Cześć moi wielcy przyjaciele. Mam na imię Kokosik i cierpię na PNN (przewlekła niewydolność nerek). Dodatkowo od urodzenia nic nie słyszę, ponieważ zostałem obarczony genem albinizmu… ale z tym da się żyć:) . Moja kocia mama bardzo mnie kocha i przygarnęła mnie, nie zdając sobie sprawy, że będziemy musieli przebrnąć bardzo ciężką drogę w walce z PNN. Odpowiednia dieta i wysiłki okolicznych weterynarzy nie przyniosły spektakularnych rezultatów. Umieram. Zalecono eutanazję, mimo że bardzo się staram stanąć na nóżki. Wiem, ze jest to choroba nieuleczalna, ale razem z Pańcią przeczytaliśmy w internecie, ze istnieje koci NEFROLOG, który pozwala na dłuższe życie kociakom takim jak ja. Koszty które włożyła mama studentka są ogromne (codzienne wizyty u weterynarzy, leki, tabletki, kroplówki,karma nerkowa) nie stać nas na leczenie w oddalonej o 300 km Warszawie. Nie stać nas na dalsze leczenie…

Błagam moim małym Kocim serduszkiem o pomoc, bo Panie weterynarz twierdzą, że mam wole walki! 😺Nie cierpię bólowo, odczuwam dyskomfort w związku z tragicznymi wynikami, ale pragnę żyć.

Serdecznie dziękujemy moim Ciociom z Gabinetu Weterynaryjnego ,,Nad Notecią” w Barcinie. ❤️

Z poważaniem, Kokos i mama Kokosa :)