Dzień dobry kochani! Dziękuję wam za pomoc w tej nagłej sytuacji. Termin realizacji spłaty skończył się dzisiaj. Jeśli was to interesuje, daję znać, że zamknęłam sprawę szczęśliwie. Niestety tutaj nie udało mi się zebrać tej kwoty. Zatem, żeby uchronić się przed ewentualną katastrofą, bo moje dochody jako samodzielnej matki na etacie, nie powalają, zostawiam ją tutaj na dłużej, przecież za chwilę przyjadą inne koszty - tylko moje leki, to koszt prawie 500 zł na miesiąc, a syn też zażywa witam D, syropy na uodpornienie, na zatoki, plus infekcje wirusowe, (20 lat w UE, ale nawet 1k euro nie jest podstawą wynagrodzenia do tej pory... No comment). Nie możemy się spodziewać wyższych alimentów od ojca syna, chyba że ktoś zna dobrego adwokata pro bono. Przypominam, iż nasza rodzima kinematografia uczulała nas na krzywdę i realia m.in. Dniem Kobiet, Placem Zbawiciela, Długiem itp. Mimo to, wrażliwość społeczna jest w zaniku, dopiero wielka katastrofa otwiera ludziom oczy na niesprawiedliwość i nierówność. A wtedy jest już za późno. Tym bardziej, dziękuję Wam wszystkim, za takie szybkie zaangażowanie. Dodam, że nawet wypromowanie tej zrzutki wiele efektów nie przyniosło... Zebraliśmy mniej niż kotek na operację i panowie na PS5 czy podróż na Dominikanę. Moje wcześniejsze pytania, starania (od roku wstecz) i prośby o drugą pracę, dodatkową, odbiły się głuchym echem... Mam nadzieję, że w tej kwestii coś teraz ruszy. Jeszcze raz dziękujemy!!!