Na operację stomatologiczną, zabieg okulistyczny czyli życie bez bólu dla Topika
Na operację stomatologiczną, zabieg okulistyczny czyli życie bez bólu dla Topika
Our users created 1 222 584 fundraisers and raised 1 338 865 190 zł
What will you fundraise for today?
Description
Cześć Kochani! Kiedyś byłem bezdomnym kotem, od kiedy pokochała mnie moja Pani wszyscy mówią do mnie Topik. Mam ledwo dwa lata, ale moja historia już jest dość długa i smutna. Przez pierwsze 9 miesięcy swojego życia błądziłem na działkach pod Jelenią Górą. Musiałem walczyć o przetrwanie i o jedzenie, a ostatnie 3 miesiące to była mroźna zima i bardzo mi było ciężko - niestety nie szło mi za dobrze - nie pamiętam, od którego momentu, ale mam uszkodzone oko. Prawdopodobnie przeszedłem koci katar. Pani, która mnie znalazła, przez dwa tygodnie dawała mi jedzenie, ale zaczęły się silne mrozy i minusowe temperatury także w ciągu dnia, więc ta dobra Pani zaczęła szukać dla mnie miejsca, gdzie mógłbym znaleźć schronienie. I tak trafiłem do mojej nowej Opiekunki.
Bardzo niechętnie wsiadałem do auta, ale żeby być uczciwym przyznam, że opłacało się przemęczyć i miałem ogromną nadzieję na lepszą przyszłość. Gdy dotarłem do nowego domku we Wrocławiu byłem wychudzony i wycieńczony. Ale moja nowa Mama bardzo o mnie dbała - nabrałem wagi, wreszcie mogłem spokojnie spać bez ciągłej uwagi, czy ktoś lub coś mi nie zagraża. Aż do dnia, kiedy jadąc do weterynarza, porwał mnie duch przygody i wykorzystując fakt źle zapiętego transporterka, uciekłem! I prawdę powiedziawszy nie było tak fajnie, jak się spodziewałem, ale jak to mówią "historia kołem się toczy": znów dokarmiała mnie dobra dusza na działkach, aż któregoś dnia idąc na owe działki zauważyła plakaty mojej Pani, że zaginąłem. Na szczęście od razu zadzwoniła i pomimo później godziny, bo pamiętam, że była już noc, moja Pani przyjechała i zgarnęła mnie stamtąd (o ironio, znów było to w zimie, bo odnaleziony zostałem 4.12.2022). Jak możecie się domyślić nie byłem w najlepszej formie. Jak tylko wróciłem to spałem i spałem, ale nie mogłem jeść. To nie tak, że nie chciałem! Bardzo mnie bolało.
Moja Pani wzięła mnie do weterynarza, podano mi od razu kroplówkę, ale testy na ... no, takie, że pobierano mi z pupki próbkę wyszły ujemne. Dostałem antybiotyk. Ale przy oględzinach pan weterynarz stwierdził, że trzeba mi zdjąć kamień z ząbków. I gdy już przyjechałem na zabieg i został zrobiony myślałem, że to koniec. Okazało się, że to dopiero początek.
Nie wiadomo z jakiego powodu, ale wiadomo, że mam bardzo słabe ząbki, które niedługo zaczną wypadać. Pan od ząbków mówił, że nie widział tak słabego uzębienia u starszych kotów, a już na pewno nie u takiego młodego jak ja.
Pan weterynarz w dodatku zauważył, że moje oczko jest w stanie zapalnym. Więc Mama pojechała ze mną też do Pani od oczek (uwierzcie mi, takich wizyt się nie zapomina, grzebano mi w oczku!). Grzecznie to wszystko znoszę, bardzo się staram, bo wiem, że moja Pani się martwi. Już nie chciałem jej jeszcze bardziej martwić, więc nie daje jej znać, że się źle czuję - nie miauczę, nie zachowuję się nienaturalnie. Ale od kilku dni znowu nie mogę jeść ani pić, znowu jechałem do Pani, która mi dała kroplówkę. Nie mam FIV, testy wyszły ujemne. Niestety mam stan zapalny związany z moim uzębieniem. Ale mojej Pani już nie stać na wizyty u Pana od ząbków w tym miesiącu, a mnie bardzo boli. Wiem, że robi co może, żeby zarobić, bo prawie cały czas jej nie ma - rano studiuje, popołudniu pracuje. Raz usłyszałem, że moje leczenie na początek wyniesie 2,5 tysiąca złotych na zabieg usunięcia błony na oku, na usunięcie kamienia z zębów, na wszystkie leki przed i po zabiegami. Kamień już mam zdjęty, ale kolejne zabiegi i leki przed nami.
Tak bardzo Was proszę... Nie chcę się już dłużej męczyć. Już zbyt długo ból jest w moim życiu, już bardzo dużo wycierpiałem. Wiem, że moja Pani się bardzo stara, ale widzę, że nie ma już skąd wziąć środków na mnie i tak bardzo mi przykro za każdym razem, gdy wychodzimy od weterynarzy, a ona ma zmartwienie na twarzy. Pozwólcie mi żyć bez bólu, bardzo proszę. Sam nie jestem w stanie sobie już pomóc, walczyłem, póki mój dobrostan zależał ode mnie. Teraz już jest w ludzkich rękach.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Moc buziaczków i siły od kociej siostry Helenki :*