id: cjpgzd

Nowe życie po raku - potrzebna rehabilitacja

Nowe życie po raku - potrzebna rehabilitacja

Inactive donations - the required operation of the Organiser of the fundraiser. If you are an Organiser - log in and take the required action.

Our users created 1 226 417 fundraisers and raised 1 348 709 311 zł

What will you fundraise for today?

Description

Jestem 40-letnią żoną, mamą 3 dzieci, nauczycielką.

1-go lutego minie rok od okrutnej diagnozy - rak piersi, najbardziej złośliwy i najtrudniejszy do wyleczenia - tzw. trójujemny. Jestem typem wojowniczki, zakasałam więc rękawy i podjęłam tę nierówną walkę. Przeszłam 16 kursów chemioterapii, operację oszczędzającą z usunięciem części węzłów chłonnych (z czego jeden z przerzutem) i radioterapię. Wygrałam - raczysko się cofnęło, ale leczenie poczyniło potworne spustoszenie w moim organizmie. Przyspieszona, inwazyjna chemioterapia przyniosła ogrom niepożądanych skutków ubocznych, tych najbardziej typowych i tych, które prawie nikomu się nie zdarzają, jak Zespół Cushinga, w efekcie którego nastąpił gwałtowny przyrost wagi, a co za tym idzie potworny ból kręgosłupa i kości oraz problemy z poruszaniem się. Radioterapia okazała się koszmarem - spowodowała opuchliznę operowanych części ciała i niekończący się ból. Jestem wrakiem samej siebie, każdy dzień to pasmo bólu, którego nie można wyłączyć. Od roku boli mnie głowa, ból piersi nasila się z każdym krokiem, a w nocy nie pozwala spać, puchnie nie tylko ręka, ale też łopatka, a zdrętwiałe palce nie chcą trzymać nawet kubka z herbatą. Żołądek zbuntował się po trzynastej chemii, leki przeciwbólowe przyjmowane codziennie nie pozwalają mu wyzdrowieć. Ale ja się nie poddaję - nie ten typ. Tylko że nawet najsilniejszy charakter, ćwiczenia, rygorystyczna dieta, maści, zioła i suplementy diety nie wystarczają. Odzyskanie mojego życia niestety przelicza się na pieniądze. W aptece zostawiam miesięcznie ok. 1200 zł, z czego same leki przeciwbólowe to koszt ponad 400 zł, bo ulgę przynoszą tylko te na kodeinie, płatne 100% choć na receptę. Do tego jeszcze ciągłe wizyty u specjalistów, dojazdy do szpitali, badania, z czego tylko część pokrywa NFZ. W sumie ok 2000 zł na miesiąc i to pod warunkiem, że nie dzieje się nic niespodziewanego. A ja nie jestem w stanie pracować.

Żeby stanąć na nogi, zacząć znów funkcjonować, chodzić na spacery bez ryzyka omdlenia, móc znowu wykonywać codzienne czynności i znów zacząć żyć jak człowiek potrzebuję rehabilitacji. Minimalną ilość zabiegów wyliczono na 88 zł, to koszt jednego zestawu, a potrzeba ich minimum 4 tygodniowo przez co najmniej pół roku. Nasz budżet nie jest w stanie tego udźwignąć, więc stanęliśmy pod ścianą. Na chwilę obecną po prostu nie stać mnie na rozpoczęcie rehabilitacji, a im dłużej tkwię w takiej sytuacji, tym trudniej będzie mi wrócić do sprawności. Dlatego bardzo proszę o pomoc - liczy się każdy dzień i każda złotówka. Wiara czyni cuda, a ja naprawdę wierzę w to, że dzięki mojej ciężkiej pracy i Waszej pomocy uda mi się znów być żoną i mamą, wrócić do pracy i przestać być obciążeniem dla mojej wspaniałej rodziny.

Pomożecie?

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
Find out more

Donations 63

 
User unregistered
3400 zł
 
Aneta Powaga
1620 zł
 
Kamil Gniado
414 zł
 
Magda numer
300 zł
 
Sebastian Gniado
209 zł
 
Sebastian Gniado
209 zł
 
Agnieszka Biernath
207 zł
 
User unregistered
150 zł
 
Monika Mikielewicz
 
106 zł
See more