypadku potrzebna przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę. I zapraszamy do Kenii – w styczniu bądź lutym, to najlepsze miesiące. Nasza obecność przyczynia się do wsparcia lokalnej turystyki i zapewnia Kenijczykom miejsca pracy, których bardzo potrzebują.

Jeśli ktoś ma jakiekolwiek pytania to chętnie odpowiem ([email protected] lub [email protected]) W imieniu własnym i Saro – ASANTE SANA (dziękuję bardzo).

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
Find out more

Donations 63

 
Dominika N
7280 zł
 
Rafal Sonik
4700 zł
 
Hidden data
360 zł
 
Franciszek Rasiuk
 
Krzysztof Sałdak
250 zł
See more

Comments 4

 
2500 characters
  • RK
    Roman Kotuła

    Trzymam kciuki i mocno kibicuję :)

    200 zł
  • KZ
    Łukasz

    Bardzo dziękuję za tą inicjatywę. Wasze akcje i zaangażowanie przywracają wiarę w człowieka.

    63 zł
    • Iwona Kotuła

      W imieniu Saro ASANTE SANA. Mam 100% pewności, że w tym przypadku najlepiej dać wędkę, a nie rybę. W morzu potrzeb dzisiejszego świata każda "pomocowa" złotówka jest na wagę złota. Bardzo dziękuję.